Ilość stron – 538
Wydawnictwo – Nasza Księgarnia
Data Wydania – 1978
Seria – Klasyka młodych
Przekład – Teresa Tatarkiewicz
Moja ocena – 9/10
Ivanhoe, to jedna z tych powieści,
które chciałam przeczytać niemal od zawsze, ale też zawsze coś stało na
przeszkodzie do zrealizowania tego jakże szczytnego zamierzenia. Raz nawet
próbowałam, ale nie przebrnęłam przez początek, ale na ten epizod pomińmy wymownym milczeniem.
Młody Krzyżowiec, Wilfred z Ivanhoe,
syn Cedryka Saksonia (aktualnie wyparty przez ojca za samowolę pójścia do Ziemi Świętej za normańskim królem). Wraca
do kraju, w którym – co tu ukrywać – nie dzieje się najlepiej. Władzę uzurpuje
sobie Jan bez Ziemi, Saksończycy cierpią z powody dyskryminacyjnej polityki (co
nie zmienia faktu, iż Żydzi, jak to Żydzi, i tak maja gorzej), a Templariusze
poczynają sobie w sposób zgoła nieprzystający do bożych sług. Tylko piękna
Rowena zdaje się czekać na ukochanego. Młodzieńcowi nie pozostaje ni innego jak
wypełnić wszystko, co sobie tam ślubował, odzyskać szacunek ojca, tron dla
Ryszarda, a na dodatek utrzeć nosa Brianowi de Bois-Guilbert.
Niespodziewanie pomocna dłoń nadchodzi ze
strony Izaaka z Yorku i jego córki, znającej tajną sztukę leczenia, Rebeki.
Całość do przeczytania na moim blogu.