wtorek, 29 maja 2012

Conrad i Huxley - dwa spojrzenia na człowieka

Mam do opisania dwie książki. Obydwie z gatunku tych głębokich, co to można magisterkę na ich temat napisać (conajmniej), obydwie zostały mi zresztą wylosowane do czytania w stosikowym losowaniu, inaczej czekałyby na swoją kolej pewnie jeszcze około dekady. Ponieważ ambicji krytycznoliterackich nie mam spróbuję podejść do tematu możliwie prosto i rozprawić się z nim przy użyciu cepa i wideł:). "Opowiadania wybrane" Conrada trochę zachwiały moimi stereotypowymi skojarzeniami z jego twórczością. Po pierwsze bowiem pisze Conrad o morzu (co zresztą jest przyczyna niechęci współczesnych czytelników, bo kogo teraz obchodzą zmagania człowieka z żywiołem?). Tymczasem nic z tego. Na dzień dobry mamy dwa opowiadania o anarchistach ("Donosiciel" i "Anarchista"), żołnierzach kampanii napoleońskich ("Pojedynek" i "Dusza wojownika"), czy też polskich arystokratach ("Il Conde" oraz "Książę Roman"). Jeśli już bohaterem opowieści jest jakiś marynarz (zazwyczaj młody oficer bądź debiutujący kapitan statku), to wcale nie zajmuje się on pływaniem, a raczej kontaktami z płcią przeciwną ("Uśmiech szczęścia", "Freja z Siedmiu Wysp", "Plantator z Malaty"). Zatem morskie historie nie będące jednocześnie zakamuflowanymi opowieściami o pożądaniu znajdziemy w zbiorku aż trzy ("Ukryty sojusznik", "Dla dolarów", "Opowieść").
Druga etykietka, którą przykleja się Conradowi to "moralista". Po lekturze zestawu opowiadań trudno to uwierzyć:). "Donosiciel" i "Pojedynek" nawet zahaczają o poważne tematy (zdrada i honor), ale traktują je w tonie komediowym, który raczej nie wywoła katharsis u czytelnika. Trzy opowiadania poświęcone są tematyce romantycznej. Kilka porusza poważne tematy ("Il Conde" - godność), niejasnego "Ukrytego sojusznika" odczytałam jako zapis halucynacji. Anarchista to frapująca historia człowieka dorastającego do przyklejonej mu negatywnej etykietki. Także słynne "conradowskie dylematy moralne" znajdziemy tylko w opowiadaniach z późniejszego okresu ("Dla dolarów", "Opowieść", "Książę Roman", "Dusza wojownika"). najwyraźniej pisarz z wiekiem coraz bardziej się specjalizował i zawężał tematykę do najbardziej go interesującej.
O dziwo opowiadania mają jednak inny wspólny mianownik. To poszukiwanie sensu życia, pasji, "podążanie za własną legendą" (to sformułowanie Coehlo akurat bardzo mi tu pasuje). Jeśli zaangażujesz w coś swoje serce - wygrywasz, nawet, jeśli świat uzna Cię za przegranego. Jeśli bohaterowi zabraknie jaj i nie dorośnie do sytuacji: wówczas następuje dla niego koniec gry, niezależnie od tego co zrobi i tak będzie skazany do końca życia na plucie sobie w brodę z powodu własnego tchórzostwa i małoduszności w krytycznym momencie.
Słowem: trochę czarno- biały ten świat pisarza. To raczej odświętna literatura, gdy tymczasem codzienność to raczej taplanie się w szarym błotku o różnych odcieniach.
U schyłku życia Conrada, właśnie wtedy, gdy szczególnie rozsmakował się w tematyce moralizatorskiej, zadebiutował Aldous Huxley: potomek utytułowanej dynastii naukowców. W "Kontrapunkcie" zaczął zupełnie z innej strony niż Conrad: od opisu życia zbijającej bąki klasy posiadającej. Bogacze żadnych dylematów moralnych nie wykazują (odpowiedzialne na ich powstawanie procesy psychologiczne wygasły u nich w toku ewolucji kilka pokoleń wstecz). Nie mają też powodu podążania za jakimś celem. Nawet jeśli zajmują się twórczością artystyczną, to osiągnęli już takie wyżyny abstrakcji, że jest im w zasadzie wszystko jedno, czy ich twórczość w zasadzie znajduje jakiegoś odbiorcę. Życie osobiste elit natomiast powinno wprowadzić w głębokie kompleksy bohaterów współczesnych seriali lifestylowych. Twórcy tychże mogliby z tej niemal stuletniej książki przenosić na ekran całe fragmenty (dodając tylko pikantne bądź krwawe szczegóły). Pewnie to dlatego, że jednym z celów książki było przedstawienie ludzkiego życia jako reportażu przyrodniczego. Jednak coś tych bezmyślnych i pozbawionych uczuć bohaterów jednak od zwierząt rózni. Co stanie się, gdy znienacka spadnie na nich cierpienie przekraczające ich siły? Albo, gdy beztroska zabawa w złych chłopców i zepsute dziewczyny pójdzie o kilka kroków za daleko? Huxleya polecam przede wszystkim ze względu na jego zacięcie satyryczne i zmysł obserwacji. Wprawdzie opis obyczajów miał być tylko tworzywem literackim, w które pisarz opakował swoje teorie, ale jak to często bywa: część idei zwietrzała, inne nie każdego zainteresują, natomiast bystre oko, cięte pióro i dar ciekawego opowiadania jest w cenie niezależnie od epoki. Podobno też właśnie w 'Kontarpunkcie" po raz pierwszy zastosowano polifoniczną narrację. Dziś to już standard, ale warto sprawdzić, jak radzili sobie z tą techniką prekursorzy:). Trudno chyba znaleźć dwóch pisarzy, którzy mieliby tak różne podejście do człowieka. zastanawiam się co zadecydowało: pokolenie, pochodzenie (nie tylko narodowościowe, ale i klasowe), doświadczenia życiowe (emigrant a rozpaskudziony delfin), światopogląd? Ciekawe też jak było z odbiorem obydwu książek w czasach ich wydania, która tak naprawdę była czytana, kupowana i doceniona przez brytyjskiego odbiorcę? Słowem: chętnie porozmawiałabym z kimś, kto faktycznie pisał magisterkę na temat brytyjskich pisarzy w okresie tuż po Pierwszej Wojnie Światowej:). Opisany zbiór opowiadań Conrada to "Dziela wybrane" tom VIII, wyd. PIW, Warszawa 1987. Zawiera opowiadania: Donosiciel, Anarchista, Pojedynek, Il Conde, Uśmiech szczęścia, Ukryty sojusznik, Freja z Siedmiu Wysp, Plantator z Malaty, Dla dolarów, Książę Roman, Dusza wojownika, Opowieść. Źródla zdjęć: 1. wikipedia.pl, 2. http://heyoscarwilde.com/?s=Aldous+Huxley 3. http://ksiegarniainternetowa.legnica.pl/

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz