Bardzo lubię literaturę norweską. Marzę, by stanąć na fiordach i
odetchnąć mroźnym, świeżym powietrzem. Toteż gdy przeczytałam świetne
recenzje powieści "A lasy wiecznie śpiewają", zobaczyłam jej wysokie
notowania w internecie, zerknęłam na magiczną okładkę-bardzo chciałam ją
przeczytać. Jakaż była ma radość, gdy na bibliotecznej półce stał jeden
opasły egzemplarz zawierający oba tomy sagi! Oczywiście otworzyłam ją
gdy tylko dotarłam do domu! I...mój zachwyt jakoś zmalał po 50 stronach,
by potem z każdą przewracaną z nadzieją kartką jeszcze się kurczyć...
Saga opowiada dzieje norweskiego rodu, mieszkającego w lasach dalekiej
Północy w XIX wieku. Poznajemy twardych ludzi, głównie mężczyzn,
zmagających się z surową naturą i własnymi porywczymi charakterami.
Głównym bohaterem jest Dag, początkowo młodzieniec, który nagle zostaje
sam i musi zacząć gospodarować majątkiem zostawionym przez przodków.
Wraz z upływem czasu sprowadza do domu żonę, zostaje ojcem, jest
niezaprzeczalnie nestorem rodu i głową rodziny. Wiedzie spory z wrogo
nastawionymi mieszkańcami okolicznych osad, stara się pomnażać majątek i
okiełznać przyrodę.
Tłem opisywanych wydarzeń ma być dzika natura Norwegii. Jednak jak dla
mnie jest jej mało, za mało! Poza tym przedstawiona jest urywkowo, brak
opisom malowniczości, która by porywała.
Autor sporo miejsca poświęca opisom warunków, w jakich mieszkali wtedy ludzie, strojom, zwyczajom.
Jedynie portretom bohaterów niewiele mogę zarzucić. Są surowi, zamknięci
w sobie, mężczyźni - twardzi, bezkompromisowi i porywczy, kobiety -
zaradne, gospodarne i harde. Jak przystało na prawdziwych potomków
Wikingów.
Powieść mnie zmęczyła, znudziła. Bardzo się dłużyła. Akcja nabierała
tempa dosłownie na chwilkę, by wracać na utarte, powolne i mdławe tory.
Zabrakło mi szczegółów, które pomogłyby zanurzyć się w życiu bohaterów,
opisów, które pozwoliłyby lepiej wyobrazić sobie przedstawiany świat.
Miałam wrażenie, jakbym czytała dzieło w punktach, których Autor dość
często zapomniał rozwinąć.
Ogólnie spodziewałam się dużo więcej...
Notka ukazała się również na moim blogu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz