...chociaż nikt nie wie, kim on właściwie jest. Tymi słowami można by streścić sztukę Oscara Wilde'a „The Importance Of Being Earnest, A Trivial Comedy for Serious People” z 1895 r. (po polsku znaną jako „Brat marnotrawny”). Moje zainteresowanie tym utworem zaczęło się od wdzięcznego filmu z 2005,
o którym pisałam już wcześniej. Postanowiłam sięgnąć zatem po sztukę w
oryginale, żeby przekonać się, czy czasami scenarzyści nie potraktowali
tekstu po macoszemu. W ten oto sposób udało mi się spędzić wieczór z
brytyjskim humorem w znakomitym wydaniu.
Zaraz w pierwszej scenie poznajemy dwóch młodych, zamożnych przyjaciół: Jacka i Algernona. Prowadzą przyjemne, kawalerskie życie, jednak Jack nie miałby nic przeciwko temu, aby to zmienić, jest bowiem zakochany w kuzynce Algy'ego, Gwendolyn. Wszystko zapowiada się dobrze, panna jest bardzo łaskawa dla swego wielbiciela, gdy nagle pojawia się wielka przeszkoda i nie jest nią wcale sroga mama, Lady Bracknell. Otóż dziewczyna jest przekonana, że jej ukochany ma na imię Ernest i - co więcej - jest uparcie przywiązana do tego imienia. Okazuje się, że Jack posługuje się postacią wymyślonego przez siebie młodszego brata - Ernesta, żeby usprawiedliwić swoje częste wizyty w mieście. Pod takim też imieniem korzysta z przyjemności miejskiego życia.
Dalszy rozwój fabuły jest bardzo prosty w swojej istocie, chociaż bardzo trudny do streszczenia i opiera się na coraz bardziej szalonej komedii omyłek. Nie tracąc nadziei na małżeństwo, Jack wraca na wieś, nie wiedząc, że za nim podąża Algernon, który postanowił wykorzystać postać nieistniejącego Ernesta, żeby wejść do domu przyjaciela i zawrzeć znajomość z jego młodziutką wychowanką, Cecily. Trudności się piętrzą, katastrofy następują po sobie, jednak ostatecznie wszystko zmierza do szczęśliwego finału.
Przyznam, że byłam szczerze zachwycona lekturą. Już scenariusz filmu obfitował w błyskotliwe i cięte dialogi, jednak w treści sztuki znalazłam ich jeszcze więcej. Praktycznie każda scena obfituje w bon moty i nie mogę się powstrzymać, aby zaprezentować Wam chociaż kilku z nich:
Oraz wiele, wiele innych. Wszystkie zaś ujęte w piękną i elegancką angielszczyznę. Warto spróbować przeczytać sztukę w oryginale - chyba w żadnym innym języku nie da się tak dokładnie odmalować tych konkretnych postaci oraz sytuacyjnego i językowego humoru. Jeśli macie ochotę na odrobinę rozrywki w nieco staroświeckim, lecz bardzo dobrym stylu, serdecznie polecam Wam „The Importance of Being Earnest”.
Zaraz w pierwszej scenie poznajemy dwóch młodych, zamożnych przyjaciół: Jacka i Algernona. Prowadzą przyjemne, kawalerskie życie, jednak Jack nie miałby nic przeciwko temu, aby to zmienić, jest bowiem zakochany w kuzynce Algy'ego, Gwendolyn. Wszystko zapowiada się dobrze, panna jest bardzo łaskawa dla swego wielbiciela, gdy nagle pojawia się wielka przeszkoda i nie jest nią wcale sroga mama, Lady Bracknell. Otóż dziewczyna jest przekonana, że jej ukochany ma na imię Ernest i - co więcej - jest uparcie przywiązana do tego imienia. Okazuje się, że Jack posługuje się postacią wymyślonego przez siebie młodszego brata - Ernesta, żeby usprawiedliwić swoje częste wizyty w mieście. Pod takim też imieniem korzysta z przyjemności miejskiego życia.
Dalszy rozwój fabuły jest bardzo prosty w swojej istocie, chociaż bardzo trudny do streszczenia i opiera się na coraz bardziej szalonej komedii omyłek. Nie tracąc nadziei na małżeństwo, Jack wraca na wieś, nie wiedząc, że za nim podąża Algernon, który postanowił wykorzystać postać nieistniejącego Ernesta, żeby wejść do domu przyjaciela i zawrzeć znajomość z jego młodziutką wychowanką, Cecily. Trudności się piętrzą, katastrofy następują po sobie, jednak ostatecznie wszystko zmierza do szczęśliwego finału.
Przyznam, że byłam szczerze zachwycona lekturą. Już scenariusz filmu obfitował w błyskotliwe i cięte dialogi, jednak w treści sztuki znalazłam ich jeszcze więcej. Praktycznie każda scena obfituje w bon moty i nie mogę się powstrzymać, aby zaprezentować Wam chociaż kilku z nich:
JACK: How can you sit there, calmly eating muffins when we are in this horrible trouble, I can't make out. You seem to me to be perfectly heartless.
ALGERNON: Well, I can't eat muffins in an agitated manner. The butter would probably get on my cuffs. One should always eat muffins quite calmly. It is the only way to eat them.
GWENDOLYN: If you are not too long, I will wait here for you all my life.
LADY BRACKNELL: I do not know whether there is anything peculiarly exciting in the air of this particular part of Hertfordshire, but the number of engagements that go on seems to me considerably above the proper average that statistics have laid down for our guidance.
Oraz wiele, wiele innych. Wszystkie zaś ujęte w piękną i elegancką angielszczyznę. Warto spróbować przeczytać sztukę w oryginale - chyba w żadnym innym języku nie da się tak dokładnie odmalować tych konkretnych postaci oraz sytuacyjnego i językowego humoru. Jeśli macie ochotę na odrobinę rozrywki w nieco staroświeckim, lecz bardzo dobrym stylu, serdecznie polecam Wam „The Importance of Being Earnest”.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńKoniecznie muszę przeczytać, zapowiad się bardzo ciekawie! :)
OdpowiedzUsuńPolecam - bardzo przyjemna lektura do odprężenia się :)
UsuńNie przepadam za Wilde'em, ale fragmenty, które wybrałaś są bardzo fajne. Muszę się zastanowić, czy nie dać mu jeszcze jednej szansy ;)
OdpowiedzUsuńBardzo ciężko było wybrać spośród takiej ilości zabawnych cytatów - praktycznie na każdej stronie znajdziemy ich kilka :)
UsuńOstatnio zakochuję się w dramatach; takim skarbem jest np. Stoppard i jego "Arkadia" i "Rosencrantz i Guildenstern nie żyją". <3 Ale do Wilde`a daaawno nie zaglądałam.
OdpowiedzUsuńczytałaś w oryginale? to musiało być fajne przeżycie.
OdpowiedzUsuńpodbają mi się cytaty które zamieściłaś, zabawne ;)