Ta
książka to moje osobiste odkrycie roku :) i naprawdę wstyd mi, że do tej
pory miewałam ataki ślepoty przy tej pozycji, gdy szukałam czegoś do
poczytania na półkach.
Powieść
ta, napisana przeszło 100 lat temu, jest pierwszą częścią "Trylogii
Księżycowej", której autora uważa się za jednego z prekursorów polskiej
fantastyki naukowej.
Pewnego
dnia w jednym z dzienników w K... pojawił się krótki artykuł o
szaleńczej wyprawie, która to blisko pięćdziesiąt lat temu budziła
nadzieję o odkryciu raju po drugiej stronie srebrnego globu i zajmowała
umysły większości ludzi. Autor artykułu, pomniejszy asystent w
obserwatorium astronomicznym, twierdził, że jest w posiadaniu rzetelnych
wiadomości o losie pięciu uczestników wystrzelonych pół wieku temu na
Księżyc. Znalazł bowiem żelazną kulę, wziętą początkowo za meteoryt,
zawierającą w środku kilkanaście zwęglonych na brzegach kartek. Okazały
się dziennikiem ilustrującym tą straceńczą wyprawę przez Jana
Koreckiego, członka wyprawy, z którego majątku sfinalizowano część
kosztów przedsięwzięcia.
"Lunatycy",
jak tą piątkę opętanych Vernerowską wizją ludzi nazywano, dobrze
wyćwiczeni, zaprawieni w ekstremalnych, skrajnych temperaturach, zostali
wystrzeleni u wybrzeży Kongo w sam środek tarczy Księżyca.
Księżyc nie jest światem gościnnym,
śmiałkowie zamknięci w żelaznym wozie, od samego początku wyprawy
naznaczeni śmiercią, śpieszą odkryć nowy świat po niezbadanej, ciemnej
stronie Srebrnego Globu. Przedzierają się przez potężne masywy górskie,
głębokie przepaście i rozpadliny, walczą z potwornym mrozem nocą a
niewyobrażalnymi upałami w dzień, brakiem powierza i własnymi
słabościami.
Odosobnienie,
samotność, dojmująca tęsknota i szaleńcze pragnienie przeżycia za
wszelką cenę budzą najgorsze cechy. Na małej przestrzeni wagonu, który
na wiele miesięcy staje się jedynym znanym "światem", między czwórką
mężczyzn i jedną kobietą panuje duszna atmosfera, przesycona
zmysłowością, buzują emocje, uczucia i zwierzęce pragnienia i mordercza
rywalizacja.
Spieszą
na biegun, na drugą stronę, chorobliwie pragnąc choć na chwilę
pooddychać pełną piersią, dotknąć czegoś żywego, odnaleźć namiastkę
Ziemi, która góruje nad nimi wzmagając tęsknotę i wściekłość.
I
znajdują swój mały raj po ciemnej stronie, zakładają nową społeczność,
ale widmo spotkanych wcześniej tajemniczych ruin, które doprowadziły
jednego z uczestników do szaleństwa, a także odkrycie dziwnych kości po
drugiej stronie budzi wątpliwości czy aby na pewno są pierwszymi
rozumnymi istotami na tej obcej ziemi.
Genialna,
niesamowita książka. Cudowny język, choć momentami zbyt barokowy, ale
jakże piękny sam w sobie. Bohaterowie, ich uczucie, emocje, zachowania,
tak fenomenalnie oddający i współgrający z atmosferą Księżyca,
obmalowaną w czerni i bieli, pustą i martwą. Wspaniałe studium
psychologiczne, momentami przeszarżowane ale budzące gorzką refleksję
nad ludzką odpowiedzialnością, przerażające w swej "prawdopodobności".
Ta niezwykła wyobraźnia, która tak mnie
fascynuje u pisarzy przełomu wieków, pełna nieprawdopodobnych, bajkowych
wydarzeń a jednocześnie poparta solidnymi, naukowymi podstawami, o czym
świadczy załączona przez autora mapka Srebrnego Globu.
Wspaniała, wysmakowana, elegancka językowo książka.
Zdjęcia
pochodzą z filmu pod tym samym tytułem, reżyserowanym przez wnuka
pisarza, Andrzeja Żuławskiego. Film - nieziszczone marzenie,
niedokończony, fragmentaryczny, kręcony przez blisko 10 lat. Nie
oglądałam niestety, ale z liczne recenzje zgadzają się w jednym - z
biegiem lat obroniła się się tylko scenografia i kostiumy.
Tematyka ciekawa, ale obawiam się, że nie sprostam oczekiwaniom.
OdpowiedzUsuń