Jest to króciutkie opowiadanie Honoriusza Balzaka, stanowiące fragment większego cyklu – „Komedia ludzka”.
Ta krótka historyjka ujęła mnie właśnie ową zwięzłością, w której w tak krótkiej formie autor zawarł tyle treści.
Jest to typ powieści szkatułkowej, (rosyjska babuszka), czyli jedno opowiadanie w drugim, narrator relacjonuje opowieść, jaką podczas pewnego spotkania opowiadał Hermann - niemiecki bankier. Można też nazwać „Czerwoną oberżę” kryminałem z psychologiczno-filozoficznym podtekstem.
Rzecz dotyczy morderstwa, jakie miało miejsce w 1799 roku. W pewnej oberży zatrzymało się dwóch przyjaciół, chirurgów wojskowych, oraz nieznany im bogaty przemysłowiec.
Jeden z chirurgów, Prosper Magnan, nie mógł zasnąć, wyobrażał sobie, jak to by było, gdyby zamordował bogacza, uciekł i rozpoczął nowe życie. Wyobrażenia te przybrały całkiem realne kształty. Proscer obmyślił plan, przygotował narzędzie zbrodni, zbadał teren. W decydującej chwili jednak coś (jakiś cień, a może wewnętrzny głos) powstrzymał go od zbrodni. Kiedy się obudził rano okazało się, iż bogacz został zamordowany, Prosper był cały we krwi, a jego narzędzie chirurgiczne zostało użyte przez zbrodniarza. Z miejsca zbrodni zniknął natomiast jego przyjaciel, zniknęły też diamenty i złoto zamordowanego. Opowiadający historię bankier miał okazję poznać Prospera, a poznawszy go zdobył przekonanie, iż był on niewinny, a faktycznym sprawcą zbrodni był ów przyjaciel, niejaki Fryderyk, który zniknął feralnej nocy. Prosper jednak powodowany wyrzutami sumienia z powodu samego podjęcia myśli o zbrodni bronił się tak nieudolnie, jakby sam siebie chciał ukarać za samą myśl o zbrodni, iż został skazany i rozstrzelany.
Podczas opowiadania Hermanna jeden z gości oberży, Fryderyk Taillefer, szanowany i bogaty człowiek zaczyna robić się coraz bardziej nerwowy, a jego dziwne zachowanie wzbudza domysły bankiera, iż to on jest owym zaginionym zbrodniarzem (zbieżność imienia, zawód, zachowanie).
Sytuacja robi się bardziej zagmatwana, kiedy okazuje się, iż piękna dziewczyna, w której zakochał się bankier jest córką Fryderyka.
I tu dochodzimy do zasadniczego wątku opowieści. Hermann ma dylemat, co począć, jak się zachować. Czy powinien zapoznać córkę z przeszłością ojca, czy upływ lat (ponad dwadzieścia) spowodował przedawnienie zbrodni, czy wszedłszy w posiadanie fortuny narzeczonej powinien ją przekazać na zbożny cel (a wtedy rodzi się pytanie - jaki? rodzina niesłusznie skazanego i rozstrzelanego chirurga nie żyje od wielu lat) i co w takim przypadku powiedzieć ukochanej. Czy możliwe jest, że dawny zbrodniarz odpracował swe winy, że życiem szanowanym i uczciwym zmazał zbrodnie. Czy Hermann ma prawo zburzyć szczęście kochanej kobiety niszcząc w jej pamięci wizerunek kochanego ojca. Czy dziecko ponosi winę za grzechy ojców? A może powinien o wszystkim zapomnieć, Fryderyk w międzyczasie zmarł, po cóż rozgrzebywać przeszłość? Takie dylematy dręczą bankiera.
Herman wpada na pomysł, aby zdać się na los. Prosi o radę siedemnastu swoich znajomych, którzy za pomocą losowania mają rozstrzygnąć dylemat, czy wyrzec się majątku i opowiedzieć o wszystkim ukochanej, czy zapomnieć o całej sprawie.
Jaki był wynik losowania, jeden głos przeważył szalę za…. No cóż wynik chyba nie jest tu istotny, nie jest ważna odpowiedź, ale ważne było pytanie.
W „Czerwonej oberży” Balzac dowodzi, że każda szanowana rodzina skrywa jakąś tajemnicę.
Będący negatywnym bohaterem „Oberży” Fryderyk Taillefer występuje, jako szanowany obywatel paryskiego świata, odznaczony orderami, bogaty i wpływowy człowiek także w innych częściach Komedii Ludzkiej (Ojcu Goriot i Jaszczurze). Wprowadzenie takiej postaci na karty książki ma podkreślić amoralizm postaci z wielkiego świata, które postrzegane są przez innych za godne i poważane.
Muszę przyznać, że po pierwszym niefortunnym spotkaniu z Balzakiem (Kobieta trzydziestoletnia- oj nie zapomnę tak łatwo znużenia, jakim mnie ona uraczyła), każde następnie staje się coraz ciekawsze. Lektura Lichwiarza była całkiem sympatyczną, a lektura Oberży intrygującą i dającą do myślenia.
Zaczęłam się zastanawiać, jak postąpiłabym w takiej sytuacji ja sama, ale, że na horyzoncie nie pojawił się bogaty sponsor z mająteczkiem będącym wynikiem zbrodni, mój dylemat okazał się jedynie natury teoretycznej.
Nabrałam chęci na kontynuację znajomości z panem Balzakiem.
Moja ocena 5/6
Ciekawie skonstruowana fabuła, z pewnością pomysł na książkę jest, jeśli wpadnie mi w ręce to przeczytam:)Mam nadzieję że będzie mi dane spotkanie z Panem Balzakiem.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Twoje recenzje klasyki wręcz migają mi w oczach:).
OdpowiedzUsuńTo złudne miganie, cześć jest wynikiem spóźnionego zamieszczania na tym blogu. Jako starsza już nastolatka uczestnicząc w pięciu i prowadząc trzy blogi zaczynam się gubić, co zamieściłam a co mi umknęło.
OdpowiedzUsuń