„Nadszedł rześki październikowy poranek, ale nie był to poranek na wsi, gdzie miękka, skrząca się mgła znika pod wpływem promieni słonecznych, ukazując oszałamiającą feerię barw. To był październik w Milton, gdzie zamiast srebrzystego woalu mgieł miasto zasnuwał ciężki dym, a słońce mogło oświetlić tylko zakurzone ulice, o ile jego promieniom udało się przebić przez opary.”*
Po urokliwych obrazkach z ziemiańskiego życia angielskiej arystokracji początku XIX wieku, które to trwale zaszczepiła w zbiorowej świadomości polskich czytelników proza Jane Austen, przyszła pora na zaznajomienie się z bliższą naszym realiom Anglią miejsko-industrialną. Wraz z Margaret Hale, córką pastora, dla której wiejska plebania stanowiła ucieleśnienie małej arkadii, podążamy na północ, ku fabrycznym krajobrazom Milton (mieście wzorowanym na Manchesterze), gdzie duch romantyzmu musi ustąpić pola przedsiębiorczości i interesom, a miłość namiętna – miłości bliźniego. Pisząc o burzliwych konfliktach w obrębie i pomiędzy klasami, dramatycznych strajkach robotniczych, uprzedzeniach i zadufaniu elit czy ponurych warunkach pracy, w jakich przyszło ludzkiej biedzie wznosić gmach rewolucji przemysłowej, Elizabeth Gaskell wykreowała subtelny romans idei z praktycyzmem, mocno osadzony w społeczno-gospodarczych realiach ówczesnej Anglii. Jej „Północ i Południe” to dwa oblicza wiktoriańskiego świata wyspiarzy, którzy wzajemnie sobą gardzą i w równym stopniu potrzebują się. To również pięknie opowiedziana historia o uczuciach, które uszlachetniają ludzi, zamiast zapędzać ich w ślepy zaułek egoizmu własnych zachcianek i pustych gier. Zapachniało moralizatorstwem? Zapewne. Jednak warto zaakceptować współczesną autorce epokę wraz z całym jej dydaktycznym zacięciem, bowiem jest to element równie istoty dla obrazu tamtych czasów, co wymyślne toalety dam, męskie gabinety wypełnione dymem cygar czy stukot końskich kopyt o uliczny bruk. Takie czasy, takie obyczaje.
Pełny tekst na blogu Zaczytana - ZAPRASZAM :)
Mhm, muszę przyznać, że bardzo mnie zaciekawiłaś :D Lubię takie książki, choć ostatnio coś mniej do nich zaglądam :C Muszę to nadrobić!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
Pandorcia, o Gaskell pewnie będzie coraz głośniej, ponieważ szykuje się już wydanie jej kolejnej powieści. Mamy szansę "na bieżąco" poznawać dorobek XIX wiecznej pisarki ;)
OdpowiedzUsuń