Czy
poezja może być interesująca? Czy satyryczne wierszyki sprzed stu lat
mogą nadal śmieszyć? Czy teksty piosenek kukiełkowego teatrzyku "Zielony
balonik" przyniosły Żeleńskiemu sławę i rozgłos? Ależ oczywiście, na
wszystkie te pytania odpowiadam twierdząco. Choć przyznam szczerze, że
nie spodziewałam się po tym pisarzu (który do tej pory istniał w mojej
świadomości jako fantastyczny tłumacz dzieł francuskich) aż tak
podszytego ironią poczucia humoru.
Teksty
zawarte w zbiorze "Słówka" powstawały mniej więcej w latach 1906 - 1912,
czyli w czasach zaborów. Kraków i Lwów, czyli miejsca, w których często
przebywał Żeleński, należały do Austro-Węgier, najbiedniejszego, ale i
najmniej ingerującego w życie polskiej społeczności kraju. Stąd te, z
braku czy też niedostatku innych przywilejów i atrakcji, zaczęto tworzyć
różnego rodzaju kabarety. Dziś kabaret kojarzy nam się z kilkoma
facetami wiercącymi się po scenie i wypowiadającymi teksty nie
przedstawiające jakiejkolwiek wartości literackiej, sentymentalnej czy
moralizatorskiej. Po prostu mamy się śmiać. Ale czy się śmiejemy?
Ciąg dalszy TUTAJ :) Zapraszam!
Ciąg dalszy TUTAJ :) Zapraszam!
Oj pamiętam ja dobrze "Słówka" - często je kiedyś czytałam :) Muszę je sobie niedługo odświeżyć :)
OdpowiedzUsuńo tak, bardzo pogodna lektura, zwłaszcza to opowiadanie o Marysieńce Sobieskiej :) śmiałam się w głos!
Usuń