Oto i Nałkowska. Znamy "Medaliony", znamy "Granicę". Ta ostatnia zresztą, kiedy czytałam ją jako lekturę szkolną, przyprawiała mnie o siermiężną nudę.
"Romans" jest książeczką krótką (180 stron), więc postanowiłam dać jej szansę. Tematem powieści jest... cóż, romans, a raczej obsesyjne zauroczenie jakim darzy Teresę Hennert, zamężną kobietę w średnim wieku, enigmatyczny pułkownik Omski. Oprócz nich poznajemy całe tabuny innych bohaterów: profesora Laternę o epikurejskim spojrzeniu na świat, pogardzającego nim syna przesyconego chęcią zmian i rewolucji, wrażliwą kurę domową z wyboru - Binię, zmęczonego wyrzutami sumienia poetę Lina itede itepe, na tym lista naturalnie się nie kończy. Przy tak małej objętości i tylu bohaterach czasem ciężko ogarnąć i zrozumieć na czym polegają ich problemy i skąd się biorą.
Po resztę zapraszam na mojego bloga.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz