wtorek, 6 września 2011

"Ulana"- J.I. Kraszewski

<
Ulana Honczarowa miała wyjątkowego pecha w życiu. Nie dlatego, że uwikłała się w romans z dziedzicem - wiejska społeczność nie takie rzeczy toleruje, jeśli musi. Także nie z powodu zazdrosnego męża, który zareagował na całą sytuację ze skumulowaną energią kilku zazdrosnych mężów razem wziętych.
Pech Ulany polegał na tym, że się zakochała...
Opowieść o miłości niemożliwej mogłabym spuentować co najwyżej linkiem do pewnej piosenki grupy Die Ärzte (klip tu, tekst tu), gdyby nie pewna rozmowa (pierwsza rozmowa Ulany i jej loverboya):

"-A zwitki ty?- spytał Tadeusz. - Z seła. - Z Ozera?..."[1]

Akcja większości dotychczas przez mnie przeczytanych książek JIK-a rozgrywa się (przynajmniej częściowo) na kresach. Jedynym wyjątkiem jest tu Stara Baśń, tu żadnym sposobem nie dało się wprowadzić do akcji choćby kilku Poleszuków bądź Wołyniaków. Wszystkie poprzednie książki traktowały jednak o ludziach z warstwy średniej czy wyższej, mimo rusińskich korzeni zazwyczaj od pokoleń spolonizowanych i odcinających się od ludu. Odrębność tych terenów wypływała na powierzchnię rzadko, np. w "U babuni" jeden z bohaterów stwierdza, że jedzie "do Lachów" - miał na myśli sandomierszczyznę. Mimo jednak tej odrębności- kresy były cześcią Polski, być może najważniejszą dla określenia jej unikalności. Porównując świat JIK-a i dzisiejszy, fakt, że zniknęły nie tylko z mapy, ale ze świadomości Polaków, wygląda na amputację.
Mamy jednak drugą stronę tego obrazu. Polskie (bądź spolonizowane) były tylko warstwy "trzymające władzę", u ludu wprawdzie jeszcze w momencie pisania książki (1842), jeszcze nie zaczęła się kształtować odrębna świadomość narodowa (w tym przypadku ukraińska, Polesie, gdzie rozgrywa się akcja książki, leży w tym momencie na pograniczu Ukrainy i Białorusi).
"Ulanę", właśnie dlatego, że próbuje pokazać pełniejszy obraz społeczeństwa i zwraca uwagę na specyfikę kulturową, zaliczyłabym do nurtu powieści kresowej (obok "Nad Niemnem" i "Zasypie wszystko, zawieje"). Nie wiem, czy sięgnę po raz kolejny po kolejną powieść ludową Kraszewskiego. Na pewno jednak "Ulana" zaostrzyła mój apetyt na kolejna literacką podróż na kresy. Choćby na Polesie. Spójrzcie jak tam pięknie....

P.S. Wszelkie literackie polecanki na w/w temat mile widziane:).


[1] J.I. Kraszewski - Ulana, Warszawa 1985


2 komentarze:

  1. Uch, "Ulana". Czytałam dwa razy i za każdym razem tak samo mi się ta książka nie podobała. Czy nie masz wrażenia, Izo, że ta miłość jest niemożliwa właśnie tylko ze względu na osobiste zapatrywania Kraszewskiego, skądinąd cokolwiek mizoginicznego typka? Ulana jest opisana tak okrutnie, że czytanie prawie boli: zwłaszcza pod koniec, gdy Kraszewski niedwuznacznie porównuje ją do suki.

    Wspomniana przez Ciebie Orzeszkowa pokazała, że tego typu mezalianse były możliwe (cóż, przynajmniej w literaturze i w przypadku ubogich krewnych, ale jednak), tyle że tamta sytuacja była odwrotna: on był "niżej", ona "wyżej", ale za to on - jako mężczyzna - z natury jest "wyżej", więc bilans wychodził na zero. A tu? Nie dość, że z ludu, to jeszcze kobieta, tfu!, myślał pewnie Kraszewski.

    A co do polecanek: hm, "Bohiń" Konwickiego? Koniecznie! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ew3o,
    dzięki za odpowiedź. Moim zdaniem Kraszewski za bardzo poleciał w romantyzm. W życiu zapewne Ulana spokojnie ciągnęlaby pieniążki ze swojego panicza, jej mąż by je natomiast liczył, zamiast rozpętywać takie pandemonium. Owszem, czasem by ja pewni stłukl, ale bez przesady, nie zabija się kury znoszącej zlote jajka.
    W taka miłość (ze strony doroslej kobiety), jakoś po prostu nie wierzę.
    Porównania do suki- moze w 1840 nie brzmiały az tak źle jak teraz? JIK wyglądał mi nie na mizogina, ale na chłopofoba (pisze np. o niskim poziomie rozwoju moralnego Poleszuków). No i mam wrażenie, ze tu lekko poleciał naturalizmem jak u Zoli? Wb zachowani Ulany widać jakiś przymus biologiczny.
    U Orzeszkowej Janek i Justyna stali na zbliżonym poziomie i w sumie mieli chyba wiele wspólnego.
    A tu panicz z bogatymi doświadczeniami (typowy dla Kraszewskiego wykolejony kosmopolita) i prosta kobita....
    Bohiń zapisuję jako temat do zbadania;).

    OdpowiedzUsuń