"Ania ze Złotego Brzegu" jest kolejnym, szóstym tomem opowieści o Ani Shirley.
Ania Blythe jest szczęśliwą żoną Gilberta, matką sześciorga dzieci,
najstarszego Jima, Waltera, bliźniaczek Di i Nan, Shirleya i najmłodszej
Rilli. Ania Shirley rozmarzona dziewczynka o bujnej wyobraźni już dawno
odeszła, teraz pani Blythe daje się poznać jako poważna żona doktora i
matka. Ta część jest inna od pozostałych, gdyż Ania i jej problemy oraz
rozterki odchodzą tak jakby na dalszy plan, a bohaterami pierwszego
planu są jej dzieci. Muszę przyznać, że trochę brakowali mi dawnej Ani i
w moich oczach ta część traci odrobinę na wartości i mojej ocenie.
Szkoda, że rudowłosa, zawsze roztargniona, rozmarzona Ania Shirley
odeszła, jej czar i urok prysł.
W "Ani ze Złotego Brzegu" poznajemy nową Anię, w nowej roli. Jej życie
rodzinne, wątpliwości i troski związane z codziennym życiem i rutyną.
Ania i Gilbert doświadczają mały kryzys małżeński. Poznajemy także jej
dzieci i ich rozterki, przygody i kłopoty. Ani udało się stworzyć
przytulny, przemiły, rodzinny dom w Złotym Brzegu, choć początkowo Ania
miała wiele wątpliwości co do nowego miejsca zamieszkania. Zwierzyła
się o tym Dianie, gdy krótko gościła na Zielonym Wzgórzu, w swoim
ukochanym Avonlea.
Po powrocie do Złotego Brzegu Ania zajmuje się dziećmi, domem, pomaga
jej w tym pomoc domowa - Zuzanna. Gilberta nie ma na okrągło w domu,
zajmuje się swoimi pacjentami. Pewnego dnia w odwiedziny do Złotego
Brzegu gościnnie przyjeżdża ciotka Gilberta Mary Maria(stara zrzędliwa
panna), która szybko staje się utrapieniem dla mieszkańców. Stale
wszystkich poucza, wszystko komentuje, strofuje dzieci za ich złe
zachowanie. Wszyscy domownicy, a Zuzanna najbardziej, mają rychło dosyć
ponurej osoby ciotki, a na dodatek jej wizyta przedłuża się z tygodnia
na tydzień i miesiące. Niemalże nikt nie ma już nadziei, że ciotka w
końcu opuści ich dom i wyjedzie.
Mimo, iż zabrakło mi dawnej Ani, polubiłam tę nową odsłonę statecznej
pani Blythe, poważnej, dorosłej, przykładnej matki i żony ale chyba
bardziej z sentymentu. Trochę zaskoczył mnie przeskok w czasie, miałam
takie wrażenie, jakbym opuściła jakąś część. Poprzednia skończyła się na
tym, że Ania urodziła drugie swoje dziecko (pierwsze zmarło) - Jima i
na przeprowadzce do Złotego Brzegu. A tu, już pięcioro dzieci, a szóste w
drodze.
Nie napiszę, że "Ania ze Złotego Brzegu" była banalna i nudna, ale i też nie była zbytnio zajmująca i wciągająca. W sumie książka składa się z wielu nie łączących się ze sobą opowiadań i historii, jest to według mnie wielkim minusem. Książka nie należy do jednych z najlepszych z serii o Ani Shirley.
Nie napiszę, że "Ania ze Złotego Brzegu" była banalna i nudna, ale i też nie była zbytnio zajmująca i wciągająca. W sumie książka składa się z wielu nie łączących się ze sobą opowiadań i historii, jest to według mnie wielkim minusem. Książka nie należy do jednych z najlepszych z serii o Ani Shirley.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz