poniedziałek, 21 marca 2011
Tristan 1946
Tristan 1946, Maria Kuncewiczowa, Mozaika
Moją ulubioną książką Marii Kuncewiczowej jest "Cudzoziemka" i raczej tak pozostanie, może po prostu "Tristan 1946" nie do końca wpisał się w moje oczekiwania. Pisarka sięgnęła po znaną legendę o Tristanie i Izoldzie by przenieść ich losy w powojenną rzeczywistość prozy psychologicznej.
Michał Gaszyński, który przybywa ze zniszczonej okupacją Warszawy do Anglii, jest jak książe z innej bajki. Nie umie odnaleźć wspólnego języka z matką, która uciekła z Polski na początku wojny i próbuje teraz nawiązać jakąś nić porozumienia z synem. Ten młody człowiek doświadczony wojenną traumą jest pełen sprzeczności, ba, ociera się o chorobę psychiczną. Były powstaniec, mężczyzna swoich czasów, rycerz z gitarą. Mieszanka okaleczonej osobowości, młodości, głupoty i dobrych chęci.
c.d.
Smietanka LIteracka
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz