A dyc ludziska kochane stydno mi okrutnie. Bajeczkę przeczytałam już
będzie z pięć niedziel temu, a jeszcze zapiski nie porobiłam.
Bajeczka to króciutka, ale całkiem zgrabna. Była sobie matka, ojciec i
trzech synów; dwóch starszych mądrale i najmłodszy Maciuś uważany za
głupiutkiego. Maciuś miał dobre serce, był poczciwy, rodzicom posłuszny,
powolny i pracowity. Stanowił więc przedmiot drwinek sąsiedzkich.
Rodzice w obawie, przed niepewnym losem najmłodszej latorośli
zobowiązali rodzeństwo do opieki nad nieporadnym chłopcem, kiedy ich już
zabraknie. Mądrzy, starsi bracia po śmierci rodziców wyekwipowali
braciszka w świat, aby tam sobie rozumu poszukał. Jednak przewidujący
rodzice znając swoje potomstwo aż nazbyt dobrze zatroszczyli się o los
najmłodszego, który, jak się okazało wcale głupim nie był. Dobro i
poczciwość zostają nagrodzone, a pazerność i brak serca ukarane. Krótka
forma, którą przeczyta można w parę minut.
Bajka opublikowana została między innymi w zbiorze Bajki i powiastki
Jachowicz, Kraszewski z 1924 roku, gdzie znalazły się takie utwory
Kraszewskiego, jak Boże dary, Garbucha, Mitręga, Z chłopa król oraz
Kwiat paproci. Ja przeczytałam ze zbiorów Polskiej Biblioteki
Internetowej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz