piątek, 30 maja 2014

W. Scott - "Ivanhoe"

Tytuł oryginalny –   Ivanhoe
Ilość stron – 538
Wydawnictwo –  
Nasza Księgarnia
Data Wydania –
1978
Seria Klasyka młodych
Przekład – 
Teresa Tatarkiewicz
Moja ocena – 9/10




Ivanhoe, to jedna z tych powieści, które chciałam przeczytać niemal od zawsze, ale też zawsze coś stało na przeszkodzie do zrealizowania tego jakże szczytnego zamierzenia. Raz nawet próbowałam, ale nie przebrnęłam przez początek, ale na ten epizod pomińmy wymownym milczeniem.
Młody Krzyżowiec, Wilfred z Ivanhoe, syn Cedryka Saksonia (aktualnie wyparty przez ojca za samowolę pójścia do Ziemi  Świętej za normańskim królem). Wraca do kraju, w którym – co tu ukrywać – nie dzieje się najlepiej. Władzę uzurpuje sobie Jan bez Ziemi, Saksończycy cierpią z powody dyskryminacyjnej polityki (co nie zmienia faktu, iż Żydzi, jak to Żydzi, i tak maja gorzej), a Templariusze poczynają sobie w sposób zgoła nieprzystający do bożych sług. Tylko piękna Rowena zdaje się czekać na ukochanego. Młodzieńcowi nie pozostaje ni innego jak wypełnić wszystko, co sobie tam ślubował, odzyskać szacunek ojca, tron dla Ryszarda, a na dodatek utrzeć nosa Brianowi de Bois-Guilbert.
Niespodziewanie pomocna dłoń nadchodzi ze strony Izaaka z Yorku i jego córki, znającej tajną sztukę leczenia, Rebeki. 
 
Całość do przeczytania na moim blogu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz