wtorek, 22 lutego 2022

Fiodor Dostojewski, Wspomnienia z martwego domu.


 Wspomnienia z martwego domu to książka, która uznawana jest za najbardziej osobisty utwór Fiodora Dostojewskiego. Pisarz miał niespełna 30 lat, kiedy w 1949 r. Komisja Sądu Wojskowego skazała go na karę śmierci przez rozstrzelanie za przynależność do tzw. Koła Pietraszewskiego, gdzie dyskutowano na tematy społeczne, polityczne i filozoficzne. W ostatniej chwili car zamienił ją na więzienie połączone z ciężkimi robotami. Dostojewski przeżył tak cztery lata. Główny bohater powieści to Aleksander Gorianczykow Pietrow. To zesłaniec, urodzony w Rosji, szlachcic i ziemianin, który na dziesięcioletnią katorgę drugiej kategorii został skazany za zabójstwo żony.

 Książka to rodzaj poruszającego pamiętnika, przynależąca do literatury obozowej. Mimo, że „martwy”, to jednak nosi miano „domu”. „Martwota” widziana jest w  relacjach między mieszkańcami przebywającymi ze sobą dzień i noc, skazanymi na siebie. Owe kontakty pozbawione są jednak jakichkolwiek więzi emocjonalnych. Dominujące jest poczucie samotności, wyobcowania i lęku. Chodzi przede wszystkim o to, aby przeżyć, ale również nie zatracić w sobie człowieczeństwa. Obok ukazania surowych realiów życia więziennego, autor przedstawił wyjątkowe osobowości łotrów i morderców, wskazując na ich uprzywilejowane miejsce wśród skazanych. Oddzielną grupę tworzyli polityczni katorżnicy, wśród których nie zawsze w pozytywnym świetle byli przedstawieni Polacy. Opis warunków i życia panujących w obozie na Syberii, staje się również przyczyną rozważań na temat ludzkiej egzystencji. Dla pisarza cierpienie jest źródłem autentycznej świadomości, czynnikiem kształtującym moralny i duchowy wymiar człowieka. Cierpienie wzmacnia, nadaje głębszy sens, wzbogaca, uszlachetnia. To w wyniku tragicznych okoliczności człowiek może poznać samego siebie, odkryć tę stronę swej osobowości, której dotąd nie poznał.

       Szczerze muszę napisać, że jest to wydanie okrojone całości powstałej w latach 1860-1861. Czytelnik poznaje pamiętnik katorżnika. Nie ma jednak mowy o trzecim narratorze, który jest bardzo zainteresowany osobą Pietrowicza i w który ma możliwość zaznajomienia się z jego chaotycznymi zapiskami. Mimo wszystko, nie przeszkadza to w odbiorze tej wydanej części książki, która zmusza czytelnika do refleksji.


Fiodor Dostojewski, Wspomnienia z martwego domu, wydanie 2022, wydawnictwo MG, tłumaczenie: Józef Tretiak, okładka twarda, stron 207.


* post z 19.02.2022 r. Słowem malowane

wtorek, 1 lutego 2022

Komediantka Wladysław Reymont

Pisarz przez jakiś czas występował na scenie, jako aktor. Być może to dzięki scenicznemu doświadczeniu, a może dzięki niewątpliwemu talentowi literackiemu stworzył niezwykle interesujący i realistyczny obraz życia prowincjonalnego teatrzyku z fantastycznymi przedstawicielami tego środowiska. Teatrzyk jest prowincjonalny, większość aktorów to zbieranina przypadkowych osób, wystawiane tu sztuki to zabawne gagi służące niewyszukanej rozrywce, dyrektor - sknera i oszust, scenografia - pomalowana farbką tektura, jednym słowem wszystko jest ułudą. W takie miejsce trafia Janka, zbuntowana młoda kobieta, która nie chce wychodzić za mąż z rozsądku, bowiem roi jej się kariera aktorska na miarę Modrzejewskiej. Marzy o roli Ofelii. Po przeczytaniu wszystkich dramatów Szekspira i paru występach w amatorskich przedstawieniach nie wyobraża sobie zwykłego życia na wsi wśród pół, lasów i łąk w dodatku z niekochanym mężczyzną u boku.

