Bellona rok wyd. 2015 |
Na
ziemi obiecanej jest ostatnią, niedokończoną powieścią Remarqe`a.
Przeciwnicy autora będą podnosić, iż jako taka nie powinna zostać w
ogóle wydana, sporo w niej nieścisłości, powtórzeń, styl też wymagałby
dopracowania, brakuje też zakończenia. Dla zwolenników powieść będzie
stanowić ciekawe dopełnienie wcześniej powstałych. To taka kontynuacja
losów bohaterów, nie koniecznie tych wcześniej poznanych, choć
czytelników Łuku Tryumfalnego ucieszy możliwość powtórnego spotkania
Ravica (nawet, jeśli jego postać przedstawiona została epizodycznie). Książka
jest opowieścią o losach tych, którym udało się przeżyć gehennę wojny w
Europie i uciec do Ameryki. Tam najpierw na wyspie Ellis Island w
obozie przejściowym czekają na dostąpienie Raju.
Załamań
nerwowych było tyle co zawsze. Co dziwne na Ellis Island dochodziło do
nich znacznie częściej niż we francuskich obozach dla internowanych,
gdy niemieckie wojska i gestapo były w odległości zaledwie kilku
kilometrów. Wiązało się to prawdopodobnie z koniecznością adaptacji w
obliczu bezpośredniego zagrożenia życia we Francji. Było ono tak
wielkie, że zapobiegało załamaniom nerwowym, natomiast tutaj, gdy
ratunek zda się tak bliski- stawał znowu pod znakiem zapytania,
wyczerpania jeszcze je raczej pogłębiało. (str.15).
Ludwik Sommer niemiecki uciekinier, który nazwisko wraz z profesją odziedziczył po zmarłym w obozie żydowskim przyjacielu po krótkim pobycie w obozie przejściowym trafia do Nowego Yorku. Na początek dostaje wizę na dwa miesiące i zakaz pracy. Pieniędzy ma tyle, aby wynająć na miesiąc pokój hotelowy. Wraz z nim próbują się tutaj zaczepić, zdobyć prawo pobytu, a w dalszej przyszłości obywatelstwo wygnańcy z Europy; uciekający przed Holokaustem Żydzi, rosyjscy uciekinierzy czasów rewolucji, niemieccy pacyfiści i wszelkie inne nacje. Aby nie zostać deportowanym do kolejnego obozu, albo co gorsza do ogarniętej wojną Europy są w stanie zrobić wszystko (jak Robert Hirsch, który mając za sobą moralne prawo nie cofnie się przed paskudnym szantażem). Gehenna wojennych przeżyć, wspomnienia ciągłego ukrywania się, zmiany tożsamości, więzień, tortur, obozów i pieców krematoriów nie pozwalają normalnie żyć.
Nie poznamy pełnej historii żadnego z bohaterów, są jedynie urywki, tak jakby życie pozbawione przeszłości nie miało szans także na przyszłość. Niemniej jednak bohaterowie Remarque`a są wyraziści; od obserwatora - narratora Ludwika Sommera po postacie drugiego planu; rosyjskiego emigranta Meukoffa, który uciekając przez Rewolucją zajął się prowadzeniem hotelu, zubożałą arystokratkę Contessę, żyjącą wspomnieniami młodości spędzonej na carskim dworze, Raoula bogatego homoseksualistę poszukującego miłości, Marię Fiolę modelkę żyjącą na kredyt w wypożyczonych ubraniach, biżuterii, mieszkaniu, samochodzie.
Wszyscy marzą o życiu tu i teraz, o stabilizacji, o poczuciu bezpieczeństwa, ale nie potrafią zadomowić się w nowej przestrzeni; wspomnienia są zbyt okrutne. Żyją powierzchownie, nie zapuszczają korzeni, nie wchodzą w związki, żyją od spotkania do spotkania, od jednej wódki w hotelowym bufecie do kolejnej, od jednego interesu do następnego, który pozwoli na przeżycie następnego miesiąca.
Ludwig często w rozmowach z przyjacielem (Robertem Hirschem) mówi o pragnieniu zbudowania życia opartego na mieszczańskiej iluzji bycia szczęśliwym. Autor zadaje sobie pytanie, czy po doświadczeniach Holokaustu takie życie pod względem moralnym jest w ogóle możliwe.
Skoro życie na tej ziemi obiecanej nie przypomina w najmniejszym stopniu Raju, pozostają marzenia powrotu do swych ojczyzn. Ale, czy taki powrót jest w ogóle możliwy.
…powrót. Marzą o nim. Jako o swego rodzaju zadośćuczynieniu. Nawet jeśli się do tego nie przyznają. To ich podtrzymuje. Ale to złudzenie. W rzeczywistości sami w to nie wierzą. Mają jedynie nadzieję. A kiedy wrócą, nikt nie będzie chciał o nich słyszeć. Nawet, ci tzw. Dobrzy Niemcy. Jedni będą ich nadal jawnie nienawidzić, drudzy będą robić to skrycie, bo sami mają nieczyste sumienie. W swej dawnej ojczyźnie poczują się jeszcze bardziej wygnańcami niż tutaj, gdzie wierzą, że pewnego dnia będą mogli wrócić jako budzące szacunek ofiary. (str.211 Hirsch do Ludwika Sommera).
To, co dla niektórych jest wadą powieści; poszarpana narracja, powtórzenie, pewien chaos dla mnie jest niezamierzonym (zapewne), ale jednak atutem tej powieści. To wszystko sprawia, że losy pokolenia wygnańców stają się bardziej prawdziwe. I z jednej strony szkoda, że brak zakończenia, a z drugiej może to i lepiej, bowiem żadna z zachowanych w notatkach wersji nie jest dla mnie przekonywująca, a tym samym mogę stworzyć sobie własną.
Ludwik Sommer niemiecki uciekinier, który nazwisko wraz z profesją odziedziczył po zmarłym w obozie żydowskim przyjacielu po krótkim pobycie w obozie przejściowym trafia do Nowego Yorku. Na początek dostaje wizę na dwa miesiące i zakaz pracy. Pieniędzy ma tyle, aby wynająć na miesiąc pokój hotelowy. Wraz z nim próbują się tutaj zaczepić, zdobyć prawo pobytu, a w dalszej przyszłości obywatelstwo wygnańcy z Europy; uciekający przed Holokaustem Żydzi, rosyjscy uciekinierzy czasów rewolucji, niemieccy pacyfiści i wszelkie inne nacje. Aby nie zostać deportowanym do kolejnego obozu, albo co gorsza do ogarniętej wojną Europy są w stanie zrobić wszystko (jak Robert Hirsch, który mając za sobą moralne prawo nie cofnie się przed paskudnym szantażem). Gehenna wojennych przeżyć, wspomnienia ciągłego ukrywania się, zmiany tożsamości, więzień, tortur, obozów i pieców krematoriów nie pozwalają normalnie żyć.
Nie poznamy pełnej historii żadnego z bohaterów, są jedynie urywki, tak jakby życie pozbawione przeszłości nie miało szans także na przyszłość. Niemniej jednak bohaterowie Remarque`a są wyraziści; od obserwatora - narratora Ludwika Sommera po postacie drugiego planu; rosyjskiego emigranta Meukoffa, który uciekając przez Rewolucją zajął się prowadzeniem hotelu, zubożałą arystokratkę Contessę, żyjącą wspomnieniami młodości spędzonej na carskim dworze, Raoula bogatego homoseksualistę poszukującego miłości, Marię Fiolę modelkę żyjącą na kredyt w wypożyczonych ubraniach, biżuterii, mieszkaniu, samochodzie.
Wszyscy marzą o życiu tu i teraz, o stabilizacji, o poczuciu bezpieczeństwa, ale nie potrafią zadomowić się w nowej przestrzeni; wspomnienia są zbyt okrutne. Żyją powierzchownie, nie zapuszczają korzeni, nie wchodzą w związki, żyją od spotkania do spotkania, od jednej wódki w hotelowym bufecie do kolejnej, od jednego interesu do następnego, który pozwoli na przeżycie następnego miesiąca.
Ludwig często w rozmowach z przyjacielem (Robertem Hirschem) mówi o pragnieniu zbudowania życia opartego na mieszczańskiej iluzji bycia szczęśliwym. Autor zadaje sobie pytanie, czy po doświadczeniach Holokaustu takie życie pod względem moralnym jest w ogóle możliwe.
Skoro życie na tej ziemi obiecanej nie przypomina w najmniejszym stopniu Raju, pozostają marzenia powrotu do swych ojczyzn. Ale, czy taki powrót jest w ogóle możliwy.
…powrót. Marzą o nim. Jako o swego rodzaju zadośćuczynieniu. Nawet jeśli się do tego nie przyznają. To ich podtrzymuje. Ale to złudzenie. W rzeczywistości sami w to nie wierzą. Mają jedynie nadzieję. A kiedy wrócą, nikt nie będzie chciał o nich słyszeć. Nawet, ci tzw. Dobrzy Niemcy. Jedni będą ich nadal jawnie nienawidzić, drudzy będą robić to skrycie, bo sami mają nieczyste sumienie. W swej dawnej ojczyźnie poczują się jeszcze bardziej wygnańcami niż tutaj, gdzie wierzą, że pewnego dnia będą mogli wrócić jako budzące szacunek ofiary. (str.211 Hirsch do Ludwika Sommera).
To, co dla niektórych jest wadą powieści; poszarpana narracja, powtórzenie, pewien chaos dla mnie jest niezamierzonym (zapewne), ale jednak atutem tej powieści. To wszystko sprawia, że losy pokolenia wygnańców stają się bardziej prawdziwe. I z jednej strony szkoda, że brak zakończenia, a z drugiej może to i lepiej, bowiem żadna z zachowanych w notatkach wersji nie jest dla mnie przekonywująca, a tym samym mogę stworzyć sobie własną.
Sporo
miejsca w powieści zajmuje sztuka (malarstwo impresjonistów, brązy,
porcelana, meble, dywany) dla jednych stanowią przedmiot kultu (Sommer,
Black, Durant), dla innych źródło utrzymania (bracia Silver) a dla
innych lokatę pieniędzy i atrybut statusu społecznego (Cooper).
Trzeba
coś kochać, w przeciwnym razie jest się martwym. Sztuka jest
najbezpieczniejsza. Ona się nie zmienia, nie rozczarowuje,nie ucieknie. (str. 461 Reginald Black do Ludwika).
I
może to ona, jako jedyna pozostaje nadzieją dla tych pozbawionych
przeszłości i przyszłości ludzi. W końcu, jak ma się coś, co można
kochać życie nabiera sensu.
Recenzja pochodzi z blogu moje podróże
Recenzja pochodzi z blogu moje podróże
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz