czwartek, 15 września 2022

12 urodziny :)

Wrzesień, to tradycyjnie urodziny naszego wyzwania i dobry moment na podsumowanie kolejnego wspólnie spędzonego czasu.


Dla przypomnienia - oficjalny start miał miejsce 28 sierpnia 2010 r. Pierwszą recenzję - "Do latarni morskiej"" V. Woolf zamieściła Ultramaryna 5 września. 

Ostatnie takie "prawdziwe" podsumowanie miało miejsce w 2016 roku, dziś więc podsumuję kolejne sześć lat. W tym czasie aktywny udział wzięło 8 uczestniczek pisząc recenzje 69 książek!, co po 12 latach daje wynik 683 opisanych pozycji!

Najwięcej recenzji, 31, zamieściła w tym czasie stając na najwyższym stopniu podium - Beata - Montgomerry (w sumie na koncie 35) - bardzo Ci dziękuję, to piękny wynik!

Drugie miejsce utrzymała nasza Królowa Klasyki Wszechczasów - Guciamal (20 recenzji, w sumie 152!).  Ostatnia na "pudle" jest Natanna (8 recenzji, w sumie 35).
 
Dalsze miejsca - z liczbą 2 recenzji mamy dwie uczestniczki: Aleksandra (51) i Trobairitz XII (6). Honorowo po 1 recenzji napisały Agata Adelajda (17)Izabell C (1) oraz moja skromna osoba (6).

Bardzo Wam wszystkim dziękuję i, jak zwykle, proszę o więcej!


Na koniec statystyki (dla całego okresu istnienia) - wyświetlono 'nas' ponad 677 000 razy. 

Pięć najpopularniejszych recenzji (też z całego okresu) to niezmiennie od ubiegłego roku:
1. Kobieta trzydziestoletnia H. Balzac - autor Guciamal - ponad 107 tys. wyświetleń 
2. Agnes Grey A. Bronte - autor Motherless - ponad 105 tys. wyświetleń
3. Angielska klasyka (Duma i uprzedzenie J. Austen) - autor Kasiek - ponad 4 tys. wyświetleń
4. Dewajtis Maria Rodziewiczówna - autor Alicja2010 - ok. 2,2 tys. wyświetleń
5. Portret Doriana Graya O. Wilde - autor Aleksandra - ok. 2,1 wyświetleń


Bardzo, bardzo dziękuję Wam za to, że po kilku latach 'posuchy' co jakiś czas pojawiają się tutaj ciekawe wpisy! Tym bardziej, że jak już kiedyś pisałam, wydawnictwa zauważyły, że klasyka cieszy się coraz większą popularnością i 'zalewają' nas więc pięknymi wydaniami wznowień, nowymi wersjami tłumaczeń (czasem kontrowersyjnych!), a także pozycjami, których u nas jeszcze nie było!

środa, 25 maja 2022

Maria Dąbrowska, Ludzie stamtąd. Cykl opowieści.


 W skład tomu zatytułowanego Ludzie stamtąd Marii Dąbrowskiej wchodzi osiem opowiadań, wydanych po raz pierwszy w 1926 r. Bohaterami ich są prości, zwykli ludzie, którzy mieszkali w Rusocinie w pierwszych latach XX wieku. Pracowali przy pańskim dworze, ale mieli też własne domy, z których wychodzili do pracy wczesnym rankiem, a wracali późnym wieczorem. Bohaterowie Dąbrowskiej nie są wolni od emocji. Kochają, nienawidzą, popełniają błędy, cierpią biedę i niedostatek, chorują, bywają odrzuceni i przygnieceni wewnętrznie ciężarem choroby czy starości. Uczucia szczęścia i zadowolenia sprowadzają się do spraw prostych. 

Każde z opowiadań ma swojego bohatera głównego i przedstawia mały dramat. Przykładowo w opowiadaniu Dzikie ziele poznajemy historię namiętnej miłości dwojga młodych – Marynki i bandosa Słupeckiego. Z kolei w opowiadaniu Łucja z Pokucic tytułowa bohaterka, jest mężatką, ale wskutek nieobecności męża postanawia wiązać się z innymi mężczyznami. Prowadzi to w konsekwencji nie tylko do tragedii jednego z dzieci, ale przede wszystkim do rozpadu małżeństwa. W Szklanych koniach poznajemy los alkoholika, pańskiego stangreta Pietrka Paterki. W opowiadaniu Noc ponad światem bohaterem jest najemny robotnik rolny zajmujący się kiedyś końmi, a po powrocie, będący stróżem, Nikodem, który zostaje wykluczony ze społeczności z powodu pogłębiającej się choroby. Skazany jest na cierpienie i samotność. Pocieszeniem, a zarazem jego przyjacielem staje się pies – Lord. Bohaterem Pocieszenia jest stary Wityk, który pracuje przy wypasie pańskich owiec. Dionizego Unisławskiego poznajemy w opowiadaniu Tryumf Dionizego. To mleczarz, który chętnie pomaga innym. Los Kaczmarka i jego rodziny poznajemy w opowiadaniu Najdalsza droga. Kaczmarek jest folwarcznym ordynariuszem, który po utracie pracy, decyduje się na wyjazd do miasta. W opowiadaniu Zegar z kukułką mamy do czynienia bezpośrednio ze śmiercią ubogiego, pokornego i pomocnego księdza, będącego znachorem z Tykadłowa.  

 Maria Dąbrowska to pisarka, która wnikliwie obserwowała życie. Jej utwory zawsze są blisko natury i ludzi. W opowiadaniach posługuje się stylizowaną gwarą lub polszczyzną, jaką posługiwali się właściciele dworu. Zauważalny jest więc autentyzm językowy epoki. Fascynujące są szczegółowe opisy ówczesnego życia. Autorka wspaniale też opisuje środowisko, w jakim żyli bohaterowie utworów oraz przyrodę. Podaje nazwy i gatunki drzew (wierzby, dęby, świerki, topole, lipy), ziół (przetacznik, podbiał, hyzop, driakiew, mięta, rumianek, melisa, krwawnik), krzewów (bzy, jaśminy, kalina, jeżyny, maliny, leszczyna), kwiatów (floksy, macierzanka, hyzop, nagietki, orliki, nasturcje, szafran, rozmaryn, róże). Zwraca uwagę, że rośliny były traktowane jako leki na różne dolegliwości. Przystrajano nimi też domy, kościoły, mogiły lub siebie. Dużą rolę w zyciu bohaterów odgrywają też zwierzęta.

     Czytanie opowiadań Dąbrowskiej to powrót w czasie, przeniesienie się do epoki bezpowrotnie minionej, w której człowiek żył wespół z naturą, istniała powszechna bojaźń przed nieznanym i szacunek do zwierząt. Opowiadanie są bardzo realistyczne i sugestywne, napisane znakomitym językiem z użyciem szerokiej gamy środków stylistycznych. Warto zwrócić uwagę na wstęp autorstwa Sylwii Chwedorczuk.

 

Maria Dąbrowska, Ludzie stamtąd. Cykl opowieści, wydawnictwo Marginesy, wydanie 2022, seria: Marginesy Klasycznie, okładka twarda, stron 240.

 

*post na blogu Słowem malowane z dnia 22.05 2022 r. 

wtorek, 22 lutego 2022

Fiodor Dostojewski, Wspomnienia z martwego domu.


 Wspomnienia z martwego domu to książka, która uznawana jest za najbardziej osobisty utwór Fiodora Dostojewskiego. Pisarz miał niespełna 30 lat, kiedy w 1949 r. Komisja Sądu Wojskowego skazała go na karę śmierci przez rozstrzelanie za przynależność do tzw. Koła Pietraszewskiego, gdzie dyskutowano na tematy społeczne, polityczne i filozoficzne. W ostatniej chwili car zamienił ją na więzienie połączone z ciężkimi robotami. Dostojewski przeżył tak cztery lata. Główny bohater powieści to Aleksander Gorianczykow Pietrow. To zesłaniec, urodzony w Rosji, szlachcic i ziemianin, który na dziesięcioletnią katorgę drugiej kategorii został skazany za zabójstwo żony.

 Książka to rodzaj poruszającego pamiętnika, przynależąca do literatury obozowej. Mimo, że „martwy”, to jednak nosi miano „domu”. „Martwota” widziana jest w  relacjach między mieszkańcami przebywającymi ze sobą dzień i noc, skazanymi na siebie. Owe kontakty pozbawione są jednak jakichkolwiek więzi emocjonalnych. Dominujące jest poczucie samotności, wyobcowania i lęku. Chodzi przede wszystkim o to, aby przeżyć, ale również nie zatracić w sobie człowieczeństwa. Obok ukazania surowych realiów życia więziennego, autor przedstawił wyjątkowe osobowości łotrów i morderców, wskazując na ich uprzywilejowane miejsce wśród skazanych. Oddzielną grupę tworzyli polityczni katorżnicy, wśród których nie zawsze w pozytywnym świetle byli przedstawieni Polacy. Opis warunków i życia panujących w obozie na Syberii, staje się również przyczyną rozważań na temat ludzkiej egzystencji. Dla pisarza cierpienie jest źródłem autentycznej świadomości, czynnikiem kształtującym moralny i duchowy wymiar człowieka. Cierpienie wzmacnia, nadaje głębszy sens, wzbogaca, uszlachetnia. To w wyniku tragicznych okoliczności człowiek może poznać samego siebie, odkryć tę stronę swej osobowości, której dotąd nie poznał.

       Szczerze muszę napisać, że jest to wydanie okrojone całości powstałej w latach 1860-1861. Czytelnik poznaje pamiętnik katorżnika. Nie ma jednak mowy o trzecim narratorze, który jest bardzo zainteresowany osobą Pietrowicza i w który ma możliwość zaznajomienia się z jego chaotycznymi zapiskami. Mimo wszystko, nie przeszkadza to w odbiorze tej wydanej części książki, która zmusza czytelnika do refleksji.


Fiodor Dostojewski, Wspomnienia z martwego domu, wydanie 2022, wydawnictwo MG, tłumaczenie: Józef Tretiak, okładka twarda, stron 207.


* post z 19.02.2022 r. Słowem malowane

wtorek, 1 lutego 2022

Komediantka Wladysław Reymont

Pisarz przez jakiś czas występował na scenie, jako aktor. Być może to dzięki scenicznemu doświadczeniu, a może dzięki niewątpliwemu talentowi literackiemu stworzył niezwykle interesujący i realistyczny obraz życia prowincjonalnego teatrzyku z fantastycznymi przedstawicielami tego środowiska. Teatrzyk jest prowincjonalny, większość aktorów to zbieranina przypadkowych osób, wystawiane tu sztuki to zabawne gagi służące niewyszukanej rozrywce, dyrektor - sknera i oszust, scenografia - pomalowana farbką tektura, jednym słowem wszystko jest ułudą. W takie miejsce trafia Janka, zbuntowana młoda kobieta, która nie chce wychodzić za mąż z rozsądku, bowiem roi jej się kariera aktorska na miarę Modrzejewskiej. Marzy o roli Ofelii. Po przeczytaniu wszystkich dramatów Szekspira i paru występach w amatorskich przedstawieniach nie wyobraża sobie zwykłego życia na wsi wśród pół, lasów i łąk w dodatku z niekochanym mężczyzną u boku.

Najciekawszą wydała mi się scena imienin u dyrektorowej. Skąpy, niepłacący gaży dyrektor, który nie wiadomo było, czy bardziej kocha sztukę, czy pieniądze, który zamknął duszę w małej orbicie sztucznego życia i to mu w zupełności wystarczało (str. 76) trzy razy do roku: w wigilię Bożego Narodzenia, pierwszy dzień Świąt Wielkiej Nocy i imieniny żony występował z przyjęciem.
Cabiński –sknera znikał, a występował wtedy Cabiński gościnny po staroszlachecku i jakieś ukryte głęboko, dziedziczne komórki rozrzutności otwierały się wtedy. Występowano wspaniale, pojono nad miarę i nie żałowano na nic pieniędzy, a że później przez jakiś miesiąc akonta były mniejsze, narzekania na pustki większe i częstsze, odkładanie wypłat, to mało kto zauważał, ale co się bawiono, to się bawiono (str. 102). Teatralne scenografie (dywany, lustra, kotary welurowe, gipsowe posągi i girlandy sztucznych kwiatów) zamieniały nędzną i brudną ruderę w przepyszny salon. A uczestnicy spotkania mogli się poczuć prawdziwymi aktorami na tej scenie.
Podnosiły się głosy coraz namiętniejsze przeciwko teatrowi warszawskiemu. Zapanował gwar nieopisany. Ale czuć było we wszystkich głosach protestu, drwin, wyrzekań się, w spojrzeniach, rozpłomienionych winem i wódką, w twarzach nagle poruszonych, że ten teatr, nienawidzony tylko pozornie, tkwi głęboko w każdej czaszce i w każdym sercu, tli się ciągłe pragnienie dostania się do niego, że panuje nad ich duszami niby majak Ziemi Obiecanej. (Str. 118)
Jance dziwiącej się zachowaniu artystek wyjaśniono przyczynę artystycznego żywiołu:
.. te wszystkie kłótnie, hałasy, intrygi, zazdrości, bojki nawet, to tylko nerwy, nerwy i nerwy! Które wszystkim grają jak fortepian rozklekotany za najmniejszym dotknięciem. Łzy są chwilowe, gniewy chwilowe, nienawiści chwilowe, a miłości co najwyżej tygodniowe. Jest to komedia życia rozdenerwowanych, grana stokroć lepiej niż ta sceniczna, bo instynktowo. Pozwolę sobie określić tak; wszystkie kobiety w teatrze to histeryczki, a mężczyźni, mniejsi lub więksi- neurastenicy. Tutaj pani jest wszystko, tylko nie ma ludzi… (str. 119)
I w końcu to, co wydało mi się najtrafniejszym spuentowaniem prowincjonalnego światka teatru.
To życie wśród mar, to codzienne odtwarzanie coraz innych ludzi, uczuć i myśli na tj. ruchomej powierzchni wrażeń. Wśród sztucznych podniet, otoczeń, zachwytów, bólów, uniesień i miłości, zbrodni i poświęceń- to musi przekształcić każdego człowieka, zburzyć jego dawną osobowość, przekuć, a raczej tak rozmiękczyć duszę, że na niej wszystko się odciśnie. Musisz pani być kameleonem: na scenie- dla sztuki, w życiu potem z konieczności, bo inną być nie potrafisz… Artyzm to ta szalona ruchliwość wrażliwości mózgowej i czuciowej, co wszystko wchłania i rozlewa się na wszystko, i dąży przede wszystkim do tego, żeby swoje ja zatracić. Gdzież tutaj miejsce- bo mówię o aktorach- na indywidualizm życiowy, na świadomość ogólniejszą i jaką bądź równowagę, gdy się pomieszają wszystkie stany scenicznych nastrojów z własnymi tak ściśle, że się nie wie, gdzie się zaczyna moje własne ja, a gdzie komediowe, artystyczne, to jest: wyobrażeniowe?... Ludzie ci żyją resztkami rozprzężonej jaźni, są jakby własnymi cieniami.. (str. 120).
Historia Janki, jakkolwiek przewidywalna (o naiwności ludzka tyś nie znasz granic) jest historią ciekawą, ale największym walorem powieści jest doskonałe przedstawienie środowiska. Nie jest to powieść na miarę Chłopów czy Ziemi Obiecanej ale powieść ciekawa i godna polecenia.
Notka po raz pierwszy opublikowana na blogu Moje podróże