niedziela, 22 maja 2011

Cierpienia młodego Wertera W.Goethe

Gdyby ktoś się mnie zapytał dlaczego zabrałam się za czytanie tej powieści to nie umiałabym chyba odpowiedzieć. Szukając Fausta natknęłam się na Cierpienia, a że trochę się spieszyłam pomyślałam .. najwyżej nie przeczytam.
Wydawało mi się, że czytanie tej nielubianej przez uczniów lektury (za moich czasów nie była ona lekturą) nie będzie miłe, łatwe i przyjemne. Obawiałam się także, że zmęczy mnie ona i znudzi, a moje cierpienia czytelnicze będą dorównywały cierpieniom młodego bohatera. Nawet nie znając treści książki łatwo można domyślić się, że jej tematem są uczucia nieszczęśliwie zakochanego młodzieńca, które nie zostały odwzajemnione. Temat wydawałoby się banalny i autorce tych słów dosyć odległy. Czasy młodzieńczych uniesień, przyspieszonego bicia serca, wzruszenia z powodu dźwięku jego głosu dawno mam już za sobą. Okazuje się jednak, że pamięć uczuć jest wieczna i niezniszczalna.
Muszę przyznać, że ku memu zaskoczeniu czytało mi się z dużą przyjemnością tę historię wrażliwego, młodego człowieka w niebieskim fraku i żółtej kamizelce.
Książka napisana jest w formie powieści epistolarnej. To zatem co tak drażni młodego, współczesnego odbiorcę, przymuszonego przez polonistkę do przeczytania lektury dla mnie, wielbicielki sztuki pisania listów jest raczej zaletą niż wadą.
Listy te opisują stan ducha Wertera, który spotkawszy pokrewną duszę zapałał uczuciem miłości tak ogromnym i tak czystym, jak tylko miłość romantyczna być może. Trudno ten rodzaj uczucia nazywać miłością, gdyż jest to uwielbienie. Werter pokochał Lottę uczuciem, dla którego spełnienia (przynajmnie z początku) wystarcza spojrzenie, gest, podanie ręki. Pokochał uczuciem, w którym szczęście podmiotu uwielbienia (ubóstwienia nawet) jest szczęściem wielbiącego. Werter pokochał Lottę tak mocno, że zaprzyjaźnił się nawet z Albertem (jej mężem). Czyż można się dziwić duszy tak w miłości zatraconej, duszy tak wrażliwej, że usłyszawszy od Lotty odprawę i uświadomiwszy sobie, że nie będzie już mógł przebywać w jej pobliżu, oddychać tym samym powietrzem, patrzeć w te same miejsca, słyszeć jej głosu zaczyna cierpieć.
Werter jest symbolem bohatera doby romantyzmu. Nadmiernie wrażliwy, nadmiernie uczuciowy, idealizujący obiekt swojej miłości, idealista, idący własną drogą, samotnik buntujący się wobec konwenansów, przeżywający ból istnienia.
Cierpienia młodego Wertera to powieść o niszczącej sile uczucia, uczucia pięknego, które jednak nazbyt idealizowane może doprowadzić do tragicznego finału.
Mnie czytało się lekko i z przyjemnością, poza nazbyt długimi Pieśniami Osjana (te troszkę mnie znużyły).



Początek przypomina romantyczne ballady;


Takiej miłości każdy młodzian czeka,
Tak być kochana chce każda dziewczyna,
Czemuż w najświętszym z popędów człowieka,
tkwi tak straszliwego cierpienia przyczyna.



Moja ocena 5/6

3 komentarze:

  1. Myślę, że teraz inaczej odebrałabym tę książkę. Trzeba było przeczytać w szkole - przeczytałam. Ale bez jakiegoś głębszego zrozumienia czy refleksji.

    Podobnie było u mnie z Dostojewskim, którego "Zbrodnia i kara" była pozycją obowiązkową w liceum. Dopiero na studiach, na literaturze XIX i XXw., do niego wróciłam i pokochałam za "Braci Karamazow" i "Idiotę". Jeszcze raz przeczytałam "Zbrodnię i karę" i nie mogłam wyjść ze zdumienia, jak kiedyś mogło mi się to "źle czytać" :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Czytałam tę książkę jako lekturę i przypadła mi do gustu, ale irytował mnie Werter, który po rozstaniu z LOttą zamiast próbować o niej zapomnieć i żyć dalej, to wciąż rozpamiętywał przeszłość...

    OdpowiedzUsuń