Najciekawszą wydała mi się scena imienin u dyrektorowej. Skąpy, niepłacący gaży dyrektor, który nie wiadomo było, czy bardziej kocha sztukę, czy pieniądze, który zamknął duszę w małej orbicie sztucznego życia i to mu w zupełności wystarczało (str. 76) trzy razy do roku: w wigilię Bożego Narodzenia, pierwszy dzień Świąt Wielkiej Nocy i imieniny żony występował z przyjęciem.
Cabiński –sknera znikał, a występował wtedy Cabiński gościnny po staroszlachecku i jakieś ukryte głęboko, dziedziczne komórki rozrzutności otwierały się wtedy. Występowano wspaniale, pojono nad miarę i nie żałowano na nic pieniędzy, a że później przez jakiś miesiąc akonta były mniejsze, narzekania na pustki większe i częstsze, odkładanie wypłat, to mało kto zauważał, ale co się bawiono, to się bawiono (str. 102). Teatralne scenografie (dywany, lustra, kotary welurowe, gipsowe posągi i girlandy sztucznych kwiatów) zamieniały nędzną i brudną ruderę w przepyszny salon. A uczestnicy spotkania mogli się poczuć prawdziwymi aktorami na tej scenie.
Podnosiły się głosy coraz namiętniejsze przeciwko teatrowi warszawskiemu. Zapanował gwar nieopisany. Ale czuć było we wszystkich głosach protestu, drwin, wyrzekań się, w spojrzeniach, rozpłomienionych winem i wódką, w twarzach nagle poruszonych, że ten teatr, nienawidzony tylko pozornie, tkwi głęboko w każdej czaszce i w każdym sercu, tli się ciągłe pragnienie dostania się do niego, że panuje nad ich duszami niby majak Ziemi Obiecanej. (Str. 118)
Jance dziwiącej się zachowaniu artystek wyjaśniono przyczynę artystycznego żywiołu:
.. te wszystkie kłótnie, hałasy, intrygi, zazdrości, bojki nawet, to tylko nerwy, nerwy i nerwy! Które wszystkim grają jak fortepian rozklekotany za najmniejszym dotknięciem. Łzy są chwilowe, gniewy chwilowe, nienawiści chwilowe, a miłości co najwyżej tygodniowe. Jest to komedia życia rozdenerwowanych, grana stokroć lepiej niż ta sceniczna, bo instynktowo. Pozwolę sobie określić tak; wszystkie kobiety w teatrze to histeryczki, a mężczyźni, mniejsi lub więksi- neurastenicy. Tutaj pani jest wszystko, tylko nie ma ludzi… (str. 119)
I w końcu to, co wydało mi się najtrafniejszym spuentowaniem prowincjonalnego światka teatru.
To życie wśród mar, to codzienne odtwarzanie coraz innych ludzi, uczuć i myśli na tj. ruchomej powierzchni wrażeń. Wśród sztucznych podniet, otoczeń, zachwytów, bólów, uniesień i miłości, zbrodni i poświęceń- to musi przekształcić każdego człowieka, zburzyć jego dawną osobowość, przekuć, a raczej tak rozmiękczyć duszę, że na niej wszystko się odciśnie. Musisz pani być kameleonem: na scenie- dla sztuki, w życiu potem z konieczności, bo inną być nie potrafisz… Artyzm to ta szalona ruchliwość wrażliwości mózgowej i czuciowej, co wszystko wchłania i rozlewa się na wszystko, i dąży przede wszystkim do tego, żeby swoje ja zatracić. Gdzież tutaj miejsce- bo mówię o aktorach- na indywidualizm życiowy, na świadomość ogólniejszą i jaką bądź równowagę, gdy się pomieszają wszystkie stany scenicznych nastrojów z własnymi tak ściśle, że się nie wie, gdzie się zaczyna moje własne ja, a gdzie komediowe, artystyczne, to jest: wyobrażeniowe?... Ludzie ci żyją resztkami rozprzężonej jaźni, są jakby własnymi cieniami.. (str. 120).
Historia Janki, jakkolwiek przewidywalna (o naiwności ludzka tyś nie znasz granic) jest historią ciekawą, ale największym walorem powieści jest doskonałe przedstawienie środowiska. Nie jest to powieść na miarę Chłopów czy Ziemi Obiecanej ale powieść ciekawa i godna polecenia.
Notka po raz pierwszy opublikowana na blogu Moje podróże