wtorek, 22 lutego 2011

"Perswazje" Jane Austen




„(…) osoba ulegająca perswazjom może być niekiedy równie odpowiednim materiałem na szczęśliwego człowieka, co osoba nieustępliwa.”


Przeczytałam „Perswazje” dwukrotnie. W przeciągu dwóch miesięcy. I na tym wyniku nie poprzestanę zapewne. Żadna z trzech głośniejszych i popularniejszych powieści autorki (myślę o „Dumie i uprzedzeniu, „Emmie” oraz „Rozważnej i romantycznej”) nie dotknęła mnie w podobny sposób. Ostatnia w pełni ukończona powieść angielskiej pisarki, wydana już po jej śmierci, zaskakuje – to Jane Austen pełna zagadek i niespodzianek. Dojrzalsza, powściągliwsza i delikatniejsza, bez uszczerbku dla precyzji myśli i celności sformułowań. W tej prozie nadal bije serce autorki i czuć jej obecność. Zdaje się na wskroś autobiograficzna, choć niekoniecznie w warstwie fabularnej. Czterdziestoletnia, gwałtownie podupadająca na zdrowiu Jane wkraczała właśnie w nowy etap swojej twórczości. Co by było, gdyby…?



Pełny tekst na blogu ZACZYTANEJ - zapraszam serdecznie :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz