wtorek, 12 lipca 2011

Było ich dwoje J.I.Kraszewski

Po tę niewielkiej objętości książeczkę sięgnęłam na półkę biblioteczki internetowej, gdyż moja biblioteka okazała się być zamkniętą w okresie wakacyjnym w soboty, o czym w ferworze pogoni za uciekającym czasem byłam łaskawa zapomnieć. Książeczka w biblioteczce internetowej liczy stron 114, więc jej przeczytanie nie zajęło mi dużo czasu, zwłaszcza, że mocno już wyposzczona byłam (tydzień bez książki). Skojarzenia, czytając tytuł, miałam zupełnie nietrafne. Wydawało mi się bowiem, iż rzecz dotyczy dziada i baby, staruteńkich oboje, tymczasem „Było ich dwoje” to kolejna powieść miłosna.Dwoje rzuconych na głęboką wodę sierot; chłopak i dziewczyna przechodzi zmienne koleje losu. Raz jedno, raz drugie borykają się z biedą, brakiem własnego kąta, chorobami, ludzką niesprawiedliwością, a każde z nich z osobna. Jedno o drugim wciąż myśli, jedno za drugim wciąż tęskni. I tak się przeplatają ich historie na przemian, doświadczając ich srodze i rozdzielając, kiedy już wydaje się, że zostaną połączeni na zawsze. No i zakończenie, jak na romans przystało … żyli długo i szczęśliwie.Książeczka niewielka i wartość niewielka. Czyta się szybko, nie wymaga myślenia i równie szybko uleci w zapomnienie.
Coraz bardziej natomiast podoba mi się język XIX wiecznej polszczyzny z jego składnią, gramatyką i zapomnianymi juz wyrazami.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz