środa, 4 maja 2011

Legenda Pendragonów Antal Szerb

Rzadko ostatnio sięgam po kryminały, a po węgierski kryminał po raz pierwszy. Zachęcona recenzją Izy zabrałam się za czytanie tej wydanej w 1934 r. książki. Niejest ona typowym kryminałem; jest połączeniem opowieści historyczno-kryminalno-fantastycznej. Węgierski doktor filozofii Jonos Batky (typowy snobistyczny mieszczuch) udaje się na nudne przyjęcie dla arystokracji, na którym spotyka majątnego i posiadającego imponujący księgozbiór earla Gwynned. Po jakimś czasie otrzymuje od earla zaproszenie do odwiedzenia jego posiadłości - zamku Pendragonów. W otoczeniu murów starego zamczyska dzieją się dziwne historie. Ktoś porywa dziecko, dookoła zamku krąży jeżdziec bez głowy, earl przeprowadza w laboratorium dziwne doświadczenia polegające na przywracaniu życia zwierzętom, po okolicy krążą legendy o żyjącym kilkaset lat antenacie earla. Życie earla jest zagrożone, podobnie, jak i jego gości.
Tak, muszę się zgodzić z Izą, iż ta książka przypomina czeski film; trudno się połapać, o co tutaj chodzi.
Poza historią kryminalną są także wątki romansowe, ale przedstawione w sposób dość komiczny. Nie będę streszczała fabuły, bo właśnie odplątywanie supełków intrygi jest dla wielbicieli tego typu powieści najciekawsze. Należy jeszcze dodać, że wszystko to dzieje się na tle legendy o różokrzyżowcach.
Myślę, że dla zwolenników powieści kryminalno-fantastyczno-historycznej jest to ciekawa pozycja do przeczytania.
A ja cóż? Chyba za bardzo bujam w obłokach, bo jakoś trudno było mi się skupić na postaci Janosa Batky oraz rozwikływaniu zagadki. Dlatego dzisiaj także bez oceny.

3 komentarze:

  1. Ups:9.
    Wygląda na to, że wpuściłam Cię z tą książką w maliny. Mam nadzieję, że nie męczyłaś się za bardzo:(.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ależ to nie tak. Książka ciekawa, myślę, że może po prostu nie byłam w nastroju na czytanie kryminału. Za bardzo jestem rozkojarzona wyjazdem na NDdP w grudniu i chyba na niczym nie mogłabym się teraz skupić. Wzięłam na tapetę kryminał, myśląc, że coś lekkiego będzie dobrym typem. Może za jakiś czas podejmę jeszcze jedną próbę. A tobie jestem wdzięczna za prezent książkowy (to był mój pierwszy prezent książkowy internetowy). Teraz wzięłam coś jeszcze lżejszego Hrabia Monte Christo (słucham). Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. A ja lubię takie supełki, poszukam jej u mnie w bibliotece :)

    OdpowiedzUsuń