sobota, 18 stycznia 2014

A. Dumas "Trzej muszkieterowie"

Nie było mi po drodze z tą książką, chociaż oglądałam chyba wszystkie możliwie ekranizacje (łącznie z dziwnym filmem telewizyjnym, w którym Milady podpisuje pakt z diabłem). Dotychczas zaczynałam lekturę dwa razy i dwa razy odkładałam ją na półkę; bez konkretnego powodu. No, może z obawy, że po obejrzeniu tylu filmów niczym mnie nie zaskoczy.
Myliłam się. Bardzo! W końcu, w ramach postanowień noworocznych, sięgnęłam po Trzech muszkieterów trzeci raz, lektura okazała się przednia, i to pod każdym możliwym względem.
Niespodziewanie okazało się, że chociaż znam z grubsza najważniejsze wydarzenia, Dumas wciąż potrafi mnie zaskoczyć (poza tym książka to jednak inne medium, zwłaszcza jeśli – jak w tym wypadku – autor sprawnie posługuje się piórem), że nie mogę się od niej oderwać, bo kibicuję bohaterom, śmieję się, wzruszam i zwyczajnie upajam stylem. O tak, ekscytowałam się jak, nie przymierzając, wrażliwa nastolatka podczas czytania Zmierzchu. Absolutnie nie mam się do czego przyczepić, a to zdarza się rzadko.


Reszta recenzji do przeczytania na moim blogu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz