„Świat zabawy” był lekko przykurzoną acz gęstą prozą. Melodramatem na tyle sprawnie nakreślonym, że wciąż dotykającym i dojmującym. W „Rafie” damsko-męski dramacik jest irracjonalny i wydumany w stopniu przyprawiającym o ból zębów. A jednak, co może wydać się nieco zaskakujące po takim początku, powieść w pewien sposób mnie wciągnęła i bynajmniej nie zniechęciła do dalszego zgłębiania urokliwie staroświeckiej twórczości Edith Wharton. Choć życzyłabym sobie, aby fabuła kolejnych dzieł była choć odrobinę mniej absurdalna.
Cała intryga (dosłownie intryga!) „Rafy” ukuta jest wokół czwórki bohaterów – naiwnych, bojaźliwych i nieporadnych w swych uczuciowych poczynaniach i wyborach. Rzecz dzieje się we Francji, w gronie Amerykanów, na początku dwudziestego wieku. Świadomość momentu powstania powieści jest zresztą nieodzowna dla lektury. Bez tej wiedzy „Rafy” pewnie nie dałoby się czytać, choć powieść zaczyna się w iście czarowny sposób.
Zosik - zaintrygowałaś mnie, a samej książki jestem bardzo ciekawa od przeczytania "Kolacji z Anną Kareniną", z tego, co pamiętam bohaterki na jednym ze swoich literackich spotkań omawiały właśnie "Rafę" :)
OdpowiedzUsuń