poniedziałek, 11 kwietnia 2011

Imię róży Umberto Eco

O Panie, w jakie ręce wpadł Twój Kościół! Przemieniony w nierządnicę, zmiękczony przez przepych, wije się w lubieżności niby wąż w ogniu! Od nagiej czystości stajenki w Betlejem, z drewna, jakim było lignum vitae (drzewo żywota) krzyża, do orgii złota i kamienia. Imię róży Umberto Eco

Początek XIV wieku, do benedyktyńskiego opactwa, które ma stać się miejscem teologicznej debaty z udziałem papieskiego legata, debaty na temat uznania prawa własności duchowieństwa, przybywa uczony franciszkanin brat Wilhelm wraz z pomocnikiem - nowicjuszem Adso. Zostaje on poproszony o pomoc w wykryciu sprawcy zbrodni. W opactwie w przeciągu krótkiego czasu zaczynają ginąć w niewyjaśnionych okolicznościach braciszkowie zakonni. W niezwykłej; mrocznej i ponurej atmosferze kamiennych, zimnych murów, unoszących się oparów mgieł brat Wilhelm, były inkwizytor pokonując zagadki labiryntu poszukuje rozwiązania kryminalnej zagadki. Książka w znakomity sposób przenosi nas w okres średniowiecza. Przy opisie życia mieszkańców opactwa, a także opisie wegetacji okolicznej biedoty odczuwam radość z powodu przyjścia na świat w dwudziestym wieku. W klasztorze panuje ponury nastrój, wszelkie przejawy radości życia tłumione są w zarodku. Śmiech jest narzędziem szatana. Ponurzy są ludzie i ich otoczenie. Żywiący się odpadkami z opackiej kuchni okoliczni mieszkańcy są ciemni, biedni i brudni. Czytając niemal czuję przenikliwy chłód oraz odór odpadków, a po plecach przebiega dreszcz odrazy z powodu ciemnoty wieków średnich. Na tle kryminalnej intrygi autor snuje rozważania na tematy teologiczne, ale także na temat prawdy i fałszu, polityki, mądrości, życia, miłości. Powieść pełna jest metafor; jak choćby biblioteka czy labirynt symbolizujące życie i jego pułapki. Labirynt jest tajemniczy i wydaje się nie do pokonania, bez pomocy z zewnątrz człowiek nie jest w stanie z niego wyjść, trzeba znać reguły, aby móc uniknąć pułapek, jakie czekają tu na człowieka. Te reguły znają tylko nieliczni. A posiadając taką wiedzę nie wszyscy chcą się nią dzielić. Łatwiej jest zapanować nad człowiekiem, który się boi i wierzy w przesądy. Człowiek boi się tego, czego nie zna i nie rozumie. A że poziom wiedzy w wiekach średnich był katastrofalnie niski, ludzie bali się wszystkiego; głównie działania sił nieczystych. Ale powieść to poza tłem historycznym i filozoficznymi rozważaniami także wspaniale opowiedziana, intrygująca historia kryminalna wciągająca i trzymająca w napięciu do ostatnich stron. Akcja rozgrywa się wokół poszukiwania tajemniczej, zakazanej księgi. Prawda w niej zawarta okazuje się owocem zakazanym, którego lepiej nie próbować.

Lękaj się (...), proroków i tych, którzy gotowi są umrzeć za prawdę, gdyż pociągają za sobą na śmierć licznych, często przed sobą, czasem zamiast siebie. Zawsze lepiej, żeby ten, kto budzi w nas strach, bał się bardziej niż my.

Muszę się jednak przyznać, że początki lektury nie były łatwe, czytało mi się ciężko. Średniowiecze nie jest moją ulubioną epoką historyczną, a odniesienie historyczne były początkowo dość nużące. Kiedy jednak przebrnęłam przez ciężki początek (a przyznaję, że trwało to dość długo) zarówno akcja powieści, jak i ukryte w niej treści zaczęły mnie wciągać. Przyznam się też, że kilkakrotnie odkładałam książkę, aby wrócić do niej po jakimś czasie. Wróciłam i nie żałuję. Moja ocena 5/6

2 komentarze:

  1. Miałam ja na liście, bo o Eco się mówi,a przede wszystkim czyta, ale nie wiedziałam, że jest to książka historyczna a na dodatek z wątkiem kryminalnym. To coś zdecydowanie dla mnie, teraz mam wielką ochotę przeczytać "Imię róży" :)

    OdpowiedzUsuń
  2. To jedna z moich ulubionych książek, choć nie zaprzeczę, że wywody filozoficzne i teologiczne były chwilami za długie. Eco wspaniale buduje atmosferę, pomimo tego, że już dość dawno ją czytałam nadal pamiętam ten dreszczyk emocji zaklęty na stronicach.

    OdpowiedzUsuń