Tłumaczenie: Magdalena Hume
Wydawnictwo: MG
Stron: 232
Do czytania tej książki przystępowałam z niemałymi oczekiwaniami, wszak wcześniej zapoznałam się ze znakomitą Lokatorką Wildfell Hall, która na długo pozostanie w mojej pamięci. Anne Bronte w swym krótkim życiu zdążyła napisać dwie powieści, a Agnes Grey
była tą debiutancką (inspirowaną osobistymi przeżyciami autorki).
Właściwie to wiele wyjaśnia, bo jest to powieść mniej rozbudowana, mniej
wnikliwa i (co nie trudno zauważyć) o ponad połowę krótsza od Lokatorki... A szkoda, bo potencjał w tej historii był ogromny. Niemniej czytałam Agnes Grey z przyjemnością, gdyż dzięki niej mogłam po raz kolejny przenieść się do dziewiętnastowiecznej Anglii...
Tym razem dane mi było bliżej zapoznać się z cieniami i blaskami
profesji guwernantki. No dobrze - głównie cieniami. Agnes to
osiemnastoletnie dziewczę, młodsza córka pastora Grey'a, która
postanawia wyprowadzić się z domu i podjąć pracę jako guwernantka. Z
jednej strony dziewczyna pragnie wspomóc finansowo rodzinę, a z drugiej -
rozpiera ją chęć przygód, poszerzania horyzontów oraz ogromne
pragnienie niezależności. Praca guwernantki była jedyną właściwie, jaką
mogła podjąć niezamężna kobieta bez narażania się na krytykę innych.
Teoretycznie guwernantki szanowano. Nie były przecież służącymi, a
wykształconymi, dobrze wychowanymi kobietami, które sprawowały pieczę
nad kształceniem panien i paniczów z zamożnych domów. W praktyce jednak
bywało zgoła inaczej...
Agnes bardzo szybko przekonuje się, jak naiwne były jej wszystkie
wyobrażenia o pracy guwernantki. Wychowana w domu pełnym zrozumienia,
miłości i posłuszeństwa nie może początkowo uwierzyć, że dzieci potrafią
być tak okrutne, tak niegrzeczne, tak fałszywe, a rodzice tak
pobłażliwi, ślepi i nierozsądni. Dziewczyna robi wszystko, co w jej
mocy, aby wpoić w swoich podopiecznych uczucia pokory, wdzięczności,
wstydu czy miłości, jednak bez skutku. Ciężko zyskać jej posłuch, skoro
rodzice albo dzieciom pobłażają, albo widzą tylko ich fałszywą,
wygładzoną maskę. Pierwszą rodzinę opuszcza Agnes dość szybko, w drugiej
natomiast opiekuje się dziećmi starszymi, potem już dojrzewającymi
pannami. Praca tu okaże się dla panny Grey jeszcze trudniejsza, ale nie
ze względu na trudniejszych podopiecznych, a na uczucia, które w niej
samej zaczną się rodzić.
[Całość przeczytacie na moim blogu.]
Uwielbiam książki sióstr Bronte, myślę, że na "Agnes" także się nie zawiodę. ;)
OdpowiedzUsuń