czwartek, 12 stycznia 2012

Wieczory z klasyką

Klasykę znać wypada, bo przecież nie jest za nią uznawana tylko dlatego, że już ma "swoje lata", choć swoje musiała przeleżeć na półkach przynajmniej kilku, jeśli nie kilkudziesięciu pokoleń. Jeśli o moje oczytanie chodzi, to z pewnością mam braki, w dodatku całkiem spore, lecz wydaje mi się, że jestem w najlepszym wieku, aby zacząć je powoli nadrabiać.

Jak do tej pory poza klasyką literatury polskiej, która znajduje się w kanonie lektur dla licealistów (choć przede mną jeszcze kilka tytułów z racji tego, że matura dopiero za kilka miesięcy), sięgnęłam po takie książki, jak:

-Wolter "Kandyd, czyli optymizm"
-E. Zola "Nana"
-G. Flaubert "Pani Bovary"
-A. Camus "Dżuma"
-F. Dostojewski "Zbrodnia i kara"
-M. Bułhakow "Mistrz i Małgorzata"
-J. Conrad "Jądro ciemności"
-O. Wilde "Portret Doriana Graya" (aktualnie przymierzam się do oryginału)
-C. Lewis "Alice's Adventures in Wonderland" (jak do tej pory jedyna książka, którą przeczytałam w języku angielskim)
-W. Shakespeare "Romeo i Julia", "Sen nocy letniej", "Makbet"
-C. Dickens "Opowieść wigilijna"
-H. G. Wells "Ludzie, jak bogowie", "Wehikuł czasu"
-T. Mann "Czarodziejska Góra"
-H. Ibsen "Dzika Kaczka"
-baśnie Andersena i braci Grimm


Poległam niestety mniej więcej w jednej trzeciej "Ulissesa" Joyce'a, choć mam nadzieję, że w najbliższe wakacje uda mi się ten brak nadrobić. Poza tym strasznie męczy mnie fakt, że jak do tej pory nie przeczytałam "Anny Kareniny", choć zaczynałam ją już dwa, może trzy razy, jednak za każdym razem coś skutecznie mnie od niej odciągało. Wracając do wspomnianej we wstępie literatury polskiej, muszę przyznać, że przy dwukrotnym zetknięciu z "Panen Tadeuszem", ten nie oczarował mnie ani razu. Być może za kilka lat sięgnę po niego ponownie, przeczytam spokojnie i zmienię zdanie na jego temat.
Jeśli chodzi o moje czytelnicze plany na najbliższą przyszłość, to przedstawiają się one następująco:

-Lew Tołostoj "Anna Karenina", "Wojna i pokój"
-Fiodor Dostojewski "Bracia Karamazow"
-Stendhal "Czerwone i czarne"
-Honoriusz Balzac "Ojciec Goriot"
-Emil Zola "Germinal"
-Umberto Eco "Imię Róży"
-Walter Scott "Waverley"
-Charlotte Brontë "Dziwne losy Jane Eyre"
-Margaret Mitchell "Przeminęło z wiatrem"
-Karol Dickens "Klub Pickwicka", "Oliver Twist"
-Bram Stoker "Dracula"
-Mary Shelley "Frankenstein"

W sumie to mogłabym wymieniać jeszcze wiele tytułów, bo przecież pominęłam Wiktora Hugo, Virginię Woolf,  Jane Austen, czy Allana Edgara Poe. Pominęłam też całkowicie literaturę polską, a więc "Starą baśń", "Faraona" i kilka innych tytułów po które chciałabym sięgnąć w przyszłości. Nie wspomniałam też o klasyku literatury skandynawskiej, z którym miałam okazję spędzić wczorajszy wieczór, który z pewnością nie był wieczorem ostatnim. "Krystyna córka Lavransa" norweskiej noblistki Sigrid Undeset, choć dość obszerna, przy bliższym poznaniu okazuje się być całkiem przyjemną, wciągającą lekturą.

Myślę, że to powinno wystarczyć na dobry początek. Mam również nadzieję, że w moim przypadku nie sprawdzą się słowa Marka Twaina o klasyce, którą każdy chciałby przeczytać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz