poniedziałek, 25 maja 2015

"Dorosłe życie Emilki" - Lucy Maud Montgomery

Emilka wie już, że tylko zawód pisarki przyniesie jej szczęście i nie wyobraża sobie życia bez tworzenia. Nie może również zapomnieć o ukochanym Tedzie – miłości jej życia. Ale gdy Ted opuszcza Emilkę, by studiować w Montrealu, dziewczyna zupełnie się załamuje. Popełnia błąd za błędem, a chyba najpoważniejszym z nich jest decyzja o wyjściu za mąż za człowieka, którego w ogóle nie kocha. Dla Emilki zbliża się czas prawdziwej próby charakteru. Nadchodzi moment, w którym będzie musiała zdecydować, co w jej życiu jest najważniejsze.






Ostatni akord świąt… nie mogłam się do niczego zabrać, póki nie skończyłam „Dorosłego życia Emilki”,  czytałam w nocy i dziś, pośród porozkładanych papierów wzywających mnie, nachalnie, ale mniej jednak od losów Emilki. Przezornie następne książki schowałam wysoko i za innymi rzędami książek, niech wołanie przytłumią opasłe woluminy, a czego oczy nie widzą…


Emilka skończyła szkołę i wróciła do domu. Tak jak kiedyś Ania zatrzaskując tom Euklidesa, wyrażała radość z końca znajomości z geometrią, tak Emilka z radością myśli o tym, że przestanie pić bawarkę, bo jest dorosła. Zarabia na pisaniu, opędza się od wielbicieli i czeka na tego jedynego, do którego należy jej serce, a on jakby wcale o to nie dba. Z tego powodu życie Emilki staje się podobne do telenoweli brazylijskich, są zrywane zaręczyny, ucieczki sprzed ołtarza, rzeki czarnej polewki. Emilka czeka i cierpi, próbuje pocieszyć się przyjacielem, który ją rozumie i kocha, ale jej serce darzy go tylko przyjaźnią, przez chwilę, Emilka jest przekonana, że to wystarczy. Niestety nie… dlatego gdy jej ukochany oświadcza, że się żeni, jej wnętrze płonie z żalu, ale rodzinna, słynna duma nie pozwala wyznać tego nikomu. Wie tylko jego matka, która rewanżuje się okropnym wyznaniem, zbyt późnym.
A koniec książki… no cóż, łzy mi zalśniły… Ach dlaczego ja mam tyle pracy jeszcze, najchętniej poczytałabym coś Montgomery…

Ta książka jest o wiele lepsza niż tom drugi, poświęcony w większości mękom twórczym Emilki. Montgomery ma szczególny dar pisania o uczuciach. Zwłaszcza o tych nieszczęśliwych, o męce niepewności, tęsknocie, żalu. Umie też wynagrodzić przeżywanie tychże, czytelnikowi. To dlatego wyznanie Gilberta jest tak motylkowe i uwielbiane przez czytelniczki. Nie każdy doświadczył sieroctwa, dziecięcego porzucenia, ale chyba każdy był nieszczęśliwie zakochany, a przynajmniej zdarzył mu się koniec świata, czyli święte przekonanie, że ta jedna, jedyna osoba nie odwzajemnia uczuć, gdy nasz świat drżał w posadach, walił się, a słońce świeciło i wstawało na wschodzie, niewzruszone, pogodne, świetliste, naigrawając się z zawodu. Montgomery opisuje to po mistrzowsku, przypominając czytelnikowi wszystkie te zawody, dając nadzieję, że z najgłębszego mroku, można wyjść do światła… chociaż będzie to nas kosztowało utratę chęci do życia, do pracy i wiele przepłakanych w samotności nocy, cichym płaczem, aby nikt z postronnych się nie dowiedział. Chociaż po drodze podejmie się kilka idiotycznych decyzji…



Tom drugi mnie znudził, ten pochłonęłam całą sobą i jestem rozbita… po prostu. Zastanawiam się teraz czy dobić się biografią Boya… Warto wracać do książek młodości… bo nie mogę się starzeć, skoro mój umysł jest nadal tak głupi, żeby łkać nad losami bohaterów? Miałam wykpić tę powieść, napisać, że jest jak telenowele, które wyśmiewam, ale pies to trącał. Pięknie było!!

Oryginał i zdjęcia ba blogu

niedziela, 24 maja 2015

"Emilka szuka swojej gwiazdy" - Lucy Maud Montgomery

Czas nieubłaganie mija. Wszyscy znajomi Emilki wybierają się do szkoły średniej w innej miejscowości, a samotna dziewczynka pozostawiona jest na pastwę losu i ciotki Elżbiety. Emilka czułaby się fatalnie, gdyby nie pisanie, któremu oddaje się z prawdziwą przyjemnością. Ciotka Elżbieta nie jest jednak zachwycona. Stawia Emilce twardy warunek: dziewczyna będzie mogła chodzić do szkoły wraz z przyjaciółmi tylko pod warunkiem, jeśli zarzuci pisanie.

Ach! Niestety kończą się Święta, kończy się wolne, witaj praco i tak dalej… Koniec z czytaniem tylko dla przyjemności i całymi dniami, koniec z niespiesznym sączeniem kawy, piwa i co tam jeszcze pod ręką… nawet makowy torcik już wyszedł… A ja skończyłam II tom Emilki… Teoretycznie mogę ją przeczytać przez noc, rezygnując ze snu… może to i ciekawe wyzwanie?


Książki o Emilce czytałam… całe lata temu, byłam wtedy innym człowiekiem… nie wiem czy nie lepszym, o czym z bólem przypominam sobie czytając książki sprzed lat i odtwarzając swoje uczucia. Jakoś tak niewiele pamiętam z tej lektury, nie jest to złe, bo dzięki temu czułam się, jakbym czytała książkę po raz pierwszy. Po polsku „Emilka szuka swojej gwiazdy”, po angielsku trafniej – wspina się… lepiej koresponduje to z tym co Emilka robi, wspina się, aby na alpejskiej skale wyryć swoje imię… no ale jednak książka „Emilka się wspina”, brzmi… no nijak. Ten tom opowiada o życiu Emilki, od czternastego roku życia, do siedemnastego, gdy dziewczyna podejmuje naukę i mieszka u swojej ciotki Ruth, którą pamiętamy z tomu I. Emilka nie straciła, nic ze swoich marzeń, aspiracji, wciąż pisze, marzy, wyobraża sobie, przeżywa ciekawe, a niekiedy kompromitujące przygody. Nie traci pogody ducha, chociaż czasami ciężko, tak nie poddać się zwątpieniu. Wciąż trwa w zamiarze niezakochiwania się, bo miłość to niewola, a ona chce być wolna, jak ptak.

Tę część czytało mi się wolniej, niż tom I. Bardzo dużo jest tutaj fragmentów pamiętnika Emilki, która jak na zagorzałą pisarkę przystało, za punkt honoru stawia sobie opisanie wszystkiego, chociaż niektóre opisy usypiają.


Całość tekstu na blogu

sobota, 23 maja 2015

"Emilka z Księżycowego Nowiu" - Lucy Maud Montgomery

Emilka, po śmierci ukochanego ojca, zamieszkuje w Księżycowym Nowiu ze snobistycznymi krewnymi. Trudno jej się przyzwyczaić do surowych metod wychowawczych i prowadzenia życia panienki z dobrego domu.


Święta miały być czasem nadrobienia zaległości, w pracy, w czytaniu. Uznałam jednak, że kurczę… a kiedy coś dla przyjemności? W końcu spotkać się z bliskimi, z przyjaciółmi i znajomymi też trzeba, kiedy powtarzać też książki dobre, jak nie wtedy, gdy życie zwalnia? Po kiepskiej „Służącej” sięgnęłam po powieść autorki, która momentalnie przenosi mnie do krainy szczenięcych lat. I chociaż L.M. Montgomery znana jest głownie z serii o rudowłosej Ani, to przecież cykl o Emilce też ongi bardzo mi się podobał. A ponieważ za sprawą kolekcji gazetowej uzupełniłam swoje braki, uznałam, że pora te książki napocząć, niech nie kurzą się na półce.


Emilka wiedzie szczęśliwe życie ze swoim ojcem. Przed wielu laty, jej matka wbrew woli rodziny uciekła z ojcem Emilki, co sprawiło, że jej bliscy się jej wyrzekli. Gdy Emilka miała cztery lata matka umarła. Teraz ojciec jest umierający i próbuje przygotować córkę na to, że niedługo wszystko się zmieni że rodzina jej matki, dumni i zamożni ludzie się nią zaopiekują. Umierający ojciec przekazuje córce testament miłości i troski. Po jego śmierci zjeżdżają się Murrayowie i rozpoczyna się dyskusja, u kogo Emilka powinna zamieszkać. Los wskazuje Elżbietę i Laurę z Księżycowego Nowiu, w ten sposób spełniają się życzenia Emilki, ponieważ ciotka Laura jest podobna nieco do jej matki, a także pełna ciepła i nie skupia się na szukaniu wad Emilki.
Życie w Księżycowym Nowiu jest zupełnie inne, niż to do którego Emilka przywykła, panują tam surowe zasady, ale dziewczynka odnajduje życzliwe dusze, znajduje przyjaciół i zaczyna czuć, tak, jakby się tam urodziła.


Całość na blogu

piątek, 22 maja 2015

"Losy dobrego żołnierza Szwejka czasu wojny światowej" - Jaroslav Hašek

UWAGA!! Książka była wcześniej wydana pt.:"Przygody dobrego wojaka Szwejka."
Kiedy zamordowano arcyksięcia Ferdynanda, zmienił się porządek świata. Jednak nic nie jest w stanie wstrząsnąć Szwejkiem na tyle, by zechciał zmienić porządek, a właściwie bałagan swojego życia. Nie zmienił się. Nie miał na to czasu.Od wydania kultowej powieści minęło już prawie całe stulecie i rzeczywiście nic się nie zmienia. Popularność niezbyt dobrego żołnierza nie słabnie. Jego absurdalne losy przetłumaczono dotąd na 55 języków, doczekały się licznych ekranizacji i adaptacji.Na każdego znajdzie się paragraf. Głupota Szwejka wymyka się wszelkim kategoriom. Choć w tej głupocie jest metoda. Przed wami Szwejk. Idiota z urzędu.

Książkowa klasyka. Książka, którą zna każdy, teksty, żarty weszły do kanonu. Przepraszam – kiedyś były kanonem, ludzie wiedzieli o bałwanieniu i o muchach srających na jaśnie pana. Od dawna chciałam przeczytać książkę o Szwejku. Niestety w moim domu tom pierwszy zaginął, ostał się tylko drugi. Ciągle obiecywałam się, że ruszę z ekspedycją ratunkową  po tom pierwszy, na szczęście Znak, przygotował jubileuszowe wydanie tej książki, zawyłam – wprost – z radości i zaczęłam odliczać dni do smakowitej lektury. Gdy książka przyszłą ciężko było mi się z nią rozstać… zwłaszcza, że wciąga od pierwszej chwili.


Józef Szwejk to pocieszny idiota o twarzy z której bije głupota i szczerość. Zamach w Sarajewie, o którymż to wiadomość dociera do gospody, wzbudza gorącą dyskusję, niestety usłużny sługa systemu wsadza biesiadników – wśród nich i Szwejka do więzienia za obrazę majestatu. Z takimi buntownikami nie chce mieć do czynienia prawdziwy bandyta. Tak się zaczynają losy Szwejka. Wyrzucą go z domu wariatów, wypuszczą na wolność, będzie chciał iść do wojska, ale nie będą go chcieli i… ach cała masa zabawnych, ale naprawdę zabawnych perypetii czeka Szwejka. Czas tak niewesoły jak wojny jest pretekstem do zaprezentowania losów ludzi z nizin społecznych, ich poglądów, sytuacji w Cesarstwie. Hasek z humorem bawiącym do łez prowadzi nas na front ze Szwejkiem.



Miałam duże oczekiwania co do tej książki i trochę się obawiałam. Kurczę – wszyscy ją chwalili, odwołania do Szwejka są obecne we współczesnej literaturze, jego pomniki są wpisane w krajobraz Przemyśla czy Sanoka(piękny jest też ten z ukraińskiego Doniecka, ciekawe co się z nim teraz dzieje). To grzech nie wiedzieć kim był Szwejk. 


Po całość zapraszam - na bloga

wtorek, 5 maja 2015

Lidia Czarska "Pożegnianie z dzieciństwem"



Piękna opowieść o dzieciństwie gruzińskiej księżniczki Niny Dżawachy-ogły-Dżamata.  Jej dziadek i jego synowie dzielnie walczyli w powstaniu przeciwko Szamilowi w II połowie XIX wieku. Jej ojciec, jako młody oficer, wysłany by stłumić powstanie w aułu Bestudi, poznał piękną Marjem, zwykłą tatarską góralkę. Ich małżeństwo zawsze uchodziło za mezalians, a surowa i rygorystyczna babka Niny nigdy nie chciała nawet poznać swej synowej. Także Mahomet, ojciec Marjem, był przeciwny temu związkowi i przejściu córki na chrześcijaństwo. Nina była owocem wielkiej miłości, jednak Marjem zawsze bardzo tęskniła za górami i mówiono, że młodo zmarła właśnie z tej tęsknoty. Nina wyrosła na żywiołową, nieokrzesaną panienkę, z którą pobłażliwy ojciec nie bardzo umiał sobie poradzić. Wraz ze swym kompanem-koniem Szalonym, przemierzała okolice w dzikim pędzie, pełna emocji wsłuchiwała się w opowieści służby. Szczęśliwe i beztroskie dzieciństwo skończyło się w momencie, gdy babka postanowiła wziąć w swoje ręce wychowanie księżniczki i wysłała ją na pensję dla dziewcząt.
Powieść podzielona jest na dwie części. Pierwsza to barwne opisy krajobrazów Gruzji, opowieści o kaukaskich góralach, którym krew szybko wrzała, co prowadziło często do bijatyk. Druga to typowa opowieść o nauce na pensji, dziewczęcych radościach, przyjaźniach i smutkach.
Książka po raz pierwszy została wydana w 1903r,  ukazywała się również pod tytułem "Księżniczka Dżawacha"