środa, 29 czerwca 2011

"Czercza Mogiła" - J.I. Kraszewski


Nie wiem dlaczego, ale sięgając po "Czerczą Mogiłę" spodziewałam się powieści z czasów Powstania Styczniowego. Zupełnie niesłusznie.
Ta historia sąsiedzkiego konfliktu o miedzę, która niepostrzeżenie przeradza się w powieść detektywistyczną, przypomina mocno mickiewiczowskie ballady, to opowieść podobno prawdziwa, przefiltrowana przez ludową legendę.
Z przykrością stwierdzam, że to jedna z tych książek JIK, która nie przetrwała próby czasu, w znacznej mierze przez swoje powinowactwo z ludowymi legendami.
Największą wadą była dla mnie psychologia postaci. Zachowanie jednostki jest w dużej mierze uwarunkowane jej...pochodzeniem. Szlachcic, mimo drobnych wad jak np. pijaństwo, jest z definicji człowiekiem przyzwoitym. Po człowieku, który sfałszował swoje szlacheckie papiery, należy natomiast z definicji spodziewać się wszystkiego najgorszego.
Fabuła - powiedzieć o tej historii, że jest okrutna, to jakby nic nie powiedzieć. Musiała powstać w głowach ludzi, którzy w dzieciństwie karmili się jeszcze mocniejszymi opowieściami, niż ta o Babie Jadze. Rozumiem, że miała być to opowiastka umoralniająca, ale jest ona odbiciem moralności tak surowej i mentalności tak ograniczonej licznymi tabu, że w tej chwili jest ona niemal niezrozumiała.
To po prostu echo kultury, która odeszła, i czasów, które minęły.
Zresztą z takiej perspektywy pisał ją Kraszewski. Akcja rozgrywa się bowiem jeszcze w Polsce przedrozbiorowej (książka powstała w latach 50-tych XIX wieku), a poprzedza ją długi, kilkunastostronicowy wstęp o charakterze nostalgiczno-krajoznawczym.
Problem polega na tym, że minęło kolejne 160 lat, a opisywana przez pisarza kultura stałą się z dzisiejszej perspektywy niemal tak odległa jak kultura Sumerów. I równie martwa.
Plusy tej lektury (gdyż są jakieś plusy!)- dobrze się czyta (pomijając wstęp, przy którym zamykały mi się oczy). Ciekawa była dla mnie również tematyka tabu związanymi ze śmiercią. To, że śmierć (lub nadchodząca śmierć) uruchamiała w społeczności rytuały, ułatwiające rodzinie przejście przez ten trudny czas, nie było dla mnie żadną nowością. Natomiast powaliła mnie siła tabu związana z "nienaruszaniem spokoju zmarłych". Udział w ekshumacji zwłok groził wówczas klątwą do szóstego pokolenia.
Polecam fanom kulturoznawstwa (XIX wieczna kultura chłopska niesie ze sobą spory ładunek egzotyki). Miłośnicy opowieści niesamowitych, mogą sprawdzić, jak wyglądał tenm nurt literacki w polskim wykonaniu. Mogą się tą ksiazką zainteresować również Ci, którzy trafią na wakacje do ośrodka w oldskulowym stylu, takiego z biblioteką wyposażoną wyłącznie w JIK-a, Sieroszewskiego, czy Dygasińskiego. W przypadku niewielkiego wyboru gwarantuję, ze przynajmniej "Czercza Mogiła" da się przeczytać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz