Historia dynastii Walezjuszy przewijała się regularnie w moich styczniowych lekturach (całkiem przypadkowo). Niedawno przeczytałam „Królową Margot”, ostatnio skończyłam „Ogród węża” J.M.Riley, a dzisiaj przedstawię Wam kolejną pozycję z cyklu „XVI wiek we Francji”. Nie będzie jednak żadnych pikantnych szczegółów, wręcz przeciwnie - będzie dworsko i (niemal zawsze) honorowo. Nie mogłoby być inaczej, bowiem książka, o której Wam opowiem, została napisana przez kobietę, na dodatek żyjącą w XVII wieku.
Chodzi o „Księżną de Cleves” Marii de la Fayette, francuskiej pisarki i arystokratki. Po raz pierwszy powieść została wydana anonimowo i wywołała wielkie zainteresowanie wyższych sfer. Opowiada historię młodej kobiety, panny de Chartes, która przybywa na dwór Henryka II (męża Katarzyny Medycejskiej i ojca króleskiego rodzeństwa znanego czytelnikom z „Królowej Margot”). Swoją urodą i wdziękiem podbija wszystkich, nic więc dziwnego, że o jej rękę stara się kilku wielkich panów. Wychowana przez surową i cnotliwą matkę panna wybiera za męża księcia de Cleves. Nie jest to jednak małżeństwo z miłości. Młody książę cierpi, ponieważ nie potrafi zdobyć uczucia swojej żony. Tymczasem księżna przekonuje się, że jej serce nie jest całkiem nieczułe na podszepty Amora, kiedy z zagranicznej podróży wraca czarujący książę de Nemours. Jednak tytułowa bohaterka wciąż ma w pamięci przykaz umierającej matki, proszącej ją, aby nie wikłała się w żadne dworskie intrygi i romanse...
Historia opowiedziana przez autorkę jest bardzo prosta i zarazem skomplikowana. Żeby było jasne: nie znajdziemy tam wciągającej po same uszy fabuły, styl też mocno się różni od tego, do czego jesteśmy przyzwyczajeni dzisiaj. Tym, co zainteresowało mnie w powieści jest przede wszystkim skomplikowany świat przeżyć wewnętrznych bohaterów. Zazdrość, miłość, cierpienie, rozterki dotyczące lojalności i wierności są przedstawione tak przekonywająco, że pomimo tego, iż nie utożsamiałam się z żadnym z bohaterów, to mogłam ich w większości przypadków zrozumieć.
Warto też pamiętać o tym, że „Księżna de Cleves” jest uznawana za pierwszą nowoczesną powieść w literaturze francuskiej. Książka zasłużyła sobie na to miano właśnie dzięki przełamywaniu pewnych schematów w sposobie przedstawiania postaci i skupieniu sie na uczuciach bohaterów. Jeśli zatem jesteście ciekawi, co też wywołało takie poruszenie w XVII-wiecznych francuskich salonach i macie ochotę na staroświecką historię miłosną, to niewielkie objętościowo dzieło jest dobrym wyborem.
Książka jest dostępna na stronie wolnelektury.pl. Recenzja pojawiła się również na moim blogu 365 dni pisania.
Wykorzystany obraz to "Portret kobiety z książką muzyczną", Francesco Bacchiacca, 1540-1545.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz