Chętnie sięgam po klasykę angielską, zwłaszcza powieści sióstr Brontë oraz Jane Austin, klasyczna literatura amerykańska jest mi jednak niemal obca. Nadszedł czas, aby to zmienić, stąd też mój wybór padł naMałe kobietki Louisy May Alcott.
Autorka zawarła w niej wiele wątków autobiograficznych, warto więc przyjrzeć się nieco jej postaci. Urodziła się w 1832 r.w stanie Pennsylvania i zadebiutowałaSzkicami szpitalnymi - jej refleksjami po dopiero co zakończonej wojnie secesyjnej, w trakcie której pracowała jako wolontariuszka w szpitalu. Po tym udanym debiucie otrzymała zlecenie napisania powieści dla dziewcząt i tak oto powstały Małe kobietki,urocza i słodka, a jednocześnie dydaktyczna i nieco moralizatorska opowieść o losach czterech sióstr March.
Trwa wojna secesyjna. Rodzina Marchów została rozdzielona, gdyż ojciec przebywa na froncie jako kapelan. W domu pozostała matka z czwórką dorastających dziewcząt: Meg, Jo, Beth i Amy. Siostry różnią się od siebie diametralnie, a jednak łączy je wrażliwość i gorąca miłość, jaką żywią do rodziców i siebie nawzajem. Meg, szesnastolatka, jest piękna, ułożona, choć nieco próżna. Chociaż często narzeka na ubóstwo, w jakim żyje jej rodzina, jest wrażliwa i delikatna. Rok młodsza od niej Jo jest niepokornym duchem, który nie potrafi pogodzić się z tym, że musi dostosowywać się do surowych reguł narzucanych w ówczesnych czasach kobietom.
Trwa wojna secesyjna. Rodzina Marchów została rozdzielona, gdyż ojciec przebywa na froncie jako kapelan. W domu pozostała matka z czwórką dorastających dziewcząt: Meg, Jo, Beth i Amy. Siostry różnią się od siebie diametralnie, a jednak łączy je wrażliwość i gorąca miłość, jaką żywią do rodziców i siebie nawzajem. Meg, szesnastolatka, jest piękna, ułożona, choć nieco próżna. Chociaż często narzeka na ubóstwo, w jakim żyje jej rodzina, jest wrażliwa i delikatna. Rok młodsza od niej Jo jest niepokornym duchem, który nie potrafi pogodzić się z tym, że musi dostosowywać się do surowych reguł narzucanych w ówczesnych czasach kobietom.
Gdybym była chłopcem, moglibyśmy uciec i świetnie się bawić, ale ponieważ jestem tylko marną dziewczynką, muszę się zachowywać właściwie i zostać w domu […]. Wiesz, że <małdrzyk i buzia w ciup> to moje przekleństwo (s. 210).
Nie czytałam, ale podejrzewam, że byłaby to ciekawa lektura, lubię podobne książki, ale muszą mieć klimat, to coś ;)
OdpowiedzUsuńBez wątpienia "Małe kobietki" mają klimat, więc polecam :)
UsuńUwielbiam 'Małe kobietki':)
OdpowiedzUsuń