czwartek, 13 sierpnia 2015

Aleksandre Dumas "Dama kameliowa"

Tytułowa bohaterka-Małgorzata Gautier, nazywana damą kameliową za sprawą kwiatów, które nosi, jest paryską kurtyzaną. Wiedzie dostatnie, wystawne życie dzięki utrzymującym ją kochankom gotowym spełnić każdą jej zachciankę. W pięknej kobiecie zakochuje się Armand, początkowo zupełnie obojętny Małgorzacie, jednak potem obiekt jej prawdziwej i wielkiej miłości. Na drodze ku szczęściu młodych stają różne przeszkody, począwszy od zazdrości i profesji Małgorzaty, skończywszy na jej śmiertelnej chorobie. Armand okazuje się niewystarczająco majętny, by utrzymywać damę swojego serca na poziomie, do jakiego jest przyzwyczajona. Kochankowie rozstają się w gniewie, nieświadomi, że śmierć nie pozwoli im się już spotkać. Małgorzata, piękność, o której względy zabiegali zamożni paryżanie, umiera w nędzy i zapomnieniu. Gorzkie i smutne są przemyślenia kobiety o ty, że będąc piękną i zdrową nie narzekała na brak zainteresowania, jednak w chorobie zapomnieli o niej wszyscy...Tym właśnie zdobył jej serce Armand: gdy zobaczył ją plującą krwią nie uciekł, lecz ze łzami w oczach trzymał za rękę...
Powieść nie zachwyciła mnie. Bohaterowie irytowali swą próżnością, pustotą i naiwnością. Akcja jest skonstruowana bardzo prosto, rozpoczyna się w mieszkaniu zmarłem Małgorzaty, gdzie trwa licytacja pozostałego majątku, aby spłacić długi, jakie pozostały po kobiecie. Jednym z uczestników jest Autor-pierwszy narrator, który nabywa książkę z tajemniczą dedykacją. Okazuje się, że był to prezent od Armanda, który odnajduje Autora z prośbą o odsprzedanie mu cennej pamiątki. I tu czytelnik cofa się w czasie, rozpoczyna się opowieść, której narratorem pierwszoosobowym jest Armand. Jednak mężczyzna skupia się na takich szczegółach każdej scenki, że czytelnik może poczuć się znudzony.
Tłem historii miłosnej jest XIX wieczny Paryż i jego mieszkańcy pochodzący z wyższych sfer. Sam Armand ukończył prawo, jednak nigdy nie pracował, żyje z renty wypłacanej przez ojca i tak naprawdę spędza dni na przyjemnostkach i dumaniu nad wyimaginowanymi problemami...Autor sportretował społeczeństwo dość pobieżnie, schematycznie i w sposób budzący we mnie niechęć.

niedziela, 2 sierpnia 2015

Dodie Smith, Zdobywam zamek.

Czytając pierwsze strony powieści Zdobywam Zamek autorstwa Dorothy Gladys Smith (1896 -1990) miałam wrażenie, że fabuła mi coś przypomina i na pewno miałam z nią styczność. Nie myliłam się, bowiem wkrótce zapaliła się żarówka, że ależ tak, oglądałam film na motywach tejże książki i to parokrotnie! To Nie oddam zamku (I Capture the Castle) z roku 2003 w reżyserii Tima Fywell, w którym rola Cassandry została powierzona aktorce Romoli Garai. Swoją droga film bardzo urzekający, klimatyczny i co najważniejsze trzymający się fabuły powieści. Warto obejrzeć. Acz nie o filmie mi tu należy pisać, a o książce. 
 
Fabuła powieści Zdobywam Zamek osadzona jest latach 30. XX wieku, a akcja dzieje się na angielskiej prowincji i w Londynie. Książka ma formę pamiętnika pisanego na przestrzeni paru miesięcy przez siedemnastoletnią Cassandrę Mortmain, siostrę dwudziestojednoletniej Rosy i piętnastoletniego Thomasa i córki pisarza Jamesa Mortmain. Jak sama nasza narratorka zaznacza, pisze po to, aby ćwiczyć świeżo poznaną metodę stenografowania, a częściowo po to, by uczyć się, jak pisać powieść. Przeto postanawia opisać wszystkie osoby i przytoczyć rozmowy. Wraz z drugą żoną ojca, dwudziestodziewięcioletnią Topaz, rodzina mieszka w starym domu powstałym jeszcze w czasach Karola II, który został dobudowany do pozostałości czternastowiecznego zamku, zburzonego przez Cromwella. Warto od razu wspomnieć, że mieszka z nimi od małego osiemnastoletni Stephen, którego matka była niegdyś tu pokojówką. Zachowały się dwie wieże: wartowania, którą jako pracowanie upodobał sobie ojciec Cassandry oraz wieża Belmotte, stojąca nadal na wzgórzu. Posiadłość została wydzierżawiona przez Jamesa na czterdzieści lat nieopodal Godsend w czasach, gdy jeszcze żył a mama Cassandry i Rose i kiedy James odnosił sukcesy finansowe na fali pierwszej i jak dotąd jedynej swej książki. Od tamtej pory, James usilnie, acz bez widocznego rezultatu, pracuje nad kolejna powieścią. Wraz z upływem lat rodzina traciła swoje podstawy finansowe, wszystko, co tylko, było wartościowe, zostało z domu wyprzedane, a dzierżawa już dawno nie była opłacana. Co tu kryć, żyli właściwie w skrajnej biedzie, oszczędzając dosłownie na wszystkim: jedzeniu, herbacie, ubraniach, ogrzewaniu. Tej biedy nienawidziła Rose, toteż, gdy na horyzoncie pojawili się dziedziczący zamek i posiadłość w Scoatney, Cottonowie, postanowiła wykorzystać swoją szansę na wyrwanie się z niej i dodatkowo pomóc rodzinie. Postanawia więc zagiąć parol na jednego z młodych mężczyzn i rozkochać go w sobie. Dziedzicem właściwie był spokojniejszy, acz z cudaczną brodą Simon, bo młodszy buńczuczny Neil nie otrzymał nic. Przybycie Cottonów miało wpływ zresztą nie tylko na Rose, ale również na pozostałych mieszkańców zamku, nie wyłączając z tego Cassandry. 

Uwielbiam książki, gdzie akcja rozgrywa się jedynie w paru miejscach, a ilość bohaterów jest ograniczona do minimum. W dodatku mamy tu literackie odniesienia w tekście. Gratka nie lada, jak dla mnie klasyka (powieść została wydana w 1948 roku). Dorothy Gladys Smith potrafiła w znakomity, świeży sposób, połączyć historie rodziny Mortmainów i Cottonów, nacechowanej niekiedy dyskusjami, kłótniami, ale przede wszystkim emocjami przynoszącymi niespodzianki. To powieść o gonitwie za marzeniami, uczuciach i poświęceniu, które nie zawsze jest trafnym życiowym wyborem. Poza tym Autorka we wspaniały sposób odmalowała angielską rzeczywistość lat 30. XX wieku. 

Treść powieści utrzymana jest w starym, klimatycznym stylu. Dziś się już tak niestety nie pisze, tak nie opowiada, a szkoda. Moim zdaniem to doskonała lektura, pełna dowcipnych spostrzeżeń i błyskotliwych pamiętnikarskich zapisków.  


Dodie Smith, Zdobywam zamek, wydawnictwo Świat Książki, sierpień 2013, przekład Magdalena Mierowska, okładka miękka ze skrzydełkami,  stron 352.


Recenzja ukazała się na blogu Słowem malowane - wpis z dnia 22.08.2013.