wtorek, 17 maja 2011

Człowiek śmiechu Wiktora Hugo - pierwowzór Yokera?

Po pochłonięciu Katedry Najświętszej Marii Panny oraz Nędzników zapragnęłam przeczytać coś jeszcze z prozy Hugo.
„Człowiek śmiechu” to przedostatnia powieść napisana przez Wiktora Hugo. Choć, zastanawiam się, czy powieść jest w tym wypadku najwłaściwszym określeniem. Czytając książkę miałam wrażenie, jakbym czytała poemat, pomimo, iż tekst nie został napisany mową wiązaną.
Głównym wątkiem powieści są losy trupy kuglarsko-aktorskiej w siedemnastowiecznej Anglii.
Tytułowy bohater, Gwynplaine - człowiek śmiechu to zdeformowany i oszpecony przez handlarzy dziećmi linoskoczek. Okaleczenie twarzy spowodowało, iż wykrzywiona w wiecznym uśmiechu, sprawia ona wrażenie groteskowe i przerażające. Mamy więc ponownie (podobnie jak w Katedrze NMP) do czynienia z człowiekiem – maszkarą, człowiekiem odrzuconym przez wszystkich. Gwynplaine ma jednak więcej szczęścia, niż miał Quasimodo. Uratowana przez niego niewidoma dziewczynka obdarza go bezgranicznym uczuciem uwielbienia. Ursus, wykształcony filozof, opiekun obojga staje się także prawdziwym ojcem dla przygarniętych przez siebie sierot. Wilk, Homo okazuje uczucia bardziej ludzie niż niejeden z ludzi.

Więcej tutaj


3 komentarze:

  1. Nie czytałem tej książki więc chętnie po nią sięgnę.

    OdpowiedzUsuń
  2. W jaki sposób można się dopisać do tego wyzwania?

    OdpowiedzUsuń
  3. Napisz do maniaczytania- ona jest moderatorką

    Maniaczytania@gazeta.pl

    OdpowiedzUsuń