Czy mieliście kiedyś okazję widzieć
kogoś, kto czytając książkę, ślini palec, żeby przewrócić kartkę?
Przyznam, że taka wizja przejmuje mnie zgrozą. Po pierwsze dlatego, że
nie może to dobrze wpływać na stan książki. Po drugie - ponieważ czasami
bywa to... niebezpieczne. Wie o tym każdy, kto czytał jedno z
największych dzieł Aleksandra Dumasa - "Królową Margot".
Początkowe
rozdziały były naprawdę trudne do przetrawienia. Wybaczam to jednak
autorowi, bowiem epoka, którą podjął się przedstawić, była naprawdę
zagmatwana. Już na samym początku powieści trafiamy na dwór Karola IX,
do Francji targanej konfliktami religijnymi. Za kilka dni ma się odbyć
ślub królewskiej siostry, katoliczki Małgorzaty z Henrykiem Burbonem,
jednym z liderów "partii" protestanckiej. Wszyscy wydają sie być
uradowani wspaniałym pojednaniem, ale wyraźnie czuć, że coś wisi w
powietrzu... Jeśli uważaliście na lekcji historii, powinniście już
wiedzieć, czego się spodziewać.
Rzeczywiście
- już wkrótce przekonamy się, że pojednanie dwóch wyznań było tylko
pozorne. Henryk staje się zakładnikiem w Luwrze, narażonym na nieustanne
intrygi królowej-matki, Katarzyny Medycejskiej, której najwiekszą
ambicją jest zabezpieczenie tronu dla własnych synów. Okrutna Włoszka
nie cofnie się przed niczym, aby osiągnąć swój cel, ale przyjdzie jej
zapłacić za to bardzo wysoką cenę.
Poza
galerią dworskich postaci (w większości historycznych), poznajemy także
dwóch szlachciców uwikłanych (na swoje nieszczęście) w epokowe
wydarzenia: wiernego i prawego La Mole'a oraz dzielnego i szalonego
Coconnasa. Ich przerażające i komiczne przygody dodają fabule mnóstwo
dynamizmu. Co zatem z tytułową królową, zapytacie? Otóż jest ona
bardziej ornamentem niż osią tej opowieści. Łączy ona świat dworskich
rozgrywek, w których bierze udział i młodych awanturników, z którymi
zetkną ją los.
Po
trudnych początkach powieść naprawdę zdołała mnie wciągnąć. Udało się
jej to na tyle, że ja, umiarkowana miłośniczka opowieści "płaszcza i
szpady", pochłonęłam ją w trzy dni. Trudno było się od niej oderwać i
tutaj panowi Dumas niezaprzeczalnie należy się uznanie. Poza rozrywką
nie znajdziemy tam jednak głębokich przemyśleń, prawd życiowych czy
opisów skomplikowanych przeżyć wewnętrznych bohaterów. Ale przyznajmy -
nie po to przecież sięgamy po książki francuskiego mistrza powieści
poularnej...
Recenzja pojawiła się również na moim blogu 365 dni pisania.
Recenzja pojawiła się również na moim blogu 365 dni pisania.
Królową Margot czytałam z przyjemnością, jakież było jednak moje zdziwienie, kiedy okazało się, że i prawdy historycznej w niej niewiele :) ubarwił Dumas historię ku zwiększeniu jej poczytności, ale jak sama piszesz, w książkach płaszcza i szpady nie o to idzie. A czyta się rzeczywiście dobrze, nawet, jeśli ta okrutna Włoszka (swoją drogą upodobali sobie pisarze Włoszki, aby przypisać im wszelkie niegodziwości) aż takim potworem nie była :)
OdpowiedzUsuńMam tę książkę na świeżo, że tak powiem, i muszę przyznać, że tym razem się zawiodłam. Czytało się bardzo opornie, a jestem przecież osobą, która lubi czytać o polityce i intrygach (akurat intrygi były tu najmocniejszym punktem).
OdpowiedzUsuńCzytałam dwa lata temu, więc pomyślałam, że może upływ czasu zniekształcił osąd, więc wróciłam do swojej recenzji sprzed lat i upewniłam się, że mnie czytało się lekko i z przyjemnością, co tylko potwierdza, że czytelnicy mają różne oczekiwania i różne gusta.
OdpowiedzUsuńMnie również czytało się lekko, chociaż miałabym się czego czepiać (schematyczne postacie, wysoki stopień skomplikowania intryg). Podczas czytania miałam śmieszne wrażenie: cięzko było mi "przebrnąć" przez kilka pierwszych zdań, wydawało mi się, że nic się nie dzieje, po czym książka wciągała mnie na parę godzin :) Zatem każdy czytelnik ma inne wrażenia :)
OdpowiedzUsuńJak sama napisałaś od powieści typu płaszcza i szpady nie oczekuje się głębi, a chodzi o to, aby się dzieło i aby wciągnąć czytelnika w fabułę, im bardziej skomplikowana tym lepiej. Generalnie gatunek się przeżył, ale do tej akurat książki mam sentyment i z powodu Dumasa (którego HMCh. uwielbiam) i z powodu Włoszki (Medyceusze mile są u mnie widziani w każdej postaci)
Usuń