Ilość stron – 616 Wydawnictwo – Prószyński i S-ka
Data Wydania – 1995
Seria – Klasyka Powieści
Przekład – Katarzyna Tarnowska
Moja ocena – 6/10
Dygresja za dygresją, dygresją
poganiana – tak w skrócie określić można powieść Sterne’a. Nadal jestem w
szoku, chociaż przecież wiedziałam, czego się spodziewać.
Główny bohater – Tristram Snandy
przystępuje do nader trudnego zadania opisania historii swego życia.
Przystępuje jednak w sposób nietypowy – podczas gdy wielu autorów lubuje się w
szczegółowym opisywaniu dzieciństwa swoich bohaterów, ten idzie o krok dalej –
drobiazgowo rozpisuje się o akcie swego poczęcia, przerwanego przez niefortunną
odezwę matki, następnie przechodzi do porodu zakończonego uszkodzeniem nosa
przez doktora, nadania imienia, które wcale nie miało brzmieć Tristram i
frustracji ojca spowodowanej świadomością, że istota o takich personaliach nie
może dokonać w życiu niczego wielkiego. Rodzina Tristrama, to trzeba przyznać, zabawna i urocza gromadka.
W
międzyczasie autor zbacza z głównego
kursu, przygląda się życiu pastora, własnego stryja – jego rany wojennej
i
romansu z pewno ponętną wdową, snuje powiastki i rozważania
filozoficzne.
Wszystko to wygląda na efekt zagubienia i roztrzepania, jest jednak w
pełni
przemyślane. Narrator od początku skazany jest na porażkę - nie da się
bowiem cofnąć do dzieciństwa i opisać go z tak zamierzoną
drobiazgowością.
Czytało się ciężko, przyznam bez bicia,
chociaż miejscami bawiłam się naprawdę świetnie. Chociaż lubię autorów z
osobowością, cięte pióro i szeroko pojęte gawędziarstwo, Sterne jednak trochę
mnie przerósł, przez co nie mogłam w pełni cieszyć się lekturą. Co nie
przeszkadza mi jej doceniać.
Teraz oddajmy głos uroczemu bohaterowi:
Żałuję, że mój ojciec albo moja matka, albo raczej oboje, ponieważ oboje jednako byli do tego zobowiązani, nie pomyśleli co robią, kiedy mnie poczynali...
Okładka i metryczka pochodzą ze strony www.lubimyczytać.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz