Katarzyna Morland to siedemnastoletnia, niezbyt urodziwa i dość
głupiutka córka pastora , która świat i ludzi postrzega przez pryzmat
przeczytanych powieści. Na zaproszenie znajomych jedzie do uzdrowiska
Bath, gdzie po raz pierwszy wchodzi na salony. Bierze udział w balach,
poznaje młodych ludzi, znajduje przyjaciółkę. Wyjątkowo, odbiegając od
schematu klasycznych romansów, nie kokietuje wszystkich napotkanych
młodzieńców, nie łamie męskich serc. To właśnie tam poznaje rodzeństwo
Tilneyów, przystojnego Henryka i jego młodszą siostrę Eleonorę, którzy
zapraszają ją do Opactwa Northanger, pełnego pobudzających wyobraźnię
dziewczyny tajemnic. Nieznajomość ludzkich charakterów i intencji
prowadzi do wielu nieporozumień, a porównywanie wszystkiego do
przeczytanych książek - do zabawnych sytuacji.
Życie
młodziutkiej dziewczyny, pewnie jak większości jej rówieśniczek w
ówczesnej Anglii, upływa na czytaniu powieści, dobieraniu strojów,
spacerach, niezobowiązujących pogawędkach i obserwacjach pogody, która
może popsuć wszelkie plany towarzyskie.
Wg mnie to jedna z
najgorszych książek tej autorki. Powiedziałabym wręcz, że nudna. Fabuła
jest banalna, opisuje zaledwie kilka dni, przez co każdy ruch, każde
wydarzenie opisywane jest dość obszernie. Katarzyna jest osóbką naiwną,
nieznającą życia i niezbyt aktywnie w nim uczestniczącą, co nie sprzyja
wartkości akcji.
Ciekawym zabiegiem jest odnoszenie się Autorki do zjawiska czytania powieści, wręcz krytykowanie tego gatunku literackiego.
Znajdziemy tu lekki styl i szczegółowe portrety postaci, charakterystyczne dla pióra Austen.
Być może książka ma swoje "drugie dno", jakiś wartościowy przekaz, którego ja jednak nie znalazłam.Notka również na moim blogu.
Chętnie zapoznam się z jakąś książką tej autorki, lekki styl mnie zachęca.
OdpowiedzUsuńKochana, które blogi masz aktualne? Bo długa lista i nie wiem nigdy na który wejść:P
OdpowiedzUsuń