Kolejne dzieło JIK w ramach wyzwania 200/200.
Jest rok 1861, w jednym z mieszkań wynajmowanych w Pałacu Zamoyskich na Krakowskim Przedmieściu w Warszawie instaluje się piękna i tajemnicza niewiasta. Nikogo nie przyjmuje, z nikim nie rozmawia, nigdzie nie bywa, nic o niej niewiadomo. Piękna dama tym większe wzbudza zainteresowanie, im bardziej stara się być niewidzialną. Dama okazuje się być przygarniętą dziecięciem wychowanicą wojewodziny, po której śmierci zostaje przez spadkobierców pozbawiona zapisanego jej legatu. Wychowanica to cygańskie dziecię Lenora Zara, zwana z powodu ciemnej karnacji Czarną perełką.Siostra zmarłej, hrabina Pyza wraz synem swym Alfredem, ścierpieć nie mogą, iż taki podrzutek, taka przybłęda, córka włóczęgów i złodziei przez tak długi okres zajmowała nienależne jej miejsce w ich rodzinie. Postanawiają więc tak dalece uprzykrzyć życie Czarnej perełki, aż sama wyniesie się z okolicy i wszelki ślad po niej zaginie wprzódy ogłosiwszy wszem i wobec, iż żadnych pretensji do rodziny swej opiekunki nie ma.Czarna perełka nie dość, że piękna, to gruntownie wykształcona i posiadająca rozliczne talenta; gra na fortepianie, zna kilka języków obcych, potrafi malować i wyszywać i umie się znaleźć w najbardziej wyszukanym towarzystwie. Do tego to anioł nie kobieta, pełna miłosierdzia i współczucia dla słabych i biednych, skromna i uczciwa.I takiego to anioła rodzina wojewodziny zaczyna prześladować. Nachodzą ją w mieszkaniu, perswadują, próbują przekupić, a gdy to wszystko nie pomaga oskarżają o kradzież rodzinnych klejnotów. I dalej akcja toczy się jak w melodramacie."Czarna perełka" mnie nie zachwyciła.Kraszewski opisuje dość dokładnie i drobiazgowo powierzchowność swoich bohaterów, ich wygląd i stroje. Niestety na tym opis się kończy. Zabrakło mi portretu psychologicznego bohaterów powieści. Postacie są papierowe, brak w nich życia. Jedynie postać Czarnej perełki, zakochanego w niej Lorda oraz doktora S. mogą się obronić. Pozostałe postacie są niewiarygodne i sztuczne. Zbigniew, zakochany w Czarnej Perełce, wpatrzony w swe bóstwo jak w obrazek, mówiący o swoich „braterskich” uczuciach i mdlejący ze wzruszenia budzi śmiech i politowanie. Być może takiego wzorca wielbiciela oczekiwały XIX wieczne czytelniczki. Równie sztuczny jest kolejny wielbiciel Leonory magnat węgierski.Zabrakło mi w "Czarnej Perełce" tego, co stanowiło zaletę „Ady” opisu obyczajów. Nie ma też opisu XIX wiecznej Warszawy, a szkoda bo to mogłoby ratować powieść. Jest za to dość ładny opis gór. Brak również w "Czarnej Perełce" śladów historii.Czytając powieść miałam wrażenie jakbym oglądała kukiełki w teatrze lalek. Ktoś nimi steruje, ktoś pociąga za sznurki, a oni są tacy bezwolni i bierni. Jakieś fatum ciąży nad nimi wszystkimi. Może to właśnie było zamysłem autora.
Czytało się dość dobrze i szybko, jak to z czytadłami bywa.Ja jednak tej lektury nie polecam. Myślę, że w twórczości Kraszewskiego znajdzie się jeszcze wiele ciekawszych pozycji i z tą nadzieją będę kontynuować moje poszukiwania.I tu naszło mnie takie spostrzeżenie, jak wiele zależy od przypadku. Gdybym Czarną perełką zaczęła swoje z Kraszewskim spotkanie kto wie, jak dalej potoczyłaby się nasza znajomość. Dlatego zdecydowanie odradzam, jako „książkę pierwszego kontaktu”.
I będąc litościwą dla naszego bohatera nie zamieszczę dziś mojej oceny.
Jest rok 1861, w jednym z mieszkań wynajmowanych w Pałacu Zamoyskich na Krakowskim Przedmieściu w Warszawie instaluje się piękna i tajemnicza niewiasta. Nikogo nie przyjmuje, z nikim nie rozmawia, nigdzie nie bywa, nic o niej niewiadomo. Piękna dama tym większe wzbudza zainteresowanie, im bardziej stara się być niewidzialną. Dama okazuje się być przygarniętą dziecięciem wychowanicą wojewodziny, po której śmierci zostaje przez spadkobierców pozbawiona zapisanego jej legatu. Wychowanica to cygańskie dziecię Lenora Zara, zwana z powodu ciemnej karnacji Czarną perełką.Siostra zmarłej, hrabina Pyza wraz synem swym Alfredem, ścierpieć nie mogą, iż taki podrzutek, taka przybłęda, córka włóczęgów i złodziei przez tak długi okres zajmowała nienależne jej miejsce w ich rodzinie. Postanawiają więc tak dalece uprzykrzyć życie Czarnej perełki, aż sama wyniesie się z okolicy i wszelki ślad po niej zaginie wprzódy ogłosiwszy wszem i wobec, iż żadnych pretensji do rodziny swej opiekunki nie ma.Czarna perełka nie dość, że piękna, to gruntownie wykształcona i posiadająca rozliczne talenta; gra na fortepianie, zna kilka języków obcych, potrafi malować i wyszywać i umie się znaleźć w najbardziej wyszukanym towarzystwie. Do tego to anioł nie kobieta, pełna miłosierdzia i współczucia dla słabych i biednych, skromna i uczciwa.I takiego to anioła rodzina wojewodziny zaczyna prześladować. Nachodzą ją w mieszkaniu, perswadują, próbują przekupić, a gdy to wszystko nie pomaga oskarżają o kradzież rodzinnych klejnotów. I dalej akcja toczy się jak w melodramacie."Czarna perełka" mnie nie zachwyciła.Kraszewski opisuje dość dokładnie i drobiazgowo powierzchowność swoich bohaterów, ich wygląd i stroje. Niestety na tym opis się kończy. Zabrakło mi portretu psychologicznego bohaterów powieści. Postacie są papierowe, brak w nich życia. Jedynie postać Czarnej perełki, zakochanego w niej Lorda oraz doktora S. mogą się obronić. Pozostałe postacie są niewiarygodne i sztuczne. Zbigniew, zakochany w Czarnej Perełce, wpatrzony w swe bóstwo jak w obrazek, mówiący o swoich „braterskich” uczuciach i mdlejący ze wzruszenia budzi śmiech i politowanie. Być może takiego wzorca wielbiciela oczekiwały XIX wieczne czytelniczki. Równie sztuczny jest kolejny wielbiciel Leonory magnat węgierski.Zabrakło mi w "Czarnej Perełce" tego, co stanowiło zaletę „Ady” opisu obyczajów. Nie ma też opisu XIX wiecznej Warszawy, a szkoda bo to mogłoby ratować powieść. Jest za to dość ładny opis gór. Brak również w "Czarnej Perełce" śladów historii.Czytając powieść miałam wrażenie jakbym oglądała kukiełki w teatrze lalek. Ktoś nimi steruje, ktoś pociąga za sznurki, a oni są tacy bezwolni i bierni. Jakieś fatum ciąży nad nimi wszystkimi. Może to właśnie było zamysłem autora.
Czytało się dość dobrze i szybko, jak to z czytadłami bywa.Ja jednak tej lektury nie polecam. Myślę, że w twórczości Kraszewskiego znajdzie się jeszcze wiele ciekawszych pozycji i z tą nadzieją będę kontynuować moje poszukiwania.I tu naszło mnie takie spostrzeżenie, jak wiele zależy od przypadku. Gdybym Czarną perełką zaczęła swoje z Kraszewskim spotkanie kto wie, jak dalej potoczyłaby się nasza znajomość. Dlatego zdecydowanie odradzam, jako „książkę pierwszego kontaktu”.
I będąc litościwą dla naszego bohatera nie zamieszczę dziś mojej oceny.
Nigdy nie czytałem i jak widzę nic nie tracę :-)
OdpowiedzUsuń