wtorek, 22 stycznia 2013

"Profesor" Charlotte Brontë


Charlotte Bronte zdobyła moje serce za sprawą „Jane Eyre”, którą uwielbiam. Próbowałam się zmierzyć z „Shirley”, ale porzuciłam chwilowo książkę po kilkudziesięciu stronach, trudno było mi się skupić i odnaleźć w tym świecie. Jeszcze do niej wrócę. Tym razem sięgnęłam po „Profesora”, książkę wydaną po raz pierwszy po śmierci autorki, zawierającą elementy autobiograficzne.
Muszę przyznać, że „Profesora” czytało mi się znacznie lepiej niż "Shirley", ale nie zdetronizuje on ukochanej „Jane Eyre”.

„Profesor” to męski punkt widzenia wiktoriańskiej rzeczywistości. Dobrze urodzony, ale biedny William Crimsworth nie potrafi odnaleźć swojego miejsca na wyspie. Nie pomagają mu w tym ani wujowie, ani zimny i materialnie zaślepiony brat. Nie potrafi się wpasować w żadne konwenanse, sztywne ramy obcowania z członkami swoich sfer. Samotny, bez grosza przy duszy, za to świadom swoich zalet i pełen oczekiwań wobec życia, pracy i kobiet, udaje się do Brukseli, gdzie ma nadzieję odnaleźć samego siebie i swoje miejsce na świecie. Tam, dzięki protekcji cynicznego Hunsdena znajduje pracę jako profesor nauczający języka angielskiego, najpierw w szkole dla chłopców, a później także w pensji dla dziewcząt. Rozmowy Williama z Hundsenem, kierowniczką pensji, Frances oraz drobiazgowe opisy pensji oraz uczennic, pozwalają poznać między innymi ówczesne realia, obyczaje, zapatrywania dotyczące religii, wychowania europejskiego i wyspiarskiego.
Jest także miłość, ważny element każdej powieści sióstr Bronte. Tym razem uczucie rodzi się pomiędzy profesorem a uczennicą, odkrywa nam ono aspekt relacji damsko-męskich ówczesnych czasów.

Powieść czyta się bardzo przyjemnie. Bohaterowie obdarzeni są ciekawymi przymiotami ducha, za to skąpo ich obdarzono przymiotami ciała. Dzięki tym niedoskonałościom, drobnym lub większym rysom, historia jest znacznie ciekawsza.  Sam William i jego wybranka serca nie wypadają zbyt barwnie na tle prześmiewczego Hundsena, który nie pojawia się w książce często, ale za to każda odsłona jego ciekawego charakteru i intrygujących poglądów dodaje pikanterii całej historii.

„Profesor” nie zawiódł mnie, miałam też w pamięci, że jest to pierwsza powieść w dorobku Charlotte Bronte i dałam jej kredyt już na starcie. Dobra lektura.



_____________________

Charlotte Brontë, Profesor, przeł. Katarzyna Malecha, Wydawnictwo MG, 2012, s. 312.

4 komentarze:

  1. czytałam tą książkę i szczerze mówiąc nie zachwyciła mnie tak bardzo jak inne powieści sióstr Bronte.

    OdpowiedzUsuń
  2. A ja nie wiem dlaczego zawiesiłam się na "Dziwnych losach..." i chociaż bardzo mi się podobała ta książka, jakoś nic więcej nie czytałam, czas to zmienić!

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie czytałam, ale widzę, że jest jakaś moda na Bronte, więc wypadałoby przeczytać.
    kolodynska.pl

    OdpowiedzUsuń
  4. Jeszcze nigdy nie czytałam, ale recenzja zachęcająca. Może kiedyś sięgnę :)

    OdpowiedzUsuń