poniedziałek, 26 kwietnia 2021

Utracona cześć Katarzyny Blum Henrich Boll

Słowa, które ranią, słowa, które niszczą, słowa, które zabijają - o tym jest ta krótka opowieść. O przemocy słownej, która doprowadziła do tragedii.  Temat dziś może nawet bardziej aktualny niż w roku wydania książki (1974).

Historia Katarzyny Blum może być historią każdego z nas, bo oto nagle w życie zwykłej gospodyni domowej, osoby uczciwej, pracowitej i może nawet nieco pruderyjnej wkracza "dziennikarz" brukowej gazety.  Dziennikarz  będący świadkiem zatrzymania przez policję kobiety podejrzewanej o pomoc przestępcy, dostaje cynk i zaczyna węszyć. Im bardziej nieprawdopodobna historia, tym większy nakład gazety, im większy nakład, tym większa sprzedaż, im większa sprzedaż tym większy zysk. A że informacje nie sprawdzone, a słowa przekręcone to nie ma znaczenia. Dziennikarz posuwa się do tego, że przypisuje ofierze własny naganny postępek. Choć tutaj ofiara występuje też w roli sprawcy i odwrotnie. Cykl artykułów, w których Katarzyna zostaje przedstawiona,  jako zimna, wyrachowana manipulantka, osoba podejrzanego prowadzenia się, a wreszcie osoba, której czyny doprowadziły do śmierci matki sprawia, że kobieta czuje się głęboko zraniona, urażona, doprowadzona do ostateczności,  bo … utraciła -to co było dla niej najważniejsze - cześć (dobre imię). 

Opowieść zaczyna się wizytą kobiety na posterunku policji. Składa ona zeznania, z których wynika, iż parę godzin wcześniej zamordowała w swoim mieszkaniu dziennikarza. Co gorsza, Katarzyna wydaje się nie odczuwa żadnych wyrzutów sumienia z powodu zbrodniczego czynu. Książka przybiera postać sprawozdania ze skrupulatnie przeprowadzonego przez narratora dochodzenia. Są to lakoniczne, acz treściwe relacje pozyskane z różnych punktów widzenia. Pochodzą od  Katarzyny, jej pracodawców i znajomych, pochodzą też z kręgów policyjnych, wymiaru sprawiedliwości, a także pośrednio z artykułów zamieszczanych  w gazecie (tej GAZECIE, która stała się źródłem tragedii).   Relacje są opisem pozbawionym warstwy emocjonalnej; zbiorem faktów. Ich suchy język powoduje większe wzburzenie czytelnika. GAZETA, żywiąca się plotkami, niedomówieniami, przeinaczeniem, nieprawdą, niszczy nie tylko życie Katarzyny, niszczy też życie jej przyjaciół i pozbawia wiary w rzetelność dziennikarską. I wydaje się, że wszyscy są wobec takich działań bezsilni. Łącznie w wymiarem sprawiedliwości. Bo jak pokazuje życie są bezsilni. Jedynie pisarz może dać świadectwo.  

Opinia po raz pierwszy ukazała się na moim blogu Moje podróże

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz