czwartek, 13 marca 2014

"Ania ze Złotego Brzegu" Lucy Maud Montgomery




"Ania ze Złotego Brzegu" jest kolejnym, szóstym tomem opowieści o Ani Shirley. 
Ania Blythe jest szczęśliwą żoną Gilberta, matką sześciorga dzieci, najstarszego Jima, Waltera, bliźniaczek Di i Nan, Shirleya i najmłodszej Rilli. Ania Shirley rozmarzona dziewczynka o bujnej wyobraźni już dawno odeszła, teraz pani Blythe daje się poznać jako poważna żona doktora i matka. Ta część jest inna od pozostałych, gdyż Ania i jej problemy oraz rozterki odchodzą tak jakby na dalszy plan, a bohaterami pierwszego planu są jej dzieci.  Muszę przyznać, że trochę brakowali mi dawnej Ani i w moich oczach ta część traci odrobinę na wartości i mojej ocenie. Szkoda, że rudowłosa, zawsze roztargniona, rozmarzona Ania Shirley  odeszła, jej czar i urok prysł.
W "Ani ze Złotego Brzegu" poznajemy nową Anię, w nowej roli. Jej życie rodzinne, wątpliwości i troski związane z codziennym życiem i rutyną. Ania i Gilbert doświadczają mały kryzys małżeński. Poznajemy także jej dzieci i ich rozterki, przygody i kłopoty. Ani udało się stworzyć przytulny, przemiły, rodzinny dom w Złotym Brzegu, choć początkowo Ania miała wiele wątpliwości co do nowego miejsca zamieszkania.  Zwierzyła się o tym Dianie, gdy krótko gościła na Zielonym Wzgórzu, w swoim ukochanym Avonlea. 
Po powrocie do Złotego Brzegu Ania zajmuje się dziećmi, domem, pomaga jej w tym pomoc domowa - Zuzanna. Gilberta nie ma na okrągło w domu, zajmuje się swoimi pacjentami. Pewnego dnia w odwiedziny do Złotego Brzegu gościnnie przyjeżdża ciotka Gilberta Mary Maria(stara zrzędliwa panna), która szybko staje się utrapieniem dla mieszkańców. Stale wszystkich poucza, wszystko komentuje, strofuje dzieci za ich złe zachowanie. Wszyscy domownicy, a Zuzanna najbardziej, mają rychło dosyć ponurej osoby ciotki, a na dodatek jej wizyta przedłuża się z tygodnia na tydzień i miesiące. Niemalże nikt nie ma już nadziei, że ciotka w końcu opuści ich dom i wyjedzie.
Mimo, iż zabrakło mi dawnej Ani, polubiłam tę nową odsłonę statecznej pani Blythe, poważnej, dorosłej, przykładnej matki i żony ale chyba bardziej z sentymentu. Trochę zaskoczył mnie przeskok w czasie, miałam takie wrażenie, jakbym opuściła jakąś część. Poprzednia skończyła się na tym, że Ania urodziła drugie swoje dziecko (pierwsze zmarło) - Jima i na przeprowadzce do Złotego Brzegu. A tu, już pięcioro dzieci, a szóste w drodze.
Nie napiszę, że "Ania ze Złotego Brzegu" była banalna i nudna, ale i też nie była zbytnio zajmująca i wciągająca. W sumie książka składa się z wielu nie łączących się ze sobą opowiadań i historii, jest to według mnie wielkim minusem. Książka nie należy do jednych z najlepszych z serii o Ani Shirley.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz