sobota, 3 stycznia 2015

"Przygody Tomka Sawyera"Mark Twain

Tytułowy Tomek jest wychowywany przez ciotkę Polcię, która zajęła się nim po śmierci jego matki. Tomek jest typowym nastolatkiem, mieszkającym nad Missisipi w XIXw. Chadza do szkoły, jednak nie jest to jego ulubionym zajęciem. Łobuzuje za to z wielkim zamiłowaniem. Kłamie, żeby unikać kar, robi "interesy" z kolegami, np. wymienia świeżo wypadły ząb na zdechłego kota, za pomocą którego ma zamiar usuwać kurzajki. Najlepszym kumplem Tomka jest Huck Finn, postrach miejscowych mam, które za wszelką cenę chcą uchronić swe dzieci przed jego podejrzanym towarzystwem. Chłopcy wpadają w tarapaty, kiedy przypadkowo stają się świadkami morderstwa na cmentarzu.
Twain po mistrzowsku opisuje sposób myślenia i zachowania małych chłopców. Czyni to z humorem, ciepłem i sympatią. Przy okazji możemy poznać ówczesne metody wychowawcze (rózga często szła w ruch, co sprzyjało kreatywności młodzieńców...) i sposób traktowania dzieci, tak różny od dzisiejszego.
Przy okazji lektury jakby nie patrzeć-młodzieżowej, naszła mnie refleksja, iluż takich całkiem dorosłych Tomków chadza dziś po ulicach i pracuje w firmach...Potrafiących tak "odwrócić kota ogonem", że koledzy "malują za nich płot" uważając to jeszcze za przywilej i płacąc za to...Iluż takich, którzy krętactwem i kłamstwami osiągają korzyści...Iluż takich, którzy wykorzystują innych...Niewesołe to refleksje i całkiem "dorosłe" spojrzenie na książkę...
Myślę, że mimo tak odległych realiów powieść ma szansę spodobać się chłopcom XXI w. Jednak nie raz się zastanawiałam, czy dziecko nie skorzysta ze "wspaniałych" metod Tomka na oszukanie dorosłych czy pomysłów na to, jak uniknąć pójścia do szkoły;)
Notka ukazała się również na moim blogu.

1 komentarz: