środa, 26 września 2012

"Na Srebrnym Globie" Jerzy Żuławski

Ta książka to moje osobiste odkrycie roku :) i naprawdę wstyd mi, że do tej pory miewałam ataki ślepoty przy tej pozycji, gdy szukałam czegoś do poczytania na półkach. Powieść ta, napisana przeszło 100 lat temu, jest pierwszą częścią "Trylogii Księżycowej", której autora uważa się za jednego z prekursorów polskiej fantastyki naukowej. 

Pewnego dnia w jednym z dzienników w K... pojawił się krótki artykuł o szaleńczej wyprawie, która to blisko pięćdziesiąt lat temu budziła nadzieję o odkryciu raju po drugiej stronie srebrnego globu i zajmowała umysły większości ludzi. Autor artykułu, pomniejszy asystent w obserwatorium astronomicznym, twierdził, że jest w posiadaniu rzetelnych wiadomości o losie pięciu uczestników wystrzelonych pół wieku temu na Księżyc. Znalazł bowiem żelazną kulę, wziętą początkowo za meteoryt, zawierającą w środku kilkanaście zwęglonych na brzegach kartek. Okazały się dziennikiem ilustrującym tą straceńczą wyprawę przez Jana Koreckiego, członka wyprawy, z którego majątku sfinalizowano część kosztów przedsięwzięcia.
"Lunatycy", jak tą piątkę opętanych Vernerowską wizją ludzi nazywano, dobrze wyćwiczeni, zaprawieni w ekstremalnych, skrajnych temperaturach, zostali wystrzeleni u wybrzeży Kongo w sam środek tarczy Księżyca. 
Księżyc nie jest światem gościnnym, śmiałkowie zamknięci w żelaznym wozie, od samego początku wyprawy naznaczeni śmiercią, śpieszą odkryć nowy świat po niezbadanej, ciemnej stronie Srebrnego Globu. Przedzierają się przez potężne masywy górskie, głębokie przepaście i rozpadliny, walczą z potwornym mrozem nocą a niewyobrażalnymi upałami w dzień, brakiem powierza i własnymi słabościami.

 Odosobnienie, samotność, dojmująca tęsknota i szaleńcze pragnienie przeżycia za wszelką cenę budzą najgorsze cechy. Na małej przestrzeni wagonu, który na wiele miesięcy staje się jedynym znanym "światem", między czwórką mężczyzn i jedną kobietą panuje duszna atmosfera, przesycona zmysłowością, buzują emocje, uczucia i zwierzęce pragnienia i mordercza rywalizacja.
Spieszą na biegun, na drugą stronę, chorobliwie pragnąc choć na chwilę pooddychać pełną piersią, dotknąć czegoś żywego, odnaleźć namiastkę Ziemi, która góruje nad nimi wzmagając tęsknotę i wściekłość. 

I znajdują swój mały raj po ciemnej stronie, zakładają nową społeczność, ale widmo spotkanych wcześniej tajemniczych ruin, które doprowadziły jednego z uczestników do szaleństwa, a także odkrycie dziwnych kości po drugiej stronie budzi wątpliwości czy aby na pewno są pierwszymi rozumnymi istotami na tej obcej ziemi.  
Genialna, niesamowita książka. Cudowny język, choć momentami zbyt barokowy, ale jakże piękny sam w sobie. Bohaterowie, ich uczucie, emocje, zachowania, tak fenomenalnie oddający i współgrający z atmosferą Księżyca, obmalowaną w czerni i bieli, pustą i martwą. Wspaniałe studium psychologiczne, momentami przeszarżowane ale budzące gorzką refleksję nad ludzką odpowiedzialnością, przerażające w swej "prawdopodobności".  
Ta niezwykła wyobraźnia, która tak mnie fascynuje u pisarzy przełomu wieków, pełna nieprawdopodobnych, bajkowych wydarzeń a jednocześnie poparta solidnymi, naukowymi podstawami, o czym świadczy załączona przez autora mapka Srebrnego Globu.

Wspaniała, wysmakowana, elegancka językowo książka.
Zdjęcia pochodzą z filmu pod tym samym tytułem, reżyserowanym przez wnuka pisarza, Andrzeja Żuławskiego. Film - nieziszczone marzenie, niedokończony, fragmentaryczny, kręcony przez blisko 10 lat. Nie oglądałam niestety, ale z liczne recenzje zgadzają się w jednym - z biegiem lat obroniła się się tylko scenografia i kostiumy.

 

1 komentarz: