wtorek, 24 lutego 2015

W. M. Thackeray - "Historia Henryka Esmonda"

Tytuł oryginalny – The history of Henry Esmond, ESQ
Ilość stron – 501
Wydawnictwo – Państwowy Instytut Wydawniczy
Rok wydania – 1957
Przekład – Bronisław Zieliński
Moja ocena – 7/10

Historia Henryka Esmonda, kolejna książka mojego ukochanego Thackeray’a – nie tak znana jak Targowisko próżności, bo też nie tak dobra. Ale to nadal Thackeray, chociaż w nieco innych realiach niż przywykłam i nieco mniej ironiczny niż zawsze.
Tytułowy bohater jest ni mniej ni więcej tylko bękartem. Bękartem człowieka stojącego dość wysoko, co nie zmienia faktu, że jego wczesne dzieciństwo do najszczęśliwszych nie należy. Sytuacja zmienia się diametralnie, kiedy młody chłopiec spotyka na swojej drodze krewnych na czele z uroczą  Lady Castlewood. Henryk zostaje przyjęty do rodziny, do której od tego czasu zrobi wszystko… Los zaprowadzi go nie tylko na pole walki, ale też do więzienia, a nawet za kulisy spisków.
Całość do przeczytania na moim blogu.


poniedziałek, 16 lutego 2015

Żony i córki - Elizabeth Gaskell



To już trzecia powieść Elizabeth Gaskell, jaką miałam przyjemność czytać. Od pierwszej, czyli Pań z Cranford jestem zagorzałą miłośniczką tej autorki. 
W Żonach i córkach brak dynamizmu, jaki mamy w Północy i Południu. Klimatem powieść bardzo zbliżona jest do wspomnianych już Pań z Cranford. I tu również mamy apologię sielskiego życia na angielskiej prowincji, gdzie konwenanse są ustalone, a środowisko podzielone na ziemian, arystokrację i kupców - tymi ostatnimi Gaskell się nie zajmuje, kładąc nacisk na wyższe warstwy społeczeństwa. Akcja powieści zaczyna się, kiedy młoda bohaterka, dwunastoletnia Molly Gibson, córka owdowiałego doktora zostaje zaproszona na przyjęcie do wielkiej posiadłości. Tu poznaje przyszłą macochę, która wywiera na dziewczynce nie najlepsze wrażenie. Gaskell opisuje nam postacie w taki sposób, że mimo wszystko nie potrafimy ich nie lubić i dla biednej pani Kirkpatrick mamy dużo zrozumienia. Czytaj dalej...

piątek, 6 lutego 2015

"Pollyanna" C.H.Porter

11-letnia Pollyanna po śmierci ojca, ostatniego członka jej najbliższej rodziny, trafia pod opiekę surowej, oschłej, samotnej ciotki Polly. Ciotka zgodziła się przyjąć siostrzenicę pod swój dach jedynie z obowiązku, gdyż nie może do tej pory siostrze mezaliansu jaki popełniła kilkanaście lat temu. Dziewczynka jest wyjątkową optymistką, widzi w każdej rzeczy coś pozytywnego, prowadzi swoistą grę w radość, której uczy kolejne osoby. Gdy Pollyanna ulega groźnemu wypadkowi okazuje się, że nauczyła szczęścia wielu mieszkańców miasteczka. Nawet kamienne serce ciotki Polly wreszcie mięknie, a w kobiecie budzą się dawno uśpione uczucia.
Wspaniała, pełna radości, optymizmu powieść! Lektura wręcz zaraża pogodnym patrzeniem na świat!
Przy okazji przygód Pollyanny czytelnik poznaje również niuanse życia w małym amerykańskim miasteczku na początku XXw. Plotki, intrygi, obłuda-to codzienność. Jakże bulwersujące, a jednak aktualne także dziś zachowanie pań z Opieki, które wolą przekazać datki na biedne dzieci z Indii niż zaopiekować się lokalnym sierotą, bo wysokość darowizny będzie lepiej wyglądała w sprawozdaniach...
Mimo, że z założenia to powieść dla dorastających panienek, także dorosła czytelniczka spędzi nad nią przemiło czas i da się porwać radości, by zapomnieć o szarej rzeczywistości:)

niedziela, 1 lutego 2015

Ch. Dickens - "Mała Dorrit"

Tytuł oryginalny – Little Dorrit
Ilość stron – 938
Wydawnictwo – Czytelnik
Rok wydania – 1983
Przekład – Wacława Komornicka
Moja ocena – 710

Nie pałam jakaś wielką namiętnością do prozy Dickensa, ale cenię jego pisarstwo i od czasu do czasu lubię po nie sięgnąć (chociaż moje serce już zawsze będzie należało do Thackeray’a).
Tym razem wybór padł na Małą Dorrit. Dwutomowe dzieło opowiada historię młodej dziewczyny urodzonej w więzieniu, dokąd jej biedny a czcigodny ojciec został wtrącony za długi. W chwili, gdy rozpoczyna się akcja, tytułowa Mała Dorrit ma niewiele ponad dwadzieścia lat, ale wrodzona delikatność sprawia, że wszyscy biorą ją za młodszą. Jednak ta niepozorna dziewuszka tak naprawdę sama jedna opiekuje się całą rodziną: ojcem, stryjem, bratem-nieudacznikiem i siostrą. Reszta familii Dorritów to doprawdy rzadki i imponujący mix życiowej niezaradności połączonej z przesadnym mniemaniem o sobie. Punkt zwrotny utworu stanowi dzień, kiedy w domu jednej z zatrudniających Amy dam (Mała Dorrit jest szwaczką), dziewczyna poznaje jej syna, Artura. Zaintrygowany nieznajomą mężczyzna śledzi ją, a następnie poznaje historię jej rodziny. Między nim a Amy stopniowo rodzi się coraz większa zażyłość.

Całość do przeczytania na moim blogu.