piątek, 9 grudnia 2011

"Wszystko dla pań" Emil Zola

"Wszystko dla pań" przeczytałam zanim przystąpiłam do wyzwania, ale pomyślałam, że mogę przypomnieć tu swoją niedawno popełnioną na swoim blogu recenzję: 

Pamiętam kiedy pierwszy raz w życiu weszłam do dużego domu handlowego - Niemcy, rok 1990. U nas w kraju asortyment sklepowy był, jaki był, a tam zobaczyłam półki wypełnione najrozmaitszymi towarami, z różnych branż, a to wszystko zgromadzone pod jednym dachem. Tak naprawdę ów dom handlowy wcale taki duży nie był - ale o tym przekonałam się, gdy wiele lat później weszłam do Galeries Lafayette w Paryżu, czy do KaDeWe w Berlinie. Niemniej jednak to pierwsze wrażenie do dziś pamiętam. I tak zapewne czuło się wielu Paryżan, gdy po raz pierwszy wchodziło do magazynu "Wszystko dla Pań".
Akcja powieści Emila Zoli rozgrywa się w wyjątkowych dla Paryża czasach - okresie wielkich zmian, całkowitej przebudowy miasta i całkowitej przebudowy myślenia. Oto powstaje nowoczesny handel. Paryżanki nie muszą chodzić do jednego sklepu po materiał na sukienkę, do drugiego po torebkę, do trzeciego po rękawiczki a do czwartego po parasolkę. Odtąd wszystko mogą kupić w jednym sklepie. Sklepie, który rządzi się nowymi prawami - promocje, baloniki dla dzieci, prowizje od sprzedaży dla subiektów. Wszystko to, co dziś wydaje się naturalne, a wówczas było zaburzeniem status quo.
Bohaterów powieści jest kilku - wspomniany już zmieniający się Paryż (przepięknie opisany, naprawdę chciałoby się móc go takim zobaczyć), młoda Denise, która po śmierci rodziców przyjeżdża z dwójką braci do Paryża i rozpoczyna pracę w magazynie Wszystko dla Pań, Oktaw Mouret - właściciel magazynu, wizjoner, prawdziwy Steve Jobs XIX-wiecznego handlu.
Zastanawiam się, czy w polskiej klasyce obecny jest taki typ bohatera jak Mouret - przedsiębiorca, któremu się udaje? Nie tylko udaje mu się sprawnie prowadzić firmę i odnosić sukcesy zawodowe, ale przy okazji nie jest czarnym bohaterem, okropnym wyzyskiwaczem biednych robotników i jeszcze ostatecznie odnosi sukces także w życiu prywatnym. Znacie takich bohaterów w rodzimej klasyce?
Choć wizja świata przedstawiona w powieści wyraża zapatrzenie autora socjalizmem utopijnym i zapewne daleka jest od rzeczywistych realiów panujących w wielkich magazynach, to książkę czyta się świetnie. Czuć w niej ten niesamowity epicki rozmach charakterystyczny dla XIX-wiecznych utworów. Lektura zdecydowanie zachęciła mnie do sięgnięcia po inne dzieła Zoli :-)

2 komentarze:

  1. Bardzo chętnie po nią sięgnę :>

    OdpowiedzUsuń
  2. Od czasu, kiedy ją przeczytałam stała się jedną z moich ulubionych książek. Będąc w Galerii Lafayette wyobrażałam sobie, iż jestem w magazynie Moureta, w którym cały wystrój jest w bieli :))). Wygląda tak dostojnie i czysto

    OdpowiedzUsuń