To już trzecia powieść Elizabeth
Gaskell, jaką miałam przyjemność czytać. Od pierwszej, czyli Pań z Cranford jestem zagorzałą miłośniczką tej autorki.
W Żonach i córkach brak
dynamizmu, jaki mamy w Północy i Południu. Klimatem powieść bardzo zbliżona
jest do wspomnianych już Pań z Cranford. I tu również mamy apologię sielskiego życia na angielskiej prowincji, gdzie konwenanse są ustalone, a środowisko
podzielone na ziemian, arystokrację i kupców - tymi ostatnimi Gaskell się nie
zajmuje, kładąc nacisk na wyższe warstwy społeczeństwa. Akcja powieści zaczyna
się, kiedy młoda bohaterka, dwunastoletnia Molly Gibson, córka owdowiałego doktora
zostaje zaproszona na przyjęcie do wielkiej posiadłości. Tu poznaje przyszłą
macochę, która wywiera na dziewczynce nie najlepsze wrażenie. Gaskell opisuje
nam postacie w taki sposób, że mimo wszystko nie potrafimy ich nie lubić i dla
biednej pani Kirkpatrick mamy dużo zrozumienia. Czytaj dalej...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz