niedziela, 26 stycznia 2014

"Królowa Margot", Aleksander Dumas

Czy mieliście kiedyś okazję widzieć kogoś, kto czytając książkę, ślini palec, żeby przewrócić kartkę? Przyznam, że taka wizja przejmuje mnie zgrozą. Po pierwsze dlatego, że nie może to dobrze wpływać na stan książki. Po drugie - ponieważ czasami bywa to... niebezpieczne. Wie o tym każdy, kto czytał jedno z największych dzieł Aleksandra Dumasa - "Królową Margot".

Początkowe rozdziały były naprawdę trudne do przetrawienia. Wybaczam to jednak autorowi, bowiem epoka, którą podjął się przedstawić, była naprawdę zagmatwana. Już na samym początku powieści trafiamy na dwór Karola IX, do Francji targanej konfliktami religijnymi. Za kilka dni ma się odbyć ślub królewskiej siostry, katoliczki Małgorzaty z Henrykiem Burbonem, jednym z liderów "partii" protestanckiej. Wszyscy wydają sie być uradowani wspaniałym pojednaniem, ale wyraźnie czuć, że coś wisi w powietrzu... Jeśli uważaliście na lekcji historii, powinniście już wiedzieć, czego się spodziewać.

Rzeczywiście - już wkrótce przekonamy się, że pojednanie dwóch wyznań było tylko pozorne. Henryk staje się zakładnikiem w Luwrze, narażonym na nieustanne intrygi królowej-matki, Katarzyny Medycejskiej, której najwiekszą ambicją jest zabezpieczenie tronu dla własnych synów. Okrutna Włoszka nie cofnie się przed niczym, aby osiągnąć swój cel, ale przyjdzie jej zapłacić za to bardzo wysoką cenę.
 
Poza galerią dworskich postaci (w większości historycznych), poznajemy także dwóch szlachciców uwikłanych (na swoje nieszczęście) w epokowe wydarzenia: wiernego i prawego La Mole'a oraz dzielnego i szalonego Coconnasa. Ich przerażające i komiczne przygody dodają fabule mnóstwo dynamizmu. Co zatem z tytułową królową, zapytacie? Otóż jest ona bardziej ornamentem niż osią tej opowieści. Łączy ona świat dworskich rozgrywek, w których bierze udział i młodych awanturników, z którymi zetkną ją los.

Po trudnych początkach powieść naprawdę zdołała mnie wciągnąć. Udało się jej to na tyle, że ja, umiarkowana miłośniczka opowieści "płaszcza i szpady", pochłonęłam ją w trzy dni. Trudno było się od niej oderwać i tutaj panowi Dumas niezaprzeczalnie należy się uznanie. Poza rozrywką nie znajdziemy tam jednak głębokich przemyśleń, prawd życiowych czy opisów skomplikowanych przeżyć wewnętrznych bohaterów. Ale przyznajmy - nie po to przecież sięgamy po książki francuskiego mistrza powieści poularnej...

Recenzja pojawiła się również na moim blogu 365 dni pisania.

5 komentarzy:

  1. Królową Margot czytałam z przyjemnością, jakież było jednak moje zdziwienie, kiedy okazało się, że i prawdy historycznej w niej niewiele :) ubarwił Dumas historię ku zwiększeniu jej poczytności, ale jak sama piszesz, w książkach płaszcza i szpady nie o to idzie. A czyta się rzeczywiście dobrze, nawet, jeśli ta okrutna Włoszka (swoją drogą upodobali sobie pisarze Włoszki, aby przypisać im wszelkie niegodziwości) aż takim potworem nie była :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam tę książkę na świeżo, że tak powiem, i muszę przyznać, że tym razem się zawiodłam. Czytało się bardzo opornie, a jestem przecież osobą, która lubi czytać o polityce i intrygach (akurat intrygi były tu najmocniejszym punktem).

    OdpowiedzUsuń
  3. Czytałam dwa lata temu, więc pomyślałam, że może upływ czasu zniekształcił osąd, więc wróciłam do swojej recenzji sprzed lat i upewniłam się, że mnie czytało się lekko i z przyjemnością, co tylko potwierdza, że czytelnicy mają różne oczekiwania i różne gusta.

    OdpowiedzUsuń
  4. Mnie również czytało się lekko, chociaż miałabym się czego czepiać (schematyczne postacie, wysoki stopień skomplikowania intryg). Podczas czytania miałam śmieszne wrażenie: cięzko było mi "przebrnąć" przez kilka pierwszych zdań, wydawało mi się, że nic się nie dzieje, po czym książka wciągała mnie na parę godzin :) Zatem każdy czytelnik ma inne wrażenia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak sama napisałaś od powieści typu płaszcza i szpady nie oczekuje się głębi, a chodzi o to, aby się dzieło i aby wciągnąć czytelnika w fabułę, im bardziej skomplikowana tym lepiej. Generalnie gatunek się przeżył, ale do tej akurat książki mam sentyment i z powodu Dumasa (którego HMCh. uwielbiam) i z powodu Włoszki (Medyceusze mile są u mnie widziani w każdej postaci)

      Usuń