niedziela, 2 sierpnia 2015

Dodie Smith, Zdobywam zamek.

Czytając pierwsze strony powieści Zdobywam Zamek autorstwa Dorothy Gladys Smith (1896 -1990) miałam wrażenie, że fabuła mi coś przypomina i na pewno miałam z nią styczność. Nie myliłam się, bowiem wkrótce zapaliła się żarówka, że ależ tak, oglądałam film na motywach tejże książki i to parokrotnie! To Nie oddam zamku (I Capture the Castle) z roku 2003 w reżyserii Tima Fywell, w którym rola Cassandry została powierzona aktorce Romoli Garai. Swoją droga film bardzo urzekający, klimatyczny i co najważniejsze trzymający się fabuły powieści. Warto obejrzeć. Acz nie o filmie mi tu należy pisać, a o książce. 
 
Fabuła powieści Zdobywam Zamek osadzona jest latach 30. XX wieku, a akcja dzieje się na angielskiej prowincji i w Londynie. Książka ma formę pamiętnika pisanego na przestrzeni paru miesięcy przez siedemnastoletnią Cassandrę Mortmain, siostrę dwudziestojednoletniej Rosy i piętnastoletniego Thomasa i córki pisarza Jamesa Mortmain. Jak sama nasza narratorka zaznacza, pisze po to, aby ćwiczyć świeżo poznaną metodę stenografowania, a częściowo po to, by uczyć się, jak pisać powieść. Przeto postanawia opisać wszystkie osoby i przytoczyć rozmowy. Wraz z drugą żoną ojca, dwudziestodziewięcioletnią Topaz, rodzina mieszka w starym domu powstałym jeszcze w czasach Karola II, który został dobudowany do pozostałości czternastowiecznego zamku, zburzonego przez Cromwella. Warto od razu wspomnieć, że mieszka z nimi od małego osiemnastoletni Stephen, którego matka była niegdyś tu pokojówką. Zachowały się dwie wieże: wartowania, którą jako pracowanie upodobał sobie ojciec Cassandry oraz wieża Belmotte, stojąca nadal na wzgórzu. Posiadłość została wydzierżawiona przez Jamesa na czterdzieści lat nieopodal Godsend w czasach, gdy jeszcze żył a mama Cassandry i Rose i kiedy James odnosił sukcesy finansowe na fali pierwszej i jak dotąd jedynej swej książki. Od tamtej pory, James usilnie, acz bez widocznego rezultatu, pracuje nad kolejna powieścią. Wraz z upływem lat rodzina traciła swoje podstawy finansowe, wszystko, co tylko, było wartościowe, zostało z domu wyprzedane, a dzierżawa już dawno nie była opłacana. Co tu kryć, żyli właściwie w skrajnej biedzie, oszczędzając dosłownie na wszystkim: jedzeniu, herbacie, ubraniach, ogrzewaniu. Tej biedy nienawidziła Rose, toteż, gdy na horyzoncie pojawili się dziedziczący zamek i posiadłość w Scoatney, Cottonowie, postanowiła wykorzystać swoją szansę na wyrwanie się z niej i dodatkowo pomóc rodzinie. Postanawia więc zagiąć parol na jednego z młodych mężczyzn i rozkochać go w sobie. Dziedzicem właściwie był spokojniejszy, acz z cudaczną brodą Simon, bo młodszy buńczuczny Neil nie otrzymał nic. Przybycie Cottonów miało wpływ zresztą nie tylko na Rose, ale również na pozostałych mieszkańców zamku, nie wyłączając z tego Cassandry. 

Uwielbiam książki, gdzie akcja rozgrywa się jedynie w paru miejscach, a ilość bohaterów jest ograniczona do minimum. W dodatku mamy tu literackie odniesienia w tekście. Gratka nie lada, jak dla mnie klasyka (powieść została wydana w 1948 roku). Dorothy Gladys Smith potrafiła w znakomity, świeży sposób, połączyć historie rodziny Mortmainów i Cottonów, nacechowanej niekiedy dyskusjami, kłótniami, ale przede wszystkim emocjami przynoszącymi niespodzianki. To powieść o gonitwie za marzeniami, uczuciach i poświęceniu, które nie zawsze jest trafnym życiowym wyborem. Poza tym Autorka we wspaniały sposób odmalowała angielską rzeczywistość lat 30. XX wieku. 

Treść powieści utrzymana jest w starym, klimatycznym stylu. Dziś się już tak niestety nie pisze, tak nie opowiada, a szkoda. Moim zdaniem to doskonała lektura, pełna dowcipnych spostrzeżeń i błyskotliwych pamiętnikarskich zapisków.  


Dodie Smith, Zdobywam zamek, wydawnictwo Świat Książki, sierpień 2013, przekład Magdalena Mierowska, okładka miękka ze skrzydełkami,  stron 352.


Recenzja ukazała się na blogu Słowem malowane - wpis z dnia 22.08.2013.

4 komentarze:

  1. Nie kojarzę ekranizacji, a powieści nie znam, ale z opisu wnioskując, jest to ten rodzą angielskiej prozy, który bardzo lubię. Sięgnę z przyjemnością.

    OdpowiedzUsuń
  2. Początek tej książki mnie zaciekawił, środek znużył przez nijakość- bo miałam wrażenie, że nic nie wyniknie z tej historii, to zakończenie określam jako udane, ale nie spodobała mi się tak jak Tobie.

    OdpowiedzUsuń
  3. A ja ją zaczęłam, przeczytałam jakąś jedną czwartą i odłożyłam. Stwierdziłam, że chyba nie czas na nią i źle ją odbiorę a szkoda. Muszę spróbować za czas jakiś ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Książka zapowiada się ciekawie. Bardzo lubię tego typu powieści, a recenzja jest bardzo zachęcająca. Chętnie przeczytam.

    OdpowiedzUsuń