piątek, 4 stycznia 2013
Dziwne losy Jane Eyre - Charlotte Bronte
Hmm, w ubiegłym już roku, 2012, udało mi się przeczytać dwie pozycje klasyczne - "Myszy i ludzie" i "Jane Eyre" właśnie. Słabo - muszę się w końcu poprawić ;)
O przeczytaniu historii guwernantki Jane i tajemniczego mrocznego pana Rochestera zaczęłam myśleć bardzo dawno temu, mniej więcej od wtedy, gdy w szkole podstawowej przeczytałam kilka pierwszych tomów Jeżycjady (nie wiem, czy pamiętacie, ale siostry Borejko po kolei czytały właśnie powieść Charlotte Bronte zagryzając jabłkami zagłębione w wygodnym fotelu i przeżywając ogromnie - też tak chciałam ;). Ale jakoś nigdy mi się nie złożyło. W międzyczasie obejrzałam kilka ekranizacji, potem trafiłam na książkę właśnie w takim wydaniu, jak wyżej - kupiłam i owszem, i ... zamiast czytać odłożyłam na półkę, zwłaszcza, że taka trochę grubawa jest ;) I tak by sobie stała jeszcze, gdyby mi jej Iza w październikowym stosikowym losowaniu nie wybrała. Cóż było robić, trzeba się było wziąć za czytanie.
Ach, nie żałuję ani jednej minuty spędzonej na lekturze tej książki! I, co prawie nigdy mi się nie zdarza, specjalnie spowalniałam czytanie, żeby dłużej się delektować. Cudowna książka!
Fabułę każdy chyba mniej więcej zna, nie będę się więc na jej temat rozpisywała ;) Oczywiście w książce wszystkie postaci i wątki są trochę bardziej rozbudowane niż w ekranizacjach, aczkolwiek niektóre z nich były dość wierne. Co mnie zaskoczyło, to zakończenie, bo z reguły filmy kończyły się chwilę wcześniej, bez dopowiedzenia pewnych rzeczy, które nastąpiły po dwóch, zdaje się, latach.
Ale to, co najbardziej fascynujące i co mnie całkowicie urzekło - język, jakim ta powieść jest napisana. Absolutnie fantastyczny - poetycki, piękny, intensywny, 'gęsty'. Jakież wspaniałe użycie wszelkich środków stylistycznych - niektórych metafor czy porównań mogliby Charlotte pozazdrościć romantyczni poeci. Do tego w zasadzie nie ma tam zbędnych słów, scen czy opisów - wszystko ma znaczenie. Największe wrażenie zrobiły na mnie przemyślenia Jane i jej rozmowy z panem Rochesterem. A gdy sobie uświadomimy, że to wszystko zostało napisane ponad sto pięćdziesiąt lat temu, a wciąż jest bardzo aktualne i nie trąci 'myszką', to podziw dla umysłu, wyobraźni i talentu autorki może tylko wzrosnąć.
Książka pochłania czytelnika całkowicie, bardzo trudno się od niej oderwać. I już dawno nie zdarzyło mi się tak intensywnie odczuwać lektury. Od emocji i uczuć skrywanych pod skórą aż kipi, ten żar, który łączy bohaterów niemal parzy przez kartki. Od wyznań pana Rochestera robi się gorąco. Z Jane przeżywamy całą gamę uczuć - rozpacz, bezsilność, smutek nadzieję, rozkwitającą stopniowo radość i miłość. Och, chciałoby się częściej czytać takie książki! I naprawdę tęsknię za takim pięknym językiem literackim, współcześni pisarze niestety zbyt często próbują "zaszokować" (celowo w cudzysłowie, bo czy kogoś to jeszcze szokuje przy takim zalewie?) językiem dosadnym, wulgarnym, potocznym.
Gorrąco polecam! :)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Czytałam, bardzo podobała mi się książka:)
OdpowiedzUsuńZgadzam się - to piękna literatura.)
OdpowiedzUsuńKolejna książka tej autorki... Ja na razie mam za sobą "Profesora", który całkiem przypadł mi do gustu. DO tego słyszałem, że w innych swoich publikacjach trzyma poziom. TO zachęca.
OdpowiedzUsuń"Jane Eyre" to w ogóle jedna z najpiękniejszych opowieści, jakie znam. Czytałam wiele razy, miałam wiele egzemplarzy, rozdawałam, kupowalam nowe, widziałam kilka adaptacji filmowych...
UsuńW XX w. powstało jej uzupełnienie, czyli ta sama historia, ale opowiedziana z punktu widzenia szalonej żony pana Rochestera, tej ze strychu. Napisała to Jean Rhys, nazywa się "Szerokie Morze Sargassowe", oczywiście nie dorównuje oryginalowi, ale warto przeczytać. Był też wg tego film.
Alicjo - ja nawet chyba ten film widziałam, ale wtedy nie wiedziałam, że to ma coś wspólnego z Jane Eyre ;) Muszę go chyba obejrzeć jeszcze raz albo dorwać gdzieś książkę :)
UsuńKsiążka była wydana w ogromnym nakładzie na przełomie lat 80. i 90. Widywałam ją w antykwariatach, sądzę, że bez trudu można ją zdobyć.
UsuńPotwierdzam, taka cieniutka książeczka z wydawnictwa literackiego, powinna być łatwa do zdobycia.
UsuńCiekawa recenzja! Zaintrygowałaś mnie.
OdpowiedzUsuńZapraszam na konkurs!
Do wygrania hit ostatnich tygodni: książka "Ostatnia Spowiedź":)
świetna recenzja, zgadzam się z opinią:)
OdpowiedzUsuń