Tłumaczenie: Teresa Świderska
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Stron: 571
Każdy z nas (czytających namiętnie) ma własną listę marzeń książkowych. Na mojej liście główne miejsce zajmuje klasyka, którą pragnę poznawać, poznawać, poznawać. Wypełniać te zawstydzające luki w mym czytelniczym wykształceniu. Pierwsza książka w 2012 roku ma dla mnie wymiar symboliczny, wszak to prawdziwa klasyka powieści, a jedno z moich postanowień noworocznych tyczy się właśnie klasyki. W 2012 roku postanawiam przeczytać podstawy podstaw, których dotychczas nie poznałam, a także zaopatrzyć się w owe książki na przyszłość. Być może na wiosnę doczekam się mej wymarzonej biblioteczki!
Wspomnianą wcześniej książką o symbolicznym wymiarze jest dzieło Charlotte Bronte Dziwne losy Jane Eyre. Spędziłam z tym utworem okres świąteczno-noworoczny. Czytałam w różnym tempie. Raz spokojnie, dotykając myślą każdego zdania. Innym razem, przewracałam kartki w sposób szaleńczy, chcąc czym prędzej poznać rozwiązanie problemu. Szczególna to książka i cieszę się, że nareszcie po nią sięgnęłam.
Losy Jane opowiada czytelnikowi ona sama, w pierwszej osobie. Zwraca się niejednokrotnie bezpośrednio do czytelnika, jak gdyby siedziała obok i przy kubku herbaty snuła opowieść... XIX wieczna Anglia to jeden z moich ulubionych czasów powieściowych, dlatego opowieści Jane wciągnęły mnie już po pierwszych stronach. Czytelnik poznaje dekadę z życia głównej bohaterki. Dekadę bodaj najważniejszą, bo mieszczącą w sobie trudną przemianę z dziewczynki w kobietę. Oczywiście dane jest czytelnikowi także poznać losy wcześniejsze i późniejsze, a wszytko dzięki płynnej narracji i barwnemu językowi. Dla współczesnego czytelnika ten język może być już anachroniczny, zbyt patetyczny, a sama książka przegadana. No i oczywiście, każdy ma do tego prawo, ale chyba nikt nie odmówi tej powieści uroku, znakomitej znajomości ludzkich emocji i ważności problemów w niej podjętych.
Jane Eyre to kobieta, która sporo w swoim młodym życiu przeszła. Kobieta, która potrafiła przeciwstawiać się, gdy inni ulegali. Kobieta, która pragnęła się rozwijać, a nie tylko żyć spokojnie i dostatnio, jak większość panien w tamtych czasach (a czy dziś jest inaczej?). Kobieta, która w imię wyznawanych wartości, potrafiła zrezygnować z pięknego uczucia. Kobieta, która była silna duchem mimo wątłego ciała. Kobieta niesztampowa jak na XIX wieczną Anglię pełną sztywnych konwenansów.
[Całość przeczytacie na moim blogu.]
Ja coraz bardziej myślę o powrocie do klasyki. Współczesna literatura jest często wulgarna i szokuje. Mnie nie do końca to odpowiada :-)
OdpowiedzUsuń