Któż nie zna słów: "ja nie mam nic, ty nie masz nic, on nie ma nic, to razem, mamy tyle, akurat tyle, aby założyć fabrykę"? Tak zaczyna się historia
trzech przyjaciół - Karola Borowieckiego, Maxa Bauma i Moryca Welta. A
przede wszystkim - historia Łodzi, opisana przez Władysława Reymonta w
"Ziemi obiecanej".
Zawsze
byłam ciekawa, jak wyglądała Łódź w XIX wieku, w okresie swojego
rozkwitu. Do dziś pofabrykanckie zabytki robią wrażenie: nie tylko
wielkie hale i ich dymiące kominy, nie tylko pałace, ale także wszystko
to, co budowane było dookoła - domy dla robotników, miejsca wypoczynku,
parki, szpitale. Prawdziwe miasta w mieście. Władysław Reymont dołożył
do tego krajobrazu mieszkańców miasta - a właściwie ich wielokulturowy
"zlepek". Są wśród nich niemieccy, żydowscy i polscy fabrykanci,
arystokracja, szlachta, mieszczaństwo, robotnicy. Każda z
przedstawionych na kartach powieści postaci jest wyjątkowa i każda wnosi
do powieści koloryt, dzięki któremu łatwiej nam zrozumieć
charakterystykę dawnej wielokulturowej Łodzi.
Choć
do Łodzi zjeżdżało mnóstwo osób, które chciały się dorobić, życie tu
wcale nie było łatwe, a zrobienie kariery udawało się tylko nielicznym.
Znacznie częstsze były spektakularne bankructwa. Dlatego liczyła się
przede wszystkim umiejętność przetrwania i brak wyrzutów sumienia - tzw.
uczciwość łódzka.
Poza
mechanizmami robienia kariery i upadku, autor porusza też inne wątki
charakterystyczne dla zjawisk takich jak rozwój przemysłowy, na przykład
spór o to, czy lepiej postawić na dobry towar (i odwlec w czasie zysk),
czy na towar słabej jakości, ale przynoszący pieniądze od razu. Jest
też oczywiście poruszony problem traktowania robotników i ich warunków
życiowych. No i naturalnie znalazło się miejsce na wątek miłosny :-)
Trzech
głównych bohaterów powieści mieszka na Piotrkowskiej, w kamienicy pod
numerem 90. W chwili obecnej kamienica ta wygląda tak:
Na
parterze znajduje się dość popularna pizzeria (przy okazji warto dodać,
że trudno w innych miastach znaleźć takie pizze, jakie serwuje się w
Łodzi - oczywiście zupełnie inne niż tradycyjne pizze włoskie:
najczęściej są wszędzie dużo mniejsze a za sosy trzeba dodatkowo
płacić).
Zaś
pierwowzorem dla fabryki Bucholca (przynajmniej w ekranizacji Andrzeja
Wajdy) była fabryka Poznańskiego, dzisiejsza Manufaktura (jedno z
największych centrów rozrywkowo-handlowych w Europie). To przez tę bramę
do pracy wchodziło codziennie tysiące robotników:
Nie
umiem obiektywnie ocenić książki, bo jako rodowita łodzianka byłam
zachwycona każdym opisem miasta, na które podczas lektury trafiałam (a
było ich naprawdę bardzo dużo). Przyznam jednak, że powieści wcale nie
czytało mi się tak łatwo - musiałam odnaleźć się w gąszczu bohaterów, co
początkowo nie było takie proste i w czym się nieco gubiłam. Ale ten
wysiłek zdecydowanie warto było wykonać :-)
Czytałem lata temu :-)
OdpowiedzUsuńZnakomita powieść. Kto wie, czy nie ważniejsza dla naszej historii (historii gospodarczej) niż genialni "Chłopi". Niestety, poznałam ją już PO wielokrotnym obejrzeniu filmu Wajdy i moja wyobraźnia wciąż podsuwała mi sceny z tegoż filmu. Borowiecki już na zawsze ma twarz i postawę młodego Daniela Olbrychskiego:)
OdpowiedzUsuńNo i ta świetna Mada Muller Bożeny Dykiel. Uwielbiam sceny z nią! Zresztą, cały ten film Wajdzie udał się niebywale i szkoda, że mu nie dali Oscara.
Ja także wcześniej oglądałam już film i też nie mogłam uciec od wyobrażenia sobie bohaterów na wzór aktorów w nim grających. Ale to mi nie przeszkadzało w odbiorze książki.
UsuńJeszcze raz ja, bo zapomniałam napisać wcześniej.
OdpowiedzUsuńNiniejszym dziękuję pięknie za cudne fotografie miejsc, w których toczy się akcja powieści Reymonta. Byłam w Łodzi dawno temu, za komuny, i to było wtedy takie brudne, szare miasto, jak cała Polska za PRL-u. A teraz, proszę, jak ślicznie.
Fajnie się czyta powieść, jeśli ktos podrzuci takie fotki. Nie wiem, czy się nie skusić na ponowną lekturę. Zdjęcia niezmiernie mnie zachęciły. Szkoda, że tak mało:(