czwartek, 14 listopada 2013

Ojciec Damian - Wilhelm Huenerman










Nie bardzo wiem, jak ta książka,  wydana w 1985 roku przez Wydawnictwo Pallottinum,  trafiła do mojej biblioteczki. Prawdę mówiąc nie paliłam  się jakoś do jej  przeczytania, ale pomyślałam, że skoro mamy Rok Wiary to warto by poczytać o ludziach, którzy nie tylko żyli wiarą , ale byli jej herosami, a z pewnością wyjdzie  to na dobre dla mojej mdłej  wiary. I się nie myliłam.
   Wilhelm Huenermann, niemiecki pisarz katolicki i zarazem ksiądz, najbardziej znany z biografii rzymskokatolickich świętych, w swej  książce "Ojciec Damian " w  piękny i wyrazisty sposób ukazał niezwykłego pod każdym względem człowieka,  dzisiaj  już świętego,  Józefa de Veuster, Flamanda urodzonego 3 stycznia 1840 w Tremelo w Belgii, który  w wieku 19 lat  wstąpił do Zgromadzenia Najświętszych Serc Jezusa i Maryi w Leuven  przybierając  imię Damian.

    Kim był ten Flamand , którego w 2005 roku  w plebiscycie zorganizowanym przez belgijską telewizję  uznano za najznakomitszego  Belga w historii tego kraju.

   Ojciec Damian  Veuster  urodził się jako siódme dziecko w średniozamożnej, chłopskiej rodzinie, która wychowywała swe dzieci w duchu wiary chrześcijańskiej  i patriotyzmu ucząc miłości do Boga i Flandrii, która była ich ukochaną ojczyzną, a także dbała o ich  kształcenie.  Zaowocowało to poświęceniem się służbie Bogu przez czwórkę młodych Veusterów.  Huenermann  przedstawia Józefa Veustera jako gorącego patriotę, który przeznaczany przez ojca do przejęcia gospodarstwa długo się sprzeciwiał wysłaniu go do szkoły handlowej tylko dlatego, że musiał tam uczyć się mówić po walońsku / Belgia w tym czasie wstrząsały konflikty na tle językowo-kulturowym/.





Czytaj więcej >>>>

4 komentarze:

  1. Jakoś nie przepadam za literaturą niemiecką :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też nie pochwalę się czytanymi książkami napisanymi przez Niemców, przynajmniej na razie, ale ta jest interesująco napisana.

      Usuń
  2. Wspaniały blog!

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie przekreślałabym niemieckiej literatury. Pozdrowienia dla autorów bloga

    OdpowiedzUsuń