czwartek, 27 października 2011

Ziemia obiecana Władysław Reymont (audiobook)

Powieść wydana po raz pierwszy w latach 1897- 98 w czasopiśmie Kurier codzienny, rok później wydana drukiem. Muszę przyznać, że jest to chyba jedno z większych zaskoczeń czytelniczych ostatniego roku. Do tej pory znałam jedynie ekranizację powieści, a to jak się okazuje, tak jakbym nie znała jej wcale. Nie spodziewałam się, iż powieść aż tak mnie „wciągnie”; różnorodnością bohaterów, klimatem Łodzi schyłku XIX wieku, ciekawą narracją, bogactwem języka. Z Ziemi obiecanej mogłoby powstać kilka powieści, tyle tam różnorodnego materiału, tyle historii i tyle treści.
Ziemia obiecana – była miejscem obiecanym Żydom przez Boga, miejscem, do której wędrowali pod wodzą Mojżesza. W dziewiętnastowiecznej Polsce taką ziemią obiecaną miała być Łódź. Miasto, do którego przybywali z różnych stron świata Polacy, Żydzi, Niemcy, Czesi, Rosjanie zwiedzeni możliwością szybkiego zrobienia fortuny i awansu społecznego. Z małej rolniczej osady Łódź stała się ponad dwustu-tysięcznym miastem fabrycznym. Tutaj rodził się drapieżny, młody kapitalizm. Tutaj przestawało mieć znaczenie pochodzenie społeczne, a liczyła się umiejętność zrobienia fortuny. Każdy, kto miał trochę sprytu i szczęścia i kto nie miewał skrupułów mógł zdobyć fortunę. I ta właśnie nadzieja awansu społecznego, była jak magnes, który przyciągał tu inteligentów, robotników, rolników, rzemieślników, biedaków, cwaniaków i oszustów.
I to właśnie Łódź, będąca dla wielu ziemią obiecaną, jest bohaterem powieści Władysława Reymonta, a przynajmniej jednym z jej głównych bohaterów. Nie tyle chodzi tu o topografię miejsca, choć w książce występują autentyczne ulice, a nawet domy, co o klimat miasta. Miasta nędznego, biednego, miasta huczących fabryk i dymiących kominów, miasta brzydkiego, ale i fascynującego.
"Liczne rusztowania, stojące przed nowo wznoszonymi, lub nadbudowywanymi domami, spychały wszystkich w błoto ulicy. Niżej za Nowym Rynkiem pełno było Żydów i robotników, dążących na Stare Miasto. Piotrkowska ulica w tym miejscu zmieniała po raz trzeci, swój wygląd i charakter, bo od Gajerowskiego Rynku aż do Nawrot jest fabryczną; od Nawrot do Nowego Rynku- handlową, a od Nowego, w dół, do Starego Miasta -tandeciarsko -żydowska. ... Rynsztokami płynęły ścieki z fabryk i ciągnęły się wstęgi brudnożółte, czerwone i niebieskie; z niektórych domów i fabryk, położonych za nimi, przypływ był tak obfity, że nie mogąc się pomieścić w płytkich rynsztokach, 1`występował z brzegów zalewając chodniki,kolorowymi falami, aż po wydeptane progi niezliczonych sklepików, ziejących z zabłoconych wnętrz brudem i zgnilizną, zapachem śledzi, jarzyn gnijących lub alkoholu. Domy stare, obdarte, brudne, poobtłukiwane z tynków, świecące niby ranami nagą cegłą, miejscami drewniane, albo ze zwykłego pruskiego muru, który pękał i rozsypywał się przy drzwiach i oknach, o krzywych obsadach futryn, pokrzywione, wyssane, zabłocone, stały ohydnym rzędem domów-trupów, pomiędzy którymi wciskały się nowe, trzypiętrowe kolosy o niezliczonych oknach, jeszcze nie tynkowane, bez balkonów, z tymczasowymi oknami, a pełne już ludzkiego mrowia i stuku warsztatów tkackich, jakie pracowały bez względu na niedzielę, turkotu huczącego maszyn szyjących tandetę, na wywóz i przenikliwego zgrzytu kołowrotków, na których zwijano przędzę na szpulki do użytku ręcznych warsztatów."
Na więcej zapraszam do mnie

2 komentarze:

  1. Zdecydowanie nie dla mnie.
    Zapraszam na mój blog z recenzjami książek!;) {centerbook.blog.onet.pl}

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję za zaproszenie. Zajrzałam. Niestety nastolatką nie jestem od .... (pomińmy milczeniem) ilu lat.

    OdpowiedzUsuń