Ileż to już razy obiecywałam sobie,
że nie sięgnę więcej po literaturę rosyjską..? Mimo to od czasu do
czasu łamię to postanowienie, no i mam za swoje... (o ile w przypadku
utworu Turgieniewa było to tylko 20 stron, o tyle inna powieść rosyjska, którą
czytam niestrudzenie od prawie 3 miesięcy, to już nie lada wyczyn:)).
To niesamowite, że literatura każdego kraju ma w sobie coś tak
niepowtarzalnego i charakterystycznego, że bardzo często zdarza mi się
szukać utworów i autorów właśnie pod kątem kraju, z którego pochodzą.
Stąd wiem na pewno, że gdy sięgnę po literaturę francuską, na 90%
zainteresuje mnie, zachwyci lub chociażby wzbudzi pozytywne emocje.
Wracając
jednak do opowiadania I. Turgieniewa. Cóż, sama nie wiem, co mogę o nim
napisać. Sam tytuł wskazuje, iż bohaterami utworu są śpiewacy. Tak, to
prawda. Narrator, bardzo uważny obserwator życia w wiosce Kołotowce,
prowadzi nas do niewielkiego szynku "Przytulnego", gdzie odbywać się
mają zawody w śpiewaniu (nie wiem jak to inaczej opisać - na pewno nie
jest to karaoke!). Naprzeciw siebie stają dwaj wytrawni śpiewacy: Jaszka
Turek i Jakub przedsiębiorca. A rozstrzygnąć o losach konkursu mają
stali bywalcy szynku. Ot i cała historia. Oczywiście jeden z nich
wygrywa, otrzymuje nagrodę, dzieli się nią z publicznością... Jeśli mam
być szczera - opowiadanie o niczym.
Ciąg dalszy TUTAJ :) zapraszam!
Ciąg dalszy TUTAJ :) zapraszam!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